środa, 1 sierpnia 2018

Hejt, mobbing, dręczenie.... Wszystko czego pragnęliśmy?


"Wszystko czego pragnęliśmy"



Czy hejt co coś, co wymyślili współcześni? Może nazwę tak, ale to zjawisko pod różnymi innymi nazwami istniało od dawna, świat zawsze dzielił się na ludzi dobrych i złych, na dręczycieli i dręczonych, teraz tylko zmienili nazwę i „środki” wyrazu…
Teraz po prostu jest łatwiej.

I zabawniej. 

Bo przecież wyśmiewanie się z innych to najlepsza zabawa współczesności. Skórka od banana? Nie, no co wy? To starocie, teraz robi się lepsze rzeczy, tabletki gwałtu, alkohol i aparaty cyfrowe to o wiele zabawniejsze połączenie. Nie bawi cię to?

To po prostu się nie znasz, nie jesteś cool, a może jeszcze weźmiesz stronę ofiary? Nie no, żenua!

Kto doznaje hejtu? Osoby wrażliwe, delikatne, inteligentne, trochę wycofane, ale przede wszystkim takie, w których naturze nie leży zemsta. 

One NIE lubią sprawiać przykrości nawet wrogom. Prawda, że to dziwne?

A hejter? To zazwyczaj tylko zwykły, bardzo często tchórzliwy psychopata, uważający się za kogoś lepszego i za kogoś, komu wszystko ujdzie na sucho…

Nawet chamskie zagrywki o podtekście seksualnym, opowiadanie wierutnych bzdur, w które uwierzy każdy idiota, bo nikomu nie chce się sprawdzić, rasizm... i ta bezkarność pieniądza... Ta władza za dotacje i darowizny i bezsilność, tych, którzy nie dają się kupić.









Ofiarą hejtu można zostać w każdym wieku i nie zawsze kończy się to dobrze… 
Nawet kiedy jest się osobą dorosłą.

A co jeżeli ofiarą jest dziecko? Nastolatek? 

Jak ma reagować rodzic? Czy w ogóle reagować, przecież to może jeszcze bardziej zaognić sytuację? 

Może odpuścić? 
Pozwolić dziecku popełnić samobójstwo? Odejść? 

Nie, wcale nie bredzę, wielu nastolatków i wielu dorosłych wybiera taką możliwość nie widząc wyjścia z sytuacji.
Ale wielu rodziców też zupełnie nie zdaje sobie sprawy z zagrożenia. Oni naprawdę myślą, że odrabianie lekcji i szlaban to panaceum na wszystko... 

A tak nie jest.
Szkoda, ale nie... 
Podstawowa reakcja jest mniej więcej taka....
Tyle, że to nie działa....

A może zaatakować hejtera jego własna bronią?


W książce „Wszystko do czego dążyliśmy” jest ktoś, kto uważa się za lepszego od innych. Ktoś komu wszystko wolno… 


Jest też ktoś, kto wie gdzie został popełniony błąd i chce ten błąd naprawić..

Zresztą to GENIALNA powieść, a mówi wam to ktoś, kto nie lubi literatury obyczajowej, tyle, że ta książka jest nie tylko DOBRA, ale i POTRZEBNA i doskonale by było, gdyby przeczytali ją rodzice nastolatek i nastolatków...

Może dochodziłoby do mniejszej liczby tragedii...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz