czwartek, 7 grudnia 2023

TO NIE JEST SKARGA, a jedynie tłumaczenie.


Od razu powiem, TO NIE JEST SKARGA, a jedynie tłumaczenie.

Część z recenzentów pisze, że w moich książkach jest zbyt wiele postaci i ja się z nimi zgadzam, jest wiele, ale jednak chyba nie ZBYT?

Kiedyś napisałam książkę na SZEŚĆ postaci plus PSA i tak, zgadliście, było ich za mało, ale. Poważnie, możliwe, że wkrótce zostanie wznowiona i wtedy zobaczymy jak czytelnicy podejdą.

Ja czytelników rozumiem. To jest jak z zupą, jak zupa jest za gęsta to JEST za gęsta, a wizja kucharza nie ma tu nic do rzeczy.

Ten , kto je, ma rację. Dla niego jest za gęsta i już.

piątek, 1 grudnia 2023

Śląskie perełki i FAMILOKI



KAMIL IWANICKI
FAMILOKI
Śląskie mikrokosmosy

Wydawnictwo EDITIO


Kocham Śląsk miłością wielką i wielce nielogiczną.

Nigdy na Śląsku nie byłam, jeżeli nie liczyć jednego wyjazdu do Katowic okresie prenatalnym i jednego na targi książki w 2012.Ponad pół wielu pomiędzy tymi dwoma bytnościami minęło.

A mimo to jakoś z dala uwielbiam. Patrzę i się zachwycam, słucham z przeogromną przyjemnością tego jak mówią Ślązacy i w ogóle.

Tak, moja rodzina z górnictwem była związana, ale ja jak najdalsza jestem od apoteozy, bo zdaję sobie sprawę, że romantyzowanie tej niebezpiecznej harówki to nie jest dobry pomysł.

A jednak Śląsk ma to „coś”.

I nie są to jedynie Familoki, ale też życie jakie się w nich toczyło.

Cała ta rzeczywistość, powojenna, perelowska i wszystkie pomiędzy, za, przed i dookoła.

Nawet ta „bebokowo” nadnaturalna.

Ta książka jest do smakowania. Napisana bardzo pięknie, nostalgiczna choć nie przesadnie idealizująca świat, ten śląski, czy wszystkie dookoła.

Bo jednak Śląsk to jeden ze światów, nie zawsze łatwo i wcale nie jest łatwo doń się wcisnąć. Bywa hermetyczny nie tylko językowo . Trudno się dziwić, śląskie losy niełatwo zakwalifikować, umieścić jakoś na tej naszej wykluczającej, czarno białej skali polskości, czy roli dziejowej.

Opowieści rozpoczynające się gdzieś „dawno, dawno temu” bo na długo przed wojną docierają do nam współczesnych czasów, a familoki, jako bohaterowie, czy w pewnym sensie bohater kamienny choć zbiorowy trwają do dziś, choć są już coraz bardziej miejscem przeklętym, bo pozbawione racji bytu stają się gettem, miejscem wykluczenia.

Gdzie lepiej się nie zapuszczać samemu. Gdzie "psy są albo szybkie, albo smaczne". 

Do czytania powoli. Jakby to było pudełko literackich ciasteczek.

Możliwe, że Ślązak znajdzie tu jakieś niezgodności, czy przekłamania, tego ocenić nie jest w stanie, ale każdy przeczyta z przyjemnością.

Z wielką przyjemnością mieszaniną nostalgii i uśmiechu, ale i żalu, że to wszystko mija. Działało jak działało, nasiąknęło ludzkim losem. Widziało tragedie, o które wszędzie nietrudno, ale na Śląsku są one niestety chlebem powszednim, ale i głęboko ludzkie radości.
WARTO, bardzo WARTO przeczytać.

sobota, 25 listopada 2023

Jeżeli czytają „chłam” to są gorsi?


Czy akcja w książce jest ważna?

Można powiedzieć, że tak i to będzie prawda, ale można też powiedzieć, że nie i to też będzie prawda!

W kryminale akcja jest konieczna, ale są też autorzy (czasami nawet ci kryminalni), którzy potrafią zaczarować słowem tak, że akcja w ogóle przestaje mieć znaczenie, a Orzeszkowa ze swoimi opisami może się w buty historii literatury schować.

No, ale tu są dwa ważne słowa. POTRAFIĄ i ZACZAROWAĆ.

No i są ludzie, którzy szukają w literaturze akcji, a są tacy, którzy jej nie potrzebują.

Albo ledwie się na nią zgadzają.

To nie znaczy, że ją omijają, a czytając wszystkie opisy i dywagacje, po prostu za nią nie gonią.

Powstał więc pewien trend (słowo trąd aż się ciśnie na usta), który feruje wyrok iż, książki z akcją są ledwie literaturą popularną, te bez akcji literaturą wielka.

Nie zgadzam się z tym z wielu względów, wielkość literatury też zależy od mody.

I od potrzeb.

Jedni potrzebują wyciszenia i pięknych ciągów myśli ubranych w przepiękne słowa, pośród których „aczkolwiek” i „azali” też mogą się znaleźć.

Inni szukają akcji, szaleństwa, a nawet erotyzmu.

Ocenianie na tej podstawie czytelnika, aczkolwiek częste jest nieuprawnione.

W książce wszystko jest ważne, od słów i języka, a warto, żeby był piękny gdzie trzeba, a dosadny gdzie to konieczne i żeby błędy językowe w stylu „czytając poplamiła się książka”, po akację i brak „łysych blondynów” (za Joanna Chmielewską), po literówki.

Z drugiej strony nie wszyscy wielką literaturę chcą czytać.

Po prostu ją omijają. Na wszelki wypadek.

Kiedy tylko słyszą, że coś jest wielką literatura uciekają nawet nie sprawdzając, czy przypadnie do gustu, bo się po prostu boją! Uważają, że wielka literatura jest dla wielkich.

Dla ważnych, dla niezwykle wykształconych i oczytanych.

Jak nie spróbuje jest wygrany, jak spróbuje i nie przebrnie ma do siebie żal, że jednak jest „do niczego”, „nie nadaje się”, „nie jest na poziomie”.

W szkole często przy lekturach dostawali informacje, że jak Orzeszkowa nie pasuje, a Reymont nudzi to: „debil z ciebie i tyle”.

Dlatego te wszystkie akcje propagujące czytanie wielkich dzieł (przez ośmieszanie tych mniejszych) mimo pozorów propagowania wartościowej literatury niewiele dają.

A na dodatek straszą ludzi.

Pokazują im, że jeżeli czytają „chłam” to są gorsi.

A więc się do niczego nie nadają.

I tak to się snuje…

Ostatnio wyczytałam, że bohater książki kryminalnej, nie powinien być dentystą! Poważnie? Nie może? 
POTRZYMAJCIE MI KLAWIATURĘ!
To znaczy nie, oddajcie klawiaturę, potrzymajcie "mje" ziółka...

A na poważnie kim NIE może BYĆ detektyw amator?


czwartek, 23 listopada 2023

Piekielne męki grafomana.


Grafomania to „patologiczny przymus pisania utworów literackich”. Od razu widzę tu „patologiczny” i „przymus”. Znaczy co umowa i deadline? O to chodzi?

Nie uważam, że deadline jest zdrowy, a więc może być patologiczny, no i jest przymusem.

Tak więc grafoman to…

A nie. To nie tak.

wtorek, 21 listopada 2023

CZAS DURNYCH PREZENTOW...

Czas durnych prezentów uważam za rozpoczęty.

Dlaczego?

Wiadomo, święta, ale też i pewna konieczność obdarowania drugiego człowieka czymkolwiek.

W sytuacji, kiedy w mediach widzimy, że znajomy ma wszystko, jest piękny i inteligentny oraz pełen wiedzy wszelakiej (w otwartym oknie Wikipedii, ale jednak) zaczynamy przed świętami wpadać w panikę prezentową, bo co mu dać jak on wszystko ma?

I nagle chińskie markety zaczynają święcić triumfy bo tam jest „pełno cudów”, czyli dokładnie to czego nikt nie potrzebuje, a co można komuś dać i udawać, że to „inteligentny” żart..

Ja też tam zagląda, nie, że jestem odporna na głupotę, o nie, wcale, a wcale.

sobota, 18 listopada 2023

ZMIANY, zmiany, zmiany... ale tylko w reklamach.



Kiedy ostatnio, nie biorąc jeńców (bo odroczyć tek akcji się nie dało), FB zapytał mnie czy chce płacić za brak reklam, przewidziałam katastrofę, ale płacić nie chciałam.

W sumie pomyślałam, że no przecież nie zrobią tego, nie zawalą wszystkiego reklamami, a jednak..

Dwa dni potem dostałam czterdzieści reklam zastraszających. (liczyłam)

To było mniej więcej coś w kierunku, rak, rak, alzheimer, udar, nietrzymanie moczu. Znów rak, tym razem agresywny. 
Kobieta dowiedziała się, że go ma bo obcięła sobie paznokcie.
Nie będę obcinać paznokci!
Rak oka był makabryczny. Od soczewek. nie noszę.
Udary pokazywali przez dwie godziny, gdzie tylko skasowałam jeden pojawiał się następny.

czwartek, 16 listopada 2023

Historia naturalna stworzeń magicznych

 


HISTORIA NATURALNA STWORZEŃ MAGICZNYCH

Emily Hawkins

 

Jessica Roux

 

Wydawnictwo HarperKids

Przecudnej urody książka, choć właściwie można powiedzieć, że przecudnej urody publikacja! W czym rozróżnienie, a no w tym że książka to bardziej sama treść, a publikacja to właściwie wszystko, okładka, format i ILUSTRACJE.

Zacznę od książki.

Jako autorka pisząca o demonach, może nie tych najstraszniejszych i nie zawsze mrocznych demony uwielbiam, lubię wszelkie stwory pochodzenia mistycznego, magicznego, a nawet zaswiatowego, z pozaziemskim włacznie.

Oczywiście można te stwory wymyślać, ale po co skoro istnieją?