czwartek, 31 grudnia 2020

Jak Kuba Bogu tak autor recenzentowi....


Ten rok nie był, zły, to znaczy był, ale nie najgorszy, choć to co się stało tuż przed świętami naprawdę mi dowaliło.

Nie, nie będzie o pandemii, ale o recenzjach książkowych.

Otóż dostałam złą recenzję. Zdarza się, coraz mniej się nimi przejmuję, ale czasami czytam, bo kto wie? Konstruktywna krytyka bywa pomocna...

piątek, 18 grudnia 2020

Bety, krytykanci i ciotka Zosia z Pławnej

 

Należę do osób, które swoich tekstów ani w trakcie pisania, ani po napisaniu nikomu nie udostępniam. Nie to, że aż tak bardzo wierzę w swoja moc twórczą, ale wolę zdanie wydawcy, choć i tu bywa różnie, jeden odrzuci, drugi przyjmie, trzeci nawet nie odpisze. Reszta raczej mi nie jest potrzebna, bo… 

To znaczy może inaczej to ujmę. Boję się krytyki. Może nie tej uzasadnionej, choć i ona bywa ciężka do przełknięcia, ale tej typowo internetowej, mocno zbliżonej do hejtu. 

wtorek, 15 grudnia 2020

Uśmiech zimy - Anna Rybkowska

 

ANNA RYBKOWSKA
UŚMIECH ZIMY

Wydawnictwo REPLIKA

Ta książka, która ubrana została w szatę typowej powieści obyczajowej jest jednak czymś nieco bardziej skomplikowanym i literacko o wiele bardziej bogatym, erudycyjnym i wymagającym od czytelnika pewnego skupienia. Nie ma tu zbyt łatwych rozwiązań, ani lekkiego podejścia do tematu. 

niedziela, 13 grudnia 2020

Ja OCALONA - kontynuacja jak się patrzy!

KATARZYNA BERENIKA MISZCZUK
JA OCALONA
Wydawnictwo Media Rodzina

„Ja ocalona” to czwarta część przygód Wiktorii, pewnej zmarłej, zresztą nie po raz pierwszy, ale tym razem raczej ostatni. 

A ma ona naprawdę genialne, ponadczasowe i nieco mroczne znajomości, w końcu diabły i demony, mroczne być muszą, ona zna też i anioły i one też do ideałów nie należą. 

Bo i jedne i drugie są w jakimś sensie ludzkie, choć… 

środa, 9 grudnia 2020

TABLOID - Śmierć w TYTULE






PIOTR GŁUCHOWSKI
MARCIN KOWALSKI
TABLOID
ŚMIERĆ W TYTULE

Wydawnictwo AGORA

Jeżeli przejrzycie jakiekolwiek nagłówki prasowe (mówię tu o tabloidach) albo wrozejrzycie się po stronach prasy internetowej, to z pewnością zauważycie, że nagłówki są tam na „jedno kopyto” i króluje w nich „śmierć”, „masakra”, „makabra”, „zbrodnia”, ostatnio doszedł do tego koronawirus, ale to też są wieści podobnego typu, bo jednak śmierć. 

wtorek, 8 grudnia 2020

Jesteś gruponormatywny, czy lubisz wojny trollamentarne?


Grupy na Facebooku to takie miejsca, które skupiają ludzi choć odrobinę w czymś do siebie podobnych. Może to być uwielbienie dla znanego pisarza, niezgoda na jedzenie mięsa, miłość do kotów, albo pierogów (przepraszam szanowne koty, za stawianie ich w jednym szeregu z tym wyrobem sztuki kulinarnej), a w każdym razie skupiają ludzi, których coś łączy. 

sobota, 5 grudnia 2020

„Szkoda czasu na czytanie tej grafomanii”.

Recenzowanie, a właściwie pisanie opinii o książkach jest ostatnio nieco w odwrocie, poważnie, coraz mniejsza grupa ludzi to robi, a to dlatego, że recenzji właściwie nikt już nie czyta, a więc przestało to być w jakiś sposób opłacalne. I nie mówię tu o fachowcach, ale o ludziach, którzy wstawiają na blogach opinie o przeczytanych przez siebie książkach licząc na wejścia, a tu wejść brak

Teraz tylko polityka, religia i koronawirus, nic innego nie skusi człowieka by kliknął.  No chyba, że w tytule będzie "masakra". "tragedia", "morderstwo", albo "parówki znanej firmy okazały się trujące".

A zasięgi, to jest to, co ludzi interesuje. Tylko, że zasięgi padły jak betka leżą i boją się kwiknąć. 

No i te opinie… Takie dobre, że aż mdło się robi.  Po co to komu? Jak ci się coś podoba, to nich ci się podoba, zamknij się i milcz. Nie musisz swoim entuzjazmem i radością życia paskudzić innym humoru. Świat się wali, po co komu serduszka, misie i dobre wieści?!

Trzeba sobie wyraźnie powiedzieć. Tak się nie robi! 

No i poza obciachem to po prostu strata czasu. 

Na dodatek to już nawet nie wypada. Jesteśmy narodem o długoletniej i głęboko zakorzenionej tradycji marudzeniowo narzekaniowej, tego nie wolno nam zaprzepaścić. 

Dlatego pisanie złośliwych recenzji cieszy się coraz większym powodzeniem. 

Bo to i autor się spłacze, wydawnictwo wkurzy, własne ego opromieni się chwałą, ferment się zrobi tu i tam. Ktoś się obrazi, ktoś załamie. Klikalność poszybuje pod niebo, no i o to chodzi. 

Tekst o książce, w którym się nie obrazi autora nie ma po prostu racji bytu! 

A wystarczy tak niewiele... 

„Boże jaka kretynka”, „Wymęczyła mnie ta baba”, „Kobieta nie umie pisać”, „Kretyńskie dialogi” 

„Szkoda czasu na czytanie tej grafomanii”. 

To z recenzji moich książek, więc wiem, że działa…. Ronię wodospady łez za każdym razem, kiedy to czytam! Tarzam się w kałużach własnych (nie nie zgadliście) żałości i szlochów. Drżącą ręką wyrzucam klawiaturę za okno i obiecuję sobie, nigdy więcej... NIGDY WIĘCEJ nie wejdę na LC, no ale uzależniłam się od tych (jakże twórczych) emocji.

Dobrze też jest dodać teksty w stylu: „Omijajcie z daleka”, „Nie czytajcie”, „Odradzam”. Co prawda to brzmi trochę jak przestrzeganie przed jedzeniem orzeszków ziemnych, na które ten jeden RECENZENT ma akurat alergię, ale brzmi cudnie. 

Przecież skoro ON nie uważa tego za zjadliwe (tfu, jadalne), to i innym NIE WOLNO

No i nieśmiertelne „nie tego się spodziewałam”, "nie tego oczekiwałam" w końcu autor ma obowiązek iść do wróżki i sprawdzić czego będzie się spodziewała akurat ta czytelniczka, zawalił sprawę, nie poszedł, to nich cierpi

Jest wiele sposobów, żeby trochę podkręcić atmosferę. 

Naprawdę. 

I to działa! 

Możliwe, że ucierpi na tym książka, ale przecież, ludzie… Książka? A kogo to obchodzi?! Przecież NIKT nie pisze recenzji tylko po to, żeby opowiedzieć o książce! 


I tym jakże optymistycznym akcentem zachęcam do czytania opinii, na LC, gdzie nawet Reymontowi „powinno się zakazać pisać