![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgGBVaakXmudKGS1hGKMAkRl_UOeUNbqgRXaj9wV1u43ifJjRXa-wLXfGQ95rK2Q3HQ_V0pbtUid7ZLYS2NGejsDQZ-w5ogJoaLEcyXVzFRhMUs7A3FGmfvDuHtTg_uzLDheROMG8n6gydf/s320/IMG_20160817_095940.jpg)
Dużo czytam, nawet bardzo, a że
jestem osobą skrajnie zajętą, czytać mogę jedynie wieczorami.
Zaraz ktoś zarzuci mi mazgajstwo, bo on nawet wieczorami nie może,
a chce i to jak i przez to w ogóle nie czyta, ale nie o to chodzi.
Ja wcale się nie skarżę. Wszystko byłoby okej, gdyby nie moje
sny.
Nie wiem jak wy, ale ja śnię
literacko. To znaczy tak jakby.... Czyli co w książce to we śnie,
a że specjalnie normalna nie jestem to te moje sny są bardzo, wręcz
skrajnie interesujące ( jeżeli są na sali psychiatrzy, proszę
tego nie czytać, nie chcę się dowiedzieć przez internet, że
zwariowałam).
Ależ ona ma dobrze, pomyśli ktoś i
już widzi mnie w łóżku z Greyem, niestety dla niektórych, dla
mnie na szczęście ( widzicie jak dbam o zdrowie psychiczne) –
nie czytam erotyków, romansów, ani żadnych pośrednich „łzawców”
Czytam za to kryminały, horrory,
fantasy, fantastykę...
I jak to się kończy? Miesiąc temu we
śnie goniły mnie dwie wściekłe zakonnice z książki Alka
Rogozińskiego „Jak cię zabić kochanie” i krzyczały żebym
oddała im marynaty. Sen jak sen, prawda? Nie był najgorszy. Innym
razem gonił mnie demon z książki, którą sama piszę, więc muszę
mu wybaczyć, w końcu to mój własny demon, miał prawo.
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg1EYMOvXWshWnFr3Vf8utMDm_wWNuZVWnwHyATBjoJI_QFqy-EM_reYSN1PtcXKkxzjE_FFtaJdkY-S_3U_XGCbFpuY5iiNM2cMWBbLSej3mw140Cya-6L-By4XHOKQeuP8fruyd-FN2ES/s200/140168-352x500.jpg)
Gigantyczne pluszaki z opowiadania
Lecha Zaciury „Pluszaki Na Venonie” prawie przyprawiły mnie o
zawał, bo Kubuś Puchatek z zakrwawionym ryjkiem i krwawym ochłapem
w łapce nie jest specjalnie mainstreamowy.
Belzebub z „Nieboszczyka wędrownego”
Małgorzaty Kursy przez pół nocy groził, że odgryzie mi głowę,
a potem usiadł na mnie i powiedział, że moje oczy wyglądają
smacznie . Gigantyczna Lukrecja z Panem kotem jako szalikiem z
„Przepisu na zbrodnię Iwony Mejzy” przyszli do mnie do domu i
żądali wydania wąskotorówki, bo chcą ją zakopać w charakterze
arki. Widzicie, a to przecież same lekkie rzeczy. Naprawdę nie
chcecie wiedzieć, co mi się śniło po Mastertonie! ( King tylko
rano i to w dawce homeopatycznej)
Terry Pratchett był super, dopóki nie
nauczyłam się wszystkich jego książek na pamięć.
No i teraz wyjaśnienie. Dlaczego w
ogóle o tym piszę? Chodzi o dwa tygrysy. Wczoraj w nocy śniło mi
się, że wyrzucam przez lufcik z drugiego piętra dwa tygrysy,
pręgowane. Bengalskie. Wyrzucam i stwierdzam, że to koty więc
spadną na cztery łapy ( wiem, że to bestialstwo i sama siebie o coś takiego nie podejrzewałam) stąd pytanie czy nie wiecie z jakiej to mogło
być książki?