piątek, 10 sierpnia 2018

Bajka o śmierdzącym kopciuszku....

Jak się zakochać w facecie, który mieszka w krzakach

Emmy Abrahamson

Powieść musi, ale to naprawdę MUSI rządzić się pewnymi prawami. Tak już jest! Musi też być prawdopodobna. 

Naprawdę, musi być nawet bardziej prawdopodobne niż prawdziwe życie. I to jest dla mnie bardzo ważne. 

A teraz opowiem wam o Julii. 

Julia to dziewczyna, która ma własne mieszkanie w Wiedniu i pewnego dnia poznaje młodego, bezdomnego Kanadyjczyka. Zaczyna z nim romansować. Ponieważ jednak facet straaasznie śmierdzi i cuchną mu stopy nie jest w stanie go pocałować. 

Przy następnym spotkaniu facet śmierdzi odrobinę mniej i między nimi wybucha wielki gejzer miłości. 

No dobra… To nie tak, że nie wierzę w takie cuda, (choć naprawdę nie wierzę), ale to jakieś dla mnie dziwne. 

Ona nauczycielka mocno zraniona i samotna ( mieszka z kotem) on facet z krzaków. 

O.K wcale nie musi być mordercą, ćpunem czy, nie wiem człowiekiem chorym na wszelkie choroby przenoszone drogą płciową, choć niestety może. Oczywiście nie trzeba być bezdomnym, żeby chorować - to nie jest warunek konieczny, ale…. 

Psychicznym można być i w pustostanie i modnym lofcie, jedno nie wyklucza drugiego. Inna sprawa to, to że bezdomność rzadko bywa wyborem. 

No i bycie mordercą też nie zabrania posiadania ani domu, ani konta w banku, ale brak ich wcale nie wyklucza biegania z siekierą po krzakach. 

Wyżywam się? 

Nie, wcale nie! Ta książka nieźle mnie ubawiła, rozluźniła i w sumie wcale nie była zła, ale taka… nierealna. 

Julia jako nauczycielka i jej codzienne frustracje – tak to jest realne, ba nawet realistyczne. 

Wiem, sama bywałam nauczycielką… 

No, ale… nie … 

No dobra, więcej nie mogę napisać o treści, bo zaraz zaspojleruję całą książkę, a przeczytania jest warta, tylko szczerze mówiąc, może to mój wiek – mocno zaawansowany, może zboczenie zawodowe, zboczona bywam zawodowo nagminnie, może poczucie realizmu życiowego ( ha, ha, gdzieś słyszałam, ze powieść oparta jest na faktach, więc trafiłam jak kulą w płot), ale jednak nie jestem za bardzo przekonana. 
Świetna na jeden wieczór, denerwująco, zadziwiająca, warta przeczytania, choć chwilami ma się ochotę wywalić ją za okno i krzyczeć do bohaterki: Gdzie leziesz kretynko… 

Naprawdę zachęcam. Co się nadziwiłam to moje, a na dodatek świetnie się czytało. 

Facet z krzaków jest super, wiem, jak trudno czasem o prysznic, dwadzieścia piw dziennie to dużo… 

Nie, no bajka o męskim kopciuszku z krzaków. I odrobinę o Pigmalionie, ale ciut inaczej.

Nie żartuję. Dobra książka, przeczytajcie!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz