poniedziałek, 30 lipca 2018

Trzy wiedźmy...



Trzy Wiedźmy

Terry Prattchet

Prószyński i Ska


Cudowna, wspaniała opowieść o ludzkiej naturze.


I o naturze wiedźm.

Jeżeli czytaliście Makbeta, a każdy czytał z całą pewnością, to pamiętacie wiedźmy. Te wiedźmy są nieco inne -  to po prattchetowsku przetworzony Szekspir. Jakie więc są? Jedna wredna, druga głupia, a trzecia nieogarnięta. To zresztą tylko tak wygląda, bo gdyby im się bardziej przyjrzeć, to jest zupełnie inaczej.

Ta wredna jest odrobinę nieogarnięta, ta głupia bywa wredna, a ta nieogarnięta jest po prostu głupia.

Nic nie jest takie jakim się wydaje.

Bo to też nie jest cała prawda. Wszystko zależy od tego jak głęboko wejść w zamysł autora.
Patrzymy na wiedźmy i widzimy świat. Nie ten idealny, inny, prawdziwy. Widzimy świat jakim jest.

Wiedźmy są ważne. W tej książce ważniejsze niż cała intryga, nawet niż ten nóż w plecy i plama na ręku żony księcia Felmeta.

Cała sprawa jest pokazana dosłownie, ale czytelnik widzi ją z wielu rożnych stron. Było morderstwo, a jest wypadek, było kłamstwo, a wszyscy są święci, było… nikt niczego nie widzi.

Król Varence nie żyje. Ma nóż w plecach, ale to był oczywiście wypadek. Nieomal przy smarowaniu chleba.

W zasadzie nikt nie wie jak do tego doszło ( choć wszyscy wiedzą) tak to już jest u Szekspira… To oczywiste, ale nie mówimy li tylko o Szekspirze, ale przede wszystkim o Mistrzu Prattchecie.

Prattchet pokazuje świat jakby przewrócony na drugą stronę – przenicowany…

Wyśmiewa nie ludzkie przywary i głupotę, wszak z głupoty łatwo się śmiać, ( a Pratchett jest wymagający nawet w stosunku do siebie samego), pokazuje raczej ludzką bezwzględność i chamstwo, które usiłuje ubrać kłamstwo w znamiona prawdy, a robi to często i chętnie bo ludzie nie chcą widzieć prawdy, wolą widzieć to co im się podsuwa pod nos.

Wybiórcza ślepota nie jest wymysłem ani Szekspira ani Prattcheta. Ona po prostu istnieje. Ludzie zadowalają się nią, żeby nie musieć reagować.

No w końcu strach ma nie tylko wielkie oczy, ale i wielkie miecze.
Zresztą miecze, pióra, kłamstwa cokolwiek...
Maluczcy chcą żyć.

Ta książka jest genialnie inteligentna, poczucie humoru Mistrza Pratchetta to coś dla ludzi z sercem i mózgiem.

Można się śmiać, to fakt, i to często, ale czasami to śmiech przez łzy.

Natura ludzka jest jaka jest, woli wygodne kłamstwa od szokujących prawd. I tak król Verence spadając ze schodów nabił się na swój własny sztylet…

A wiedźmy…

Przeczytajcie to genialna książka!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz