sobota, 25 listopada 2023

Jeżeli czytają „chłam” to są gorsi?


Czy akcja w książce jest ważna?

Można powiedzieć, że tak i to będzie prawda, ale można też powiedzieć, że nie i to też będzie prawda!

W kryminale akcja jest konieczna, ale są też autorzy (czasami nawet ci kryminalni), którzy potrafią zaczarować słowem tak, że akcja w ogóle przestaje mieć znaczenie, a Orzeszkowa ze swoimi opisami może się w buty historii literatury schować.

No, ale tu są dwa ważne słowa. POTRAFIĄ i ZACZAROWAĆ.

No i są ludzie, którzy szukają w literaturze akcji, a są tacy, którzy jej nie potrzebują.

Albo ledwie się na nią zgadzają.

To nie znaczy, że ją omijają, a czytając wszystkie opisy i dywagacje, po prostu za nią nie gonią.

Powstał więc pewien trend (słowo trąd aż się ciśnie na usta), który feruje wyrok iż, książki z akcją są ledwie literaturą popularną, te bez akcji literaturą wielka.

Nie zgadzam się z tym z wielu względów, wielkość literatury też zależy od mody.

I od potrzeb.

Jedni potrzebują wyciszenia i pięknych ciągów myśli ubranych w przepiękne słowa, pośród których „aczkolwiek” i „azali” też mogą się znaleźć.

Inni szukają akcji, szaleństwa, a nawet erotyzmu.

Ocenianie na tej podstawie czytelnika, aczkolwiek częste jest nieuprawnione.

W książce wszystko jest ważne, od słów i języka, a warto, żeby był piękny gdzie trzeba, a dosadny gdzie to konieczne i żeby błędy językowe w stylu „czytając poplamiła się książka”, po akację i brak „łysych blondynów” (za Joanna Chmielewską), po literówki.

Z drugiej strony nie wszyscy wielką literaturę chcą czytać.

Po prostu ją omijają. Na wszelki wypadek.

Kiedy tylko słyszą, że coś jest wielką literatura uciekają nawet nie sprawdzając, czy przypadnie do gustu, bo się po prostu boją! Uważają, że wielka literatura jest dla wielkich.

Dla ważnych, dla niezwykle wykształconych i oczytanych.

Jak nie spróbuje jest wygrany, jak spróbuje i nie przebrnie ma do siebie żal, że jednak jest „do niczego”, „nie nadaje się”, „nie jest na poziomie”.

W szkole często przy lekturach dostawali informacje, że jak Orzeszkowa nie pasuje, a Reymont nudzi to: „debil z ciebie i tyle”.

Dlatego te wszystkie akcje propagujące czytanie wielkich dzieł (przez ośmieszanie tych mniejszych) mimo pozorów propagowania wartościowej literatury niewiele dają.

A na dodatek straszą ludzi.

Pokazują im, że jeżeli czytają „chłam” to są gorsi.

A więc się do niczego nie nadają.

I tak to się snuje…

Ostatnio wyczytałam, że bohater książki kryminalnej, nie powinien być dentystą! Poważnie? Nie może? 
POTRZYMAJCIE MI KLAWIATURĘ!
To znaczy nie, oddajcie klawiaturę, potrzymajcie "mje" ziółka...

A na poważnie kim NIE może BYĆ detektyw amator?


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz