Trzy Wiedźmy
Terry Prattchet
Prószyński i Ska
Cudowna,
wspaniała opowieść o ludzkiej naturze.
I
o naturze wiedźm.
Jeżeli
czytaliście Makbeta, a każdy czytał z całą pewnością, to pamiętacie
wiedźmy. Te wiedźmy są nieco inne - to po prattchetowsku
przetworzony Szekspir. Jakie więc są? Jedna wredna, druga głupia, a
trzecia nieogarnięta. To zresztą tylko tak wygląda, bo gdyby im
się bardziej przyjrzeć, to jest zupełnie inaczej.
Ta
wredna jest odrobinę nieogarnięta, ta głupia bywa wredna, a ta
nieogarnięta jest po prostu głupia.
Nic
nie jest takie jakim się wydaje.
Bo
to też nie jest cała prawda. Wszystko zależy od tego jak głęboko
wejść w zamysł autora.
Patrzymy
na wiedźmy i widzimy świat. Nie ten idealny, inny, prawdziwy.
Widzimy świat jakim jest.
Wiedźmy
są ważne. W tej książce ważniejsze niż cała intryga, nawet niż
ten nóż w plecy i plama na ręku żony księcia Felmeta.
Cała
sprawa jest pokazana dosłownie, ale czytelnik widzi ją z wielu
rożnych stron. Było morderstwo, a jest wypadek, było kłamstwo, a
wszyscy są święci, było… nikt niczego nie widzi.
Król
Varence nie żyje. Ma nóż w plecach, ale to był oczywiście
wypadek. Nieomal przy smarowaniu chleba.
W
zasadzie nikt nie wie jak do tego doszło ( choć wszyscy wiedzą)
tak to już jest u Szekspira… To oczywiste, ale nie mówimy li
tylko o Szekspirze, ale przede wszystkim o Mistrzu Prattchecie.
Prattchet
pokazuje świat jakby przewrócony na drugą stronę –
przenicowany…
Wyśmiewa
nie ludzkie przywary i głupotę, wszak z głupoty łatwo się śmiać,
( a Pratchett jest wymagający nawet w stosunku do siebie samego),
pokazuje raczej ludzką bezwzględność i chamstwo, które usiłuje
ubrać kłamstwo w znamiona prawdy, a robi to często i chętnie bo
ludzie nie chcą widzieć prawdy, wolą widzieć to co im się
podsuwa pod nos.
Wybiórcza
ślepota nie jest wymysłem ani Szekspira ani Prattcheta. Ona po
prostu istnieje. Ludzie zadowalają się nią, żeby nie musieć
reagować.
No
w końcu strach ma nie tylko wielkie oczy, ale i wielkie miecze.
Zresztą
miecze, pióra, kłamstwa cokolwiek...
Maluczcy
chcą żyć.
Ta
książka jest genialnie inteligentna, poczucie humoru Mistrza
Pratchetta to coś dla ludzi z sercem i mózgiem.
Można
się śmiać, to fakt, i to często, ale czasami to śmiech przez
łzy.
Natura
ludzka jest jaka jest, woli wygodne kłamstwa od szokujących prawd. I
tak król Verence spadając ze schodów nabił się na swój własny
sztylet…
A
wiedźmy…
Przeczytajcie
to genialna książka!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz