Weganizm w literaturze? Oczywiście nie chodzi mi o opowieści o weganach, ale o pisarstwo wegańskie.
Myślicie, że tego nie ma?
Oczywiście, że jest i staje się coraz bardziej nie wyborem, a wymogiem.
Mamy wegańskie ubrania, jedzenie, a nawet kosmetyki, dlaczego więc nie ma być wegańskiej literatury i to nie na poziomie tworu, czyli książki, do której klejenia nie użyto tego czy tamtego, ale na poziomie słowa.
Myślicie, że to bzdura?
Otóż nie!
Jakiś czas temu ktoś tam miał do autora pretensje, że w jego książce jeden z bohaterów znęca się nad kotem, i nie chciał przyjąć do wiadomości, że kot był tworem literackim, a bohater degeneratem, którego postać wymagała takiego zabiegu.
- To niech się znęca nad kimś innym, nad jakąś kobietą, czy co? - napisała czytelniczka.
Rozumiem, kobiety są w porządku, książka będzie wegańska.
Mnie zarzucono schabowe, kobietę w futrze i smalec na kanapkach. Chodziło, o to, że propaguję…
- Nawet jeżeli pani nie jest weganką, powinna pani myśleć o czytelnikach! Nie powinni musieć czytać o czymś takim!
Powinnam przy każdym opisie ubioru podawać jego skład?
W zdaniu docelowym mam coś takiego „miała na sobie futro” ( to z nowej książki i futro nosi bardzo wredna osoba), a jednak powinnam chyba dodać|: Outershell: 100% Polyester. Inner Shell: 100% Polyester. Lining: 100% Polyester. Padding: 100% Polyester
A nie, bo to jednak chyba mało ekologiczne.
Plastiku nie promujemy.
No, a schab i smalec?
Czy menel, który popija wino pod sklepem ma je pogryzać chlebem (bez drożdży) smarowanym smalcem z fasoli?
A osiłek po siłowni w domu? Co będzie jadł zamiast schabowego? Ciecierzycę? Czy rukolę?
A przecież cały czas rozmawiamy o bytach literackich, które jednak jakoś powinny przystawać do rzeczywistości. I czy wino jest wegańskie? Tam są jakieś drożdże… A Menel musi coś pić, inaczej nie będzie menelem.
- To nie może pani pisać o normalnych ludziach? - zapytała ta sama czytelniczka.
No dobra. Niech będzie! Mam.
Elegancka donna w sukience z jedwabiu, jedząca kawior i popijająca szampana? Nie ma mowy! Jedwab won! Kawior won! Szampan won…
A czy krowi placek, w który wpadła jedna z moich bohaterek jest wegański czy to już produkt odzwierzęcy?
Zaraz, zaraz…Nagle zdałam sobie sprawę, że ta czytelniczka mi tu chce cenzurę wprowadzić! Ciekawe, czy tylko ona, czy jest częścią większej grupy (żeby nie powiedzieć oszołomów?)
Ludzie…
Nie zamierzam pisać wegańskich książek. Co to to nie. Dopóki jeszcze wolno będę pisać tak jak chcę.