Obudziłam się nawet w nie najgorszym humorze co u mnie oznacza szaleństwo radości, cóż może natura wyposażyła mnie w poczucie humoru, ale z radością życia nie przesadziła.
Poczucie humoru bez radości życia to mieszanka dość paskudna dal obdarowanego, toteż potrafię cieszyć się z każdego dobrego momentu, niestety podatna jestem na katastrofizm, a dziś wydawało mi się, że jest jako tako.
Weszłam na MSN, żeby coś sprawdzić, nie wchodzę tam dla przyjemności, bo to miejsce pełne katastroficznych pułapek, ale czasem muszę no i potrzebuję „prasówki” do kawy.
I ono nagle, MSN zaatakowało mnie rakiem przełyku, dowaliło marskością wątroby, oraz powiedziało, że jeżeli swędzą mnie uszy to mam natychmiast iść do lekarza, bo mam raka.