Na grupach czytelniczych panuje pewien trend. Otóż, anonimowy (najczęściej) czytelnik ogłasza się z prośbą. Ta prośba brzmi mniej więcej tak. „Polećcie mi jakąś książkę” i tyle. Nic więcej, ani wieku czytelnika, ani zainteresowań, ani interesującej go tematyki, czasem tylko kolor włosów.
Niestety w stylu „nie jestem blondynką, umiem czytać”.
I wtedy już wszyscy wiedzą, że to kobieta, tak jakby facet mógł być blondynką.
Czyli nawet płci nie podaje.
Wszyscy zaczynają wypisywać tytuły swoich ulubionych książek, bo cóż innego mieliby robić i wtedy zaczyna się festiwal grozy podpostowej, wojna podjazdowa oraz czytelniczy kanibalizm.
Poważnie.
„Fuuj, romansideł nie się czyta!” Czy nikt ci nie powiedział, że to szkodzi na małżeństwo? Nikt nie ostrzegł, że to kala duszę? Ludzie, tradycja umiera!
Według mnie wcale nie umiera, a ma się doskonale, przecież tradycją jest umoralnianie wszystkich i wszędzie, dobrze, że stosy jeszcze nie płoną.
Sa też powszechne wycieczki osobiste w stosunku do autorów, a jakże.
„O nie! Tej autorce dziękujemy, jest do niczego, nie ma co jej polecać! Nie kompromitujcie się, jej się nie czyta! Ona nie ma nawet psa!”
Idzie też walka na gatunki literackie.
„Nie wolno czytać o krwi i zboczeniach! To niszczy mózg, a potem ludzie się mordują. Dlatego w więzieniach są biblioteki!”
A na koniec…
„Erotyki? Seks to zło! Nie czytajcie! Nie dajcie się omotać seksualizacji szatańskiej".
„Ta książka to gniot! Nie można polecać gniotów, to powinno być zakazane!”
I nadal nikt nie wie co polecić autorowi lub autorce posta. Post nie umiera śmiercią naturalną, bo pod nim toczy się dyskusja na śmierć i życie, o bluzgach i wyzwiskach nie wspominając. Pewnie dlatego autor zapytania chciał pozostać anonimowy?
A może właśnie wcale nie.
Nie mógłby napisać trochę o swoich preferencjach?
No pewnie, że mógłby, tylko wtedy i jemu by się dostało!
Pewna czytelniczka zadała podobne pytanie. Było nieco bardziej dokładne’
„Cześć jestem młodą mama, uwielbiam romanse, co może cie mi polecić”?
I wiecie co? Dostała odpowiedź!
„Egzorcyzmy”
„Zainteresowanie się domem. Młode mamy nie powinny mieć czasu na czytanie romansów”
„Co na to twój mąż? Pozwala ci na czytanie głupot?”
I już wszystko wiadomo.
Pewna osoba postanowiła zobaczyć, czy naprawdę wina leży po stronie pytającego.
„Lubię dobrą literaturę, nie unikam klasyki i książek filozoficznych. Możecie mi coś polecić?”.
"Jasne, że mogę ci coś polecić!"
Odpowiedź nikogo nie zaskoczyła.
Nie wywyższaj się i zajmij domem, baby do garów! Hłe, hłe, hłe! - napisał jej jakiś randomowy facet z grupy czytelniczej.
- A dlaczego uważasz, że jestem babą?!- zapytała ta osoba, bardzo zaciekawiona wnioskiem.
- No weź? Literatura, filozofia, klasyka i ani jednego ortografa?! Nie ośmieszaj się! Nawet jak nie jesteś babą to jesteś babą – odpowiedział random i skutecznie odstraszył mnie od próśb o polecanie mi książek.
Ja naprawdę KOCHAM INTERNET!
Jest niewyczerpanym źródłem inspiracji!
Pewien jegomość usiłował mnie wciągnąć w dyskusję na temat zabawy dzieci Halloween a nowej kościelnej tradycji zorganizowanej w Szczecinie (procesja) Określił sam siebie jako osobę o dużym autorytecie moralnym i wszechstronnej wiedzy. Był bardzo napastliwy. Nie chciałam z nim dyskutować, ale bardzo chciałam utrzeć mu nosa. Zapytałam się grzecznie, jak się mają jego przekonania do faktu, iż w Halloween dyskutuje na FB z duchem psa. (Lemuś odszedł 3 miesiące wcześniej. Ja swojego konta na FB nie mam)
OdpowiedzUsuńZamilkł. Już nikogo nie napastował na tej konkretnej rozmowie.
Ależ to jest genialne!!! Pozwolisz (pani/pan) pozwoli8, żebym ten przykład dodała do którejś z moich książek? Przecież to jest CUDNE!!!
OdpowiedzUsuń