MARTA REICH
"Sztuki i Sztuczki
wydawnictwwo
OFICYNKA
„Sztuki i Sztuczki” to tytuł,
który jak rzadko kiedy doskonale wpisuje się w klimat powieści w
sposób dosłowny i aluzyjny zarazem bo odnosi się do sztuki jako
takiej, ale i do tej przez duże „s”. Ja nazwałabym tę powieść
warstwową, bo co ciekawe powieść składa się jakby z trzech
warstw, które choć doskonale do siebie pasują i świetnie się
uzupełniają wyróżniają się pewną odrębnością.
Opis środowiska warszawskich artystów,
a właściwie aktorów teatralnych i nie tylko, opis ich układów,
utarczek, zależności i jest właśnie czymś takim, bo nawet bez
wątku kryminalnego byłby mocno ciekawy, wręcz fascynujący.
Wszystko jest tak poukładane i opisane, że czytelnikowi wydaje się, iż widzi tu prawdziwych aktorów, tych których zna chociażby z telewizji czy reklam, autorka zresztą nie stawia ich na żadnym piedestale, pokazuje ich w różnych odsłonach nie do końca pozytywnych, nie do końca negatywnych, uwikłanych, złośliwych, okrutnych, ale czasami dobrych i mądrych. Pokazuje pewną „pudelkowatość” ich życia w świetle reflektorów, które z jednej strony jest piękne i wystawne, z drugiej trudne i często niebezpieczne.
Czytając niektóre sceny, przyglądając się postaciom miałam czasami wrażenie, że autorka „zaszyfrowała” w niektórych z nich prawdziwych, istniejących w rzeczywistości aktorów. Nie nie jest to powieść z kluczem, ale czytając nie jesteśmy w stanie uniknąć pewnych oczywistych pytań i nieoczywistych odpowiedzi.
Tło powieści też jest specyficzne i
ciekawie opisane, bo jest to Warszawa z kultowymi miejscami, znanymi
ulicami, ważnymi odniesieniami i aluzjami do wydarzeń, które
gdzieś tam w tle miały miejsce.
To wielki świat, może nie aż taki
wielki jak się z daleka wydaje? Trochę w nim władzy, nie zawsze
uczciwej i uczciwie zdobytej, trochę polityki tej nieco
karykaturalnej, prawomyślnej - na użytek tłumów i zupełnie
odmiennej w domowym zaciszu i trochę kultury, też nie do końca
krystalicznie nieskazitelnej, ale przecież nie to jest
najważniejsze, najważniejsza jest Pola Białohorska, która przez
przypadek została wplątana w zabójstwo bardzo znanej i bardzo w
środowisku nie lubianej aktorki. Zresztą trup ściele się gęsto,
ale za to bardzo logicznie, niczego tak bardzo nie lubię jak
nielogicznych nieboszczyków.
Autorka nie tylko morduje ale też i świetnie łączy rożne środowiska i wątki. Świetnie ukazuje także sprawy sercowe swojej głównej bohaterki i jej rozterki w nimi związane, a trzeba przyznać, że te rozterki są spore i uzasadnione, a przynajmniej tak się wydaje.
Ta książka to dobre 800 stron
świetnej rozrywki i choć początkowo wydawało mi się to nieco
przesadzone to szybko zorientowałam się, że to jednak ma sens. Ma
sens bo taki jest właśnie sposób pisanie autorki, nie obawiajcie
się, nie rozwlekły, raczej dogłębnie analityczny.
Po prostu czytając dokładnie widzimy
co się dzieje, co myśli Pola, dlaczego postanawia zrobić to czy
tamto, jak i dlaczego zamierza postąpić.
To ciekawy sposób pisania. Daje
czytelnikowi dużo przyjemności i nie zostawia w konsekwencji
niedomówień, które mogłyby zaszkodzić tekstowi.
Sama sprawa śledztwa poprowadzona jest
naprawdę dobrze i przyznam, że nie udało mi się wytypować
zabójcy, a zabiegi mylące jakie zastosowała autorka naprawdę
znakomite. Aluzje i oczywiste odniesienia do Szekspira naprawdę
celne. Bohaterowie ciekawi, żywi, barwni, czasami złośliwie nieco
przerysowani.
To bardzo dobry, pełnokrwisty, wcale
nie wydumany kryminał pełen aluzji, drobnych przytyków do
rzeczywistości i odrobiny złośliwości w stosunku do nas samych
jak i do różnych, niejednokrotnie prominentnych środowisk.