DAGMAR BACH
CYNAMON KŁOPOTY I JA
Wydawnictwo MEDIA RODZINA
Czytuję książki młodzieżowe z wielką przyjemnością, choć nastoletniość mam już daleko za sobą. Czytuję i te bardziej „dziewczyńskie” i te „chłopackie” choć jest ich zdecydowanie mniej. Książki dla młodzieży to gatunek trudny bo i młodzież nie jest grupą jednorodną (chociażby wiek, inaczej pisze się dla jedenastolatki, a inaczej dla szesnastolatki) zainteresowania (inaczej swoją rzeczywistość odbiera młoda osoba zafascynowana muzyką, a inaczej ta, która kocha zwierzęta, choć nie trzeba być nastolatkiem, żeby to co napisałam było prawdą), środowisko (jednak różnice w postrzeganiu własnej rzeczywistości w mieście, czy na wsi są duże).
Vicky wychowuje się w dziwnej rodzinie, nie do końca pełnej, ale też raczej dobrze funkcjonującej. Jej matka kocha angielską rodzinę królewską i wszystko co z nią związane.
Organizuje nawet imprezę z okazji urodzin królowej i to jaką imprezę!
Samą Vicky poznałam już w poprzednim tomie, o którym pisałam TUTAJ. Vicky ma pewną zdolność, której nie posiada nikt inny. Potrafi przenosić się pomiędzy równoległymi światami. Niby sprawa wygląda na przyjemną, ale… Jak zawsze jest coś za coś. Vicky znika ze swojego miejsca w swoim świecie i pojawia się w innym, a za to na jej miejscu zjawia się inna dziewczynka. Poprzednio była to przebojowa i dość wredna Tori, która jednak w jakimś sensie była alter ego Vicky i która pomogła jej w niektórych sprawach, niechcący, ale jednak pomogła. Była dokładnie tym czym Vicky nie była i może nie bardzo też chciała być, ale jednak trochę jej cech ułatwiło dziewczynie życie, a tutaj, tu nie spotkamy Tori, tu spotkamy Viktorię. Wszystkie te imiona (Viki, Tori, Victoria) to rożne warianty tego samego imienia, tak jak dziewczynki są różnymi wariantami tej samej Vicky. ( Przynajmniej takie jest moje zdanie)
Jedynak nie tylko Vicky tam jest ciekawą postacią. Jest ciotka Polly, która może kiedyś przyczyni się do rozwiązania zagadki przeskoków pomiędzy światami (jeszcze nie w tym tomie, i dobrze), nieprzyjemna Rozalia, ciotka Rajmunda Grafa…
Są praktyki, które nie wszystkim przypadną do gustu, ale które wiele dają. W piekarni, w biurze, u weterynarza...
No i jest miłość, czyli chłopak o imieniu Konstantin.
A dziadkowie? Przyznam, że tak pokręconych dziadków jakich ma Vicky to nie ma chyba nikt na świecie.
I dlaczego rodzice Vicky się rozstali skoro wygląda na to, że nie powinni? Wygląda?
No cóż świetna opowieść o życiu, przyjaźni, rodzinie i miłością opakowana całkiem zgrabnie w odrobinę bajkowego szaleństwa, może zresztą nie bajkowego, a naukowego? Kosmicznego? W każdym razie to szaleństwo jest zabawne, inteligentne i ciekawe, naprawdę warto przeczytać jeżeli się jest nastolatką, matką, ciotką lub babką nastolatki, albo po prostu czytelniczką (bez nastolatek w tle) za to z chęcią poczytania dobrej, relaksującej książki.
Dla mnie lekka, miła, inteligentna, warta przeczytania!