Hejt istnieje i ma się całkiem dobrze, wszyscy (niestety) doskonale sobie zdajemy z tego sprawę. Hejterzy atakują wszystkich, nie patrząc właściwie po co, jak i dlaczego… Robią to dla sportu i dla zasady. Trzeba sobie powiedzieć, że słowo hejt pochodzi od angielskiego HATE czyli po prostu „nienawiść” (a nie wszyscy o tym pamiętają), ale czy każdy hejt jest taki sam? Otóż nie. Pozwoliłam sobie tu przeprowadzić pobieżną klasyfikację tego zjawiska, choć oczywiście tematu nie wyczerpałam.
Hejt obronny – najczęstszy i nadużywany, to walenie na oślep inwektywami w każdego, kto jest choć odrobinę lepszy, mądrzejszy, bardziej znany czy bogatszy. Objawia się potokami jadu, niewybrednych i najczęściej bezsensownych tekstów w stylu: Napisałaś książkę, i tak jesteś głupia, ja przynajmniej mam hemoroidy!
Hejt zachłanny. Następuje najczęściej po odmowie „O ty głupia pindo, mam chorom curke, a ty mi nie chcesz dać za darmo...” „I co z tego, że cienszko pracujesz, ty krowo dziecku odmawiasz?” - chyba nic nie trzeba dodawać, choć ja dodam, że w tej kategorii klątwy i przekleństwa sypią się często, gęsto i paskudnie.
Hejt pobożny – czy hejt może być pobożny. Jasne. Dlaczego nie? W internecie wszystko jest możliwe. Pochwaliłaś się wycieczką na Bali, albo do Egiptu, a sąsiadki na to nie stać? Nie dziw się, jak dostaniesz takie oto zalecenie „Do kościoła być poszła, a nie do muzułów jeździsz, na tace byś dała k...wo...” Choć jedno drugiemu nie przeszkadza, hejterowi nie przetłumaczysz. Zresztą wszelkie tłumaczenia odradzam.
Hejt od czapy – Hejt „od czapy” to najwyższa forma hejterskiej paranoi. I o słowo „paranoja” tu chodzi. Zdjęcia z wesela - „i pewnie żarliście mięso mordercy”, zdjęcia z grzybobrania „ludzie umierają z głody, a wy się bawicie”, zdjęcia z restauracji: „chamy takie, a po knajpach się prowadzają”.
Hejt bogoojczyźniany – ten rodzaj hejtu w stylu także nieco „od czapy”, ale bardziej ukierunkowanego. Jeżeli napiszesz książkę, w której użyjesz choćby raz słowa „żyd” lub "Żyd" nie nie jest istotne w jakim kontekście i znaczeniu (i że książka ma 500 stron) możesz się spodziewać ataku w stylu „wstyd, o Polakach pisz, ty...”, albo „jesteś żydziarą skoro piszesz książki o żydach”...
Hejt matkopolski – Ten pojawia się pod wszelkimi postami parentingowymi, pod zdjęciami dzieciaczków, i opisami ich dokonań. Nie ma na celu niczego matkopolskiego, jak to hejt ma na celu zrobienie komuś przykrości. „Zabierz mu to żarcie bo tucznika z niego robisz” - pod postem szczęśliwego malucha z rożkiem lodów, „ale krzywe nogi, strasznie brzydka ta wnuczka nie masz się czym chwalić” pod zdjęciem dziewczynki, „Zięć dzieciorób” – pod zdjęciami trójki wnucząt… Hejt matkopolski jest bardzo szeroko używany, bo co czwarty obywatel to „Matka Polka”, ale dlaczego co czwarty? Bo normalne matki też istnieją! (Nawet Matki Polki!)
Hejt madkowy jest szczególnie paskudny, bo młode mamy hejtują się za wszystko: za cesarskie cięcie „wydobyciny, nie urodziny”, za zadbane paznokcie „pazurzasta krowa nie matka, dziecko podrapie”, za ładne włosy, „czupiradło farbami dziecko w cionży truje” - słowem za „całokształt”
Hejt bombelkowy znajdziemy pod zdjęciami bombelków. Bywa okrutny, bo co prawda bombelek tego nie przeczyta, ale teksty typu „po coś ty urodziła takie paskudztwo” potrafią zniszczyć każde szczęście. Dla niektórych hejt bombelkowy pełni taką sama funkcję jak folia bąbelkowa!
I co, to wszystko? Oczywiście, że nie. Są inne. Ludzie hejtują wszystko, bo hejt dla niektórych to dobra zabawa, dawka adrenaliny, sposób na spędzanie czasu i na dowartościowanie się.
O hejcie „na grubaskę” napiszę w swojej kolejnej książce, ale na nią będziecie musieli poczekać co najmniej do kwietnia.
Nie jestem w stanie pojąć ludzi nienawidzących dla idei, nienawidzących dla samej nienawiści.
OdpowiedzUsuńNic innego nie potrafią, albo po prostu tak się "zabawiają"... Jeżeli to drugie, to naprawdę empatii u nich ze świecą szukać, ale nie znajdziesz.
UsuńCiekawa klasyfikacja ;)
OdpowiedzUsuńWypowiem się podobnie jak koleżanka u góry... Nie rozumiem jak ludzie mogą nienawidzić innych... Dla mnie to jest nic innego jak zazdrość, totalny brak pomysłu na siebie i zmiast coś zmienić w swoim życiu siedzą i hejtuja innych... Sama na swojej drodze spotkałam takich... To jest straszne...
OdpowiedzUsuńŻyjemy w czasach, gdzie agresja jest wszędzie : reklamy, media. Szybki styl życia powoduje, że nie mamy jak wyładować negatywnej energii, a wiadomo słowo pisane i to jeszcze będąc anonimowym adresatem jest niestety idealnym sposobem na odreagowanie. Bardzo ciekawy wpis, podoba mi się 😊
OdpowiedzUsuńDziękuję, ale to fakt, trochę nas ten hejt przerasta. Nie powinno go tyle być!
UsuńIdealna klasyfikacja. Choć ja hejtu nie rozumiem i nie chcę zacząć rozumieć. Po co przelewać i wylewać na kogoś tyle złości, zazdrości i nienawiści?
OdpowiedzUsuńŻeby poczuć się lepiej? Przecież ludzie hejtują o wiele częściej tych, którym czegoś zazdroszczą.
UsuńHejt to pokłosie łatwego dostępu do internetu i mediów społecznościowych. Daje możliwość oceniania innych bez konsekwencji, bo robi się to anonimowo. Jest więc idealnym polem do wylewania własnych frustracji i komentowania często bez sensu. Nie gustuję.
OdpowiedzUsuńSzkoda,że minęły czasy konstruktywnej krytyki, bo kiedyś to się jej używało, a teraz lepiej kogoś zjechać od góry do dołu. Czego by się nie zrobiło to jest źle i lecą okropne słowa. To jest Bardo smutne, jak to wszystko się potoczyło
OdpowiedzUsuńMnie to przeraża jak człowiek człowiekowi potrafi urządzić istne piekło
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem hejterzy to po prostu grupa ludzi, której inteligencja pozostawia wiele do życzenia a przez to ich wypowiedzi mają poziom jaki mają.
OdpowiedzUsuń