Wczoraj moje serce zalał czarny deszcz żalu. I to właściwie do samej siebie. Dlaczego ja taka jestem?
Zaczęło się od prywatnej wiadomości od koleżanki.
- Ta twoja książka jest głupia – poinformowała mnie radośnie i bez wstępów dla pewności dodając tytuł książki z zapowiedzi.
Łzy smutku pociekły rwącym potokiem po moich policzkach. Dlaczego sama wcześniej o tym nie pomyślałam? Dlaczego musiała mi to uzmysłowić ona? Akurat ona? Randomowa koleżanka z dzieciństwa? Co prawda nigdy się specjalnie nie lubiłyśmy, znałyśmy się ledwie ledwie, a przez ostatnie czterdzieści lat nie utrzymywałyśmy ze sobą kontaktów, ale to było takie smutne. Przecież tyle nas łączyło!
Jej zdanie ścięło mnie z nóg. Tak bardzo!
- Czytałaś? - zapytałam z nadzieją w ściśniętym z bólu sercu zapominając, że książka jeszcze nie wyszła, ale istnieją ludzie obdarzeni wielkimi mocami.
- Nie, co ty? Ja książek nie czytam, a twoich to już zupełnie – wyjaśniła bez ogródek wbijając czytelniczy nóż w moje pisarskie serce.
- Ale dlaczego ? - wypisałam jękiem i zawodzeniem w prywatnej wiadomości.
- Bo ty jesteś głupia! Jak można pisać takie gnioty?!
- Allleeee ...– nie, nie broniłam się, chciałam więcej, wszak jej wiedza bardzo jest mi potrzebna do życia.
- Trupy? O trupach? To normalne zboczenie!
To, normalne zboczenie? To w takim razie bywają i nienormalne zboczenia, pomyślałam, ale zdałam sobie sprawę z tego co ona właściwie powiedziała.
Teraz dopiero zrozumiałam! I jakże ja byłam głupia! W kryminałach nie wolno pisać o trupach! No przecież!
Zalawszy potokiem łez klawiaturę laptopa (ciekawe, czy zadziała jak kubas kawy) odpaliłam Google, żeby znaleźć odpowiedni nóź japoński do rytualnego seppuku, ale był za tani, jakoś tak głupio popełniać samobójstwo nożem za marne czterysta złotych…
Trzeba się szanować, jak to mówią.
No tak, ale taki nóż mógłby jeszcze posłużyć do czegoś innego, to znaczy wcześniej…
A gdyby tak jakieś morderstwo?
Szybko rozpisałam sobie pomysł na fabułę kolejnej komedii kryminalnej, może coś z tego wyjdzie?
- Jesteś tak durna, że nawet głupiego seppuku nie umiesz popełnić – usłyszałam jeszcze w myślach, to co pewnie powiedziałaby moja koleżanka.
I już miałam znów zalać się łzami, kiedy pomyślałam sobie, że w sumie… Seppuku może i nie umiem popełnić (zresztą to dość makabryczna i skrajnie bolesna metoda na opuszczenie tego świata), ale książki pisać umiem.
To napiszę sobie jeszcze jedną, i może jeszcze jedną? I kolejną?
Wiem wiem, to okrutne z mojej strony! Tak sobie pisać i wydawać i jeszcze może cieszyć się, że ludzie to czytają?
To nie do pomyślenia!
Z bólem serca przepraszam wszystkie moje koleżanki (z wszelkich okresów życia), które to oburza, wkurza i denerwuje. Kolegów też.
Wyluzujcie! Nikt wam nie każe czytać! Naprawdę, nie macie takiego obowiązku! Możecie szerokim łukiem omijać moje książki i wcale NIE musicie mnie o tym zawiadamiać! Jakoś to przeżyję!
.