Właśnie przeczytałam, że jakaś blogerka książkowa (anonimowo) napisała do debiutującej autorki, że ta ma przestać pisać książki bo jest głupia, a jak nie przestanie, to ona, ta blogerka (wraz z koleżankami) będą pisały negatywne recenzje i zrobią wiele, żeby nikt książki nie kupił, bo one, te blogerki są kimś, mają umowę z wydawcą i mogą wszystko.
( boskość jakąś wyczułam, stanowczo boskość i wszechmoc )
Choć …
Ręce mi opadły.
Szczęka i cycki też.
Nie wnikam czy autorka jest świetna, czy nie, bo nie wiem nawet o kogo chodzi, chodzi raczej o sam fakt.
Czy blogerki mają prawo autorów zastraszać?
„Przestań pisać po dobroci, bo jak nie to cię zniszczymy”?
Blogowanie o książkach na tym ma polegać?
Poważnie?
Ja jednak o czym innym. Ta osoba nie podpisała się oczywiście ani nazwiskiem, ani swoim blogowym nickiem bo nie chce się pewnie przyznać wydawcy, że zamierza mu szkodzić. Negatywna opinia o książce, to jednak coś innego niż zmasowany atak na autora, opinia negatywna jest dozwolona, ataki nie, ale tu chyba też chodzi o coś innego.
Oczywiście sprawdzenie kto to jest nie jest jakiś wielkim problemem, internet nie pozwala na anonimowość (tylko bardzo młode i niezbyt inteligentne osoby myślą, że są tu całkowicie bezkarne) ale też po co go szukać? Nie ma sensu, z takim podejściem niedługo ten ktoś sam sobie zrobi krzywdę. Wystarczy nie przeszkadzać.
Ciekawi mnie co za tym stoi.
Jakaś frustracja? Zawiść?
Gdyby książka naprawdę była aż taka zła, to nie trzeba by negatywnych opinii żeby ludzie jej nie kupowali, więc raczej pewnie jest dobra, skoro trzeba takiej akcji, więc co? Coś kogoś boli. Nasuwa się oczywiście myśl o tej niewymownej części ciała, na której kończą się plecy, ale dlaczego? Zazdrość?
I tak mi przyszło do głowy kilka wniosków.
Boskość blogera bywa krucha i to raczej „nieboska” komedia.
Zachowanie co najmniej dziecinne, ciekawe czy wydawca wie, że jego bloger pisze swoje "opinie" z piaskownicy.
Książka pewnie jest dobra, a krytyka nic jej nie zrobi.
Ludzie z pasją i pomysłami na życie często są dołowani, przez tych z kompleksami.
Tylko autorki szkoda.
Osobiście uważam że z takimi ,,blogereczkami" nie ma się co cackać i podać je do sądu o zniesławienie. Niestety to jest mega przykre co się dzieje, zawiść i zazdrość to chyba większa plaga niż ten cały wirus. Ja rozumiem, szczerze opinię napisać ale robić komuś na złość i zastraszać ?
OdpowiedzUsuńI właśnie o to chodzi, ale większość raczej tego nie zrobi licząc, że umrze śmiercią naturalną... To ośmiela.
UsuńMoże to nie żadna blogerka, tylko jakaś zawistna franca, podająca się za blogerkę? Nie sprawdzisz tego, a ja też mogę pisać w internecie, że jestem królową Elżbietą. Coś mi się wydaje, że to napisała niespełniona autorka, lub obrzydliwie zawistna znajoma...
OdpowiedzUsuńIwona, naprawdę pisarki zajmują się takimi błahymi sprawami? Nie szkoda czasu i energii? Wiadomo, że internet przyjmie wszystko i nie trzeba się emocjonować hejtem .Moja znajoma pisarka napisałaby w tym czasie stronę powieści.
OdpowiedzUsuńKiedy pisze się pierwszą książkę to jednak człowiek czeka na odzew, na recenzje, żeby się dowiedzieć, czy potrafi pisać. Potem to mija, ale na początku bywa ciężko.
UsuńNienawidzę hejtu.
OdpowiedzUsuńNie jestem blogerką, ani blogereczką i nie chcę nigdzie już zaistnieć.
Piszę wspomnienia dla siebie.
Natomiast znam światowe blogerki, cudowne fotografki i wyjątkowe pisarki o których świat nie słyszał i nie usłyszy. Potrafią wbić szpilę. Omijam z daleka, mam swój świat i jest mi z tym dobrze. Szkoda życia.
Irena- Hooltaye w podróży
O rany, jaka historia! Jestem w szoku. Ja wypowiem się o moim wypieku, a nie cudzym. Zawsze przy swoich recenzjach piszę o moich,, doznaniach" czytelniczych. Nie znaczy to, że ktoś inny odbierze ją tak samo. Jeśli tej Pani X nie spodobała się powieść, to skąd owe założenie, że i reszcie nie zasmakuje? To tak jak w pączkarni. Jedni będą wychwalać pod niebiosa, jakie pyszne pączki są tam produkowane, a inni będą narzekać. To za tłuste, za mało nadzienia, nie ta posypka, za jasny, za brązowy, za słodki itd. Jednak, czy to oznacza, że trzeba zaprzestać produkcję? Przecież są fani. Myślę, że ta osoba za,, bardzo wczuła się w rolę krytyka" niż recenzenta, bowiem ten zawsze znajdzie jakieś plusy w powieści ;)
OdpowiedzUsuńNo cóż takie czasy ze niektórym od tego „jestem blogerem” „jestem influencerem” to się w d… poprzewracało. Straszne ze osoby często nic nie znaczące wyznaczają sobie role i ważność której nie maja. Ze sieć daje im taką możliwość ze wydaje im się ze cis znaczą, bo w życiu prawdziwym zapewne nic. Ze tak łatwo jest chcieć kogoś w sieci zniszczyć bo taką ma sie ochotę. Do czego ten świat zmierza.
OdpowiedzUsuńJestem w szoku to co przeczytałam... jak można takież rzeczy pisać...Takie coś jest do sprawdzenia i ta osba powinna to zrobić...dla mnien jest to ewidentnie zazdrość i zawiść i być może jest to bliska osoba tej pisarki...
OdpowiedzUsuńWiele osób cwaniakuje, bo wydaje im się, że są anonimowi po drugiej stronie monitora. Mają pomysł na wylewanie swoich frustracji, czują się silni, bo w życiu realnym szybko byliby zgaszeni, klikając na klawiaturze czują się mocarzami, panami świata. Cóż... złudna, chwilowa wielkość.
OdpowiedzUsuńSytuacja pożałowania godna :/
Pozdrawiam ciepło, Agness
Wciaz mnie zaskakuje (bardzo negatywnie!) takie podejscie pelne frustracji i hejtu. Co ci ludzie z tego mają poza podsycaniem w sobie złych uczuć i pewnie przez to, pogłebianiem swojej frustracji. Szkoda i autorki i tej "blogerki".
OdpowiedzUsuńZ hejtem się na szczęście jeszcze nie spotkałam za to czytam co chwilę że został pozwany za zniesławienie. Dobrze że są metody walki z tymi hejterami, człowiek się czuję bezpieczniej 😉
OdpowiedzUsuńJa normalnie nie wierzę, toż to szok. Ludzie naprawdę nie mają co robić? To jakaś dziecinada - masz ładniejszą sukienkę to powiem koleżankom, że Cię nie lubię i że brzydko wyglądasz, i oczywiście one też mają Cię nie lubić - pierwszaki! Masz całkowitą rację, że powodem jest żal d... Do Twoich wniosków również się przychylam.
OdpowiedzUsuńMasakra po prostu, chyba nie mają co robić i skąd w ludziach tyle zawiści? Polska mentalność czasem mnie rozbraja, nie wiem jak tak można i kto im dał prawo do takiego zastraszania, czują się Bogami czy jak? Jeśli książka jest dobra to żadne śmieszne komentarze blogerek z piaskownicy i tak jej nie zaszkodzą.
OdpowiedzUsuń