PIOTR KOŚCIELNY
ZAGINIONA
INITIUM
Kryminały to nie jest gatunek spójny i jednolity, bo po jednej stronie mamy kryminały zwane z angielska „cozy crime”, albo też „zbrodnią w białych rękawiczkach”, gdzie zagadka opakowana jest w delikatną opowieść, czasem nawet z przymrużeniem oka, a z drugiej ciężkie, żeby nie powiedzieć „brudne” zbrodnie ocierające się
o horror obyczajowy, gdzie wszystko jest podporządkowane bardziej zbrodni niż samemu rozwiązywaniu zagadki i krew leje się „potokami”…
Nie są to książki które z lekkością motyla osiadają na duszy, raczej takie, które walą w czytelnika naturalistycznymi opisami makabry.
I jedne i drugie maja swoich zwolenników.
Dodatkowym elementem bywa jeszcze podejście do rzeczywistości. W jednych zbrodnie są nieco udziwnione (choć nie twierdzę, że nieprawdopodobne) w innych rzeczywistość i realność wydarzeń podchodzą do gardła i dławią przerażeniem bo są tak bardzo osadzone w naszych klimatach, że człowiek woli nie myśleć, czy gdzieś obok los nie szykuje dla niego czegoś podobnego.
„Zaginiona” to właśnie taka opowieść.
Ta także (a może nawet bardziej) jest przerażająco dobrze usytuowana w naszych realiach, zdecydowanie prawdopodobna i okrutnie możliwa.
Sprawa wydaje się banalna. Narzeczony zgłasza zaginiecie dziewczyny.
Można by pomyśleć, że to początek całej historii.
Dla niektórych niestety jest to koniec.
Niesprawdzone pomówienia, byle jakie śledztwo, partykularne interesy, wszystko prowadzi go do piekła.
Tak, jego. Przecież za zabójstwo żony zawsze,albo prawie zawsze odpowiada mąż, co prawda nie ma zwłok, a on nie jest mężem, ale co tam… Kogo tak naprawdę to obchodzi? Jest sprawa, jest winny, jest dot dobrze.
Nikogo właściwie nic to nie obchodzi. Machina miażdży kolejne życia, które napotka na swojej drodze…
No, nie tylko machina.
Sprawą zaczyna interesować się zesłany karnie na prowincję policjant. Niestety to karne przeniesienie tak mocno w niego uderzyło, choć właściwie było naprawdę niewielką kara za to co się stało, że zaczyna pić. I pije o wiele za dużo.
Ta książka to taki makabryczny podgląd na to co może się stać (i przecież nie raz już się stało), kiedy ważniejsza jest machina niż człowiek.
Przyznam szczerze, że do dziś nie mogę się otrząsnąć z wrażeń.
To dobra książka o paskudnych rzeczach, które zdarzają się ludziom i to wcale nie dlatego, że zrobili coś złego, ale dlatego, że takie jest życie, a to przeraża.
Czyta się świetnie, nie polecam wieczornych seansów. Powinno się na niej napisać „może powodować koszmary”, jako książka naprawdę dobra, jeżeli lubicie ten tym wrażeń, będziecie zachwyceni, jeżeli chcecie dobrej zagadki kryminalnej i akcji mrożącej krew w żyłach, tym bardziej.