A.G. HOWARD
ALYSSA i OBŁĘD
UROBUROS
Kiedy byłam nastolatką, trafiłam na „Alicję w Krainie Czarów” Carrola i byłam za „dorosła” w tym momencie na tę książkę, i za „głupia” by umieć ją właściwie odczytać. Książka przecież to nie zestaw liter, kłąb słów i sznureczki zdań, ale znaczenia, emocje, oczarowania, które można znaleźć za nimi, i poprzez nie.
Dla mnie ta książka była trochę jak obrazy Tadeusza Makowskiego, jakby zbyt proste, schematyczne, to co malował takie trochę klockowate i "zwyczajne", za to „Alyssa i Obłęd”, książka, która w dużej mierze odnosi się właśnie do Alicji w Krainie czarów, to trochę takie literackie Art Déco.