czwartek, 30 maja 2019

Ręce ojca - gdy ten, kogo nie ma istnieje za bardzo.



ALEKSANDRA JULIA KOTELA

RĘCE OJCA

Wydawnictwo JanKa

Brak, czy nieobecność jakiejś osoby w życiu tylko pozornie jest pustką, bo zazwyczaj zostaje „zaludniona” tęsknotami i marzeniami. "Umeblowana" ulotnymi okruchami wspomnień, albo jakąś zewnętrzną wiedzą o danej osobie. Tworzymy w ten sposób nierealny i dość pokrętny, często bezwiednie umiłowany ideał. 

Dzieci pozbawione matek zaludniają swoje marzenia królewnami, te pozbawione ojców herosami, których im odebrano. 


Taka postawa skutkuje często i wyobcowaniem i stratami dla rodzica, który jest obecny, bo któż się może równać z ideałem? 

Kiedyś jednak w końcu następuje konfrontacja. Ideał rzadko kiedy dobrze znosi „szkiełko i oko”. 

„Ręce ojca” to powieść o tym, jak bardzo obecna może być nieobecność. Zresztą nie tylko, o tym także jak bardzo ważna jest dla nas wiedza o nas samych. O tym, kim jesteśmy w sensie szerszym, może nawet i genetycznym. Jak bardzo tworzy nas zapis doświadczeń, a jak bardzo dziedziczenie, behawioryzm, czy geny, a może wolna wola? Nie do końca ujęta w sensie religijnym. 

Tytułowe „ręce ojca” to coś, co zapewnia bezpieczeństwo, ale i karze, coś, co buduje, ale i niszczy. Są jednak tylko narzędziem, a nie przyczyną. 

Julia poznaje ojca dopiero po jego śmierci i (w dużej mierze) poprzez nią właśnie. Usiłuje go zrozumieć, niejako odtworzyć ze skrawków rozmów i tego co, po sobie zostawił. 

Tylko, że nikt nie chce mówić. 

Zresztą też nie. Wszyscy o nim mówią, ale w tym wszystkim uciekają gdzieś fakty... 

Dziewczyna jest rozdarta pomiędzy niezbyt pozytywnie (w jej mniemaniu) obecną matkę i ojcem odrobinę „z marzeń”, między dwa kraje, dwa języki, dwie rodziny. Można by się spodziewać dość ogranych motywów, o których nie jeden raz już pisano, a tu prawdziwe zaskoczenie. 

Autorka z tych, wydawałoby się starych „klocków” buduje świetną, mocną i wyrazistą fabułę, bez ckliwych chwytów i ogranych motywów. 

Jej powieść jest fascynująca i fantastycznie świeża. 

Początkowo spokojna, dywagacyjna, z różnorodnymi odniesieniami do literatury rozwija się w bardzo mocnym finale, który nie pozostawi nikogo obojętnym. 

To podróż jaką odbywa człowiek w poszukiwaniu siebie w innych. 

Jest po prostu świetna. Doskonale napisana, wyważona i bardzo prawdziwa. 




5 komentarzy:

  1. Świetna recenzja. Dopisuję tytuł do swojej listy 😊

    Pozdrawiam
    https://subjektiv-buch.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podejrzewam ( byłam na twoim blogu) że może cię zauroczyć!

      Usuń
  2. Dobrze czytało mi się tę książkę, chociaż do najlżejszych nie należy :) Ale warto po nią sięgnąć :)

    OdpowiedzUsuń