MIŁOŚĆ DO TRZECH ZUCKERBRINÓW
PSYCHOSKOK
"Miłość do trzech Zuckerbrinów" to tekst trudny, na poły filozoficzny ( może nawet ciut przefilozofowany?), na poły fantastyczny, gdzieś odrobinę odnoszący się do spraw społecznych, ale i politycznych, ale przede wszystkim odnoszący się złośliwie, a może tylko satyrycznie ( może i wrednie) do kierunków w jakich rozwija się świat jako całkowicie już zglobalizowana wioska.
Trudno się to czyta, bo jest to tekst bardzo znaczący i akcja jako taka go nie ciągnie. Ten tekst w dużej części przemyślenia, sploty slow i zdań, opisy zdarzeń, ale i odczuć, które wymagają niesamowitego skupiania uwagi i nie pozwalają „przelecieć” tej książki po łebkach.
Część początkowa niesamowicie przypomina tybetańskie rozważania dotyczące miejsca, w którym znajduje się jaźń i ćwiczeń umysłowych pozwalających tę jaźń przemieszczać.
I jest w tym sporo dziwaczności.
Zresztą cała ta książka to wielkie ćwiczenie umysłowe, bo nie oferuje nam fantastyki bazującej na technologii i technice, ale właśnie na postrzeganiu człowieka i społeczeństwa.
I rzeczywiście, jak mówią niektórzy nie jest to książka dla zwykłego połykacza romansów i obyczajówek, bo ta książka wymaga od czytelnika zaangażowania w wynikające z odcyfrowywania znaków graficznych i łączenia ich w słowa, trzeba jeszcze zrozumieć przeróżne konteksty, a także ich znaczenie.
Do tego dochodzą częste aluzje do popkultury i realiów postsowieckiej Rosji, a wszystko ujęte w strumień myśli i ciąg koszmarów, porozrzucane obrazy i skojarzenia, odczucia niemalże nieludzkie, a ujęte w ludzki umysł.
Dopiero później tekst nieco się „rozrzedza”, dochodzą dialogi, choć nie sprawia to, że książka jest mniej wymagająca.
W powieści co chwila możemy natknąć się na aluzje do świata w każdym jego aspekcie, rozrywkowym, codziennym, czy też politycznym i religijnym.
Pielewin nie oszczędza też, (co w odniesieniu do tytułu powieści ma znaczenie), mediów, ale nie chodzi li tylko o media, jako czwartą władze, ale o media społecznościowe omackowujące świat.
Autor wybebesza społeczeństwo i człowieka wykazując totalny kult konsumpcji, wszelkie uzależnienia, w tym to od Internetu, coraz dziwniej oddziaływające na świat, oczywiście terroryzm i coraz większe uzależnienie od informacji, z równoczesnym otępieniem informacyjnym.
Nie polecę tej książki każdemu, bo żeby ją przeczytać, docenić i zachwycić się nią, trzeba trochę wiedzy, trochę otwartego podejścia do świata, trochę zgody na inność. Na dodatek książka jest na tyle trudna, że czytelnik szukający lekkiej rozrywki po prostu się zawiedzie.
Komu więc ją polecę?
Miłośnikom satyry, miłośnikom science fiction w bardzo dobrym wydaniu i miłośnikom dobrej literatury rosyjskiej.
Ci będą na pewno zachwyceni, ale inni? Też powinni spróbować, ale nic na siłę.
Pielewin nie należy do moich ulubionych rosyjskich autorów. Doceniam jego 'innowacyjność', ale jego proza mnie nie porywa. Pewnie gdyby nie studia, nawet bym po niego nie sięgnęła.
OdpowiedzUsuńJest ciężki, i to fakt, innowacyjność to coś ważnego, ale to proza, która z pewnością może zachwycić, ale nie zawsze, nie każdego i nie w każdym momencie. Może też zwyczajnie umęczyć mimo niezaprzeczalnej wartości.
Usuń