Właśnie, przyjrzawszy się pewnej awanturze odniosłam wrażenie, że przedszkolejemy. Przdszkolniemy? No w każdym razie zachowujemy się jak gówniarzeria w piaskownicy, a nie dorośli ludzie świadomi swoich czynów i tego, że agresja nie popłaca.
Jakaś pani wstawiła swój tekst do oceny na którąś ze stron. Jasne. Ma prawo, ja bym się nie odważyła, ale podziwiam taką (czasami samobójczą) odwagę u innych. Czy tekst był dobry nie wiem, gdyż nie zdążyłam go przeczytać i nie wiem, czy miałabym w ogóle ochotę, ale nie o to chodzi.
Pani ta dostała kilka uwag.
Czy były na miejscu? Nie wiem, ale ktoś stwierdził, że literówki, ktoś inny, że przecinki, ktoś jeszcze, że tekst trudno się czyta w takim stanie, gdyż polskich znaków brak...
I że trzeba dopracować.
Ktoś dodał, że zdania ciut kulawe…
W każdym razie nic o grafomanii, głupocie, czy konieczności wywalenia tekstu na śmietnik… NIC zupełnie!
I nagle zaczęła się krucjata.
Oczywiście przeciwko tym od przecinków, kropek i problemów ortopedycznych kulawych zdań złożonych (może nawet i boleścią).
A mnie się zawsze wydawało, że jak ktoś prosi o ocenę grupę internetowych (nie do końca) znajomych osób, to liczy się z tym, że tekst nie każdemu przypadnie do gustu. Poważnie!
Jednemu się nie spodoba, bo nie jego bajka, drugiemu bo kocha przecinki, trzeciemu bo tak. Ma prawo.
Jeżeli zależy komuś wyłącznie na pozytywnych ocenach to jednak najlepsza będzie ciocia Zosia, bo ona jest miłą staruszką i nikomu złego słowa nie powie, mama, bo mama to sercem przeczyta nie oczami, wujek Genek też, choć on powie, że za mało seksu, ale nie (na przykład) ciotka Jaśka, bo to zła kobieta jest. Zazdrosna, że strach!
Jeżeli wstawiacie coś prosząc o ocenę, to ją przyjmijcie! Z pokorą, czy wściekłością, jak wam się podoba, ale bez awantur! I nie liczcie na głaski i miłe słówka. Internet to złe miejsce.
Tu ludzie wymagają od przyszłych pisarzy himalajów poświęcenia! Żądają, żeby pisali bez błędów ortograficznych! Bez literówek! Co to się na tym świecie porobiło?! Toż to zwykła roszczeniowość.
Sam se napirz bez ortografuf, jak ci tak zalerzy! Hamie!
Niektórzy też zwracają uwagę na sens tekstu, a to już, sami wiecie… Boli!
Krwawe, choć słowne bitwy i przepychanki na temat niesprawiedliwych ocen zostawmy dzieciakom z podstawówki.
A może po prostu nie prośmy o ocenę dzieła zanim nie przejdzie ono przez wszelkie możliwe poprawki, zanim edytor nie zdejmie ze słów czerwonych podkreśleń i zanim i tekst i my sami nie będziemy na to gotowi?
Zaoszczędzimy sobie stresu, o awanturach i groźbach (a tak, tak w sumie było coś „w podobie”) nie wypominając.
Świetny post ^^ też nie rozumiem ludzi którzy wrzucają coś do neta do oceny i oczekują brawo na stojąco :/ a jeśli krytyka (nie hejt ) to trzeba ja albo olać albo przyjąć na klatę i spróbować coś poprawić ;)
OdpowiedzUsuńsama trochę pisze i dobrze wiem ze różni ludzie maja różne gusta ;)
Ja wiem, że krytykujący często przesadzają, żeby sobie podbić samopoczucie, ale jak się prosi o "skrzydełka na ostro" to nie wolno marudzić, że za dużo "żyletek"... Wiem, żartuję, ocena czasami by się przydała, ale lepiej żeby robiło to wydawnictwo, a nie postronni ludzie, o których nic nie wiemy... ( na przykład tego, czy nie zrobią tego złośliwie, alby czy mają wiedzę). Tak czy tak jednak trzeba albo olać, albo wziąć na klatę!
UsuńJeżeli prosi się o ocenę, to należy przygotować się na ostrą krytykę.Najlepiej nie pytać nikogo i nie prosić o oceny w internecie.
UsuńTeż jestem tego zdania!
UsuńNigdy nie proszę. Zresztą po co? Skąd mam wiedzieć, czy ocenia mnie gimnazjalista czy profesor? człowiek czytający, czy taki co nawet książki nie miał w ręku, wolę sprawdzonych krytyków!
Proszenie o krytykę poprzez internet...naprawdę?! Są tacy? To trzeba mieć bardzo "twardy tyłek",żeby coś takiego przetrawić. Przecież nigdy nie wiadomo kto jest po drugiej stronie klawiatury...
OdpowiedzUsuńJeżeli ktoś prosi o ocenę to musi się liczyć z krytyką. Jeżeli daje się tekst do oceny, to powinien być napisany poprawnie ortograficznie i interpunkcyjnie. Kropka!
OdpowiedzUsuńBywam na grupach z fotografią. Tam często są wrzucane zdjęcia do oceny. Ja nigdy nie odważyłam się, bo wiem, że dużo pracy przede mną i chyba nie chcę czytać o tym, że to i tamto skopałam, a o tamtym pojęcia nie mam...i tak dalej. Pojawiają się jednak różne zdjęcia i tak samo różne opinie. Niestety, bardzo często dochodzi do przepychanek słownych. Ktoś poczuł się urażony krytyką, a inny krytyką krytyki. No cóż... Chyba po prostu niektórzy z nas ani nie umieją krytykować, ani przyjmować krytyki.
OdpowiedzUsuńZgadzam się z wpisem, ale nie do końca. Oczywiście konstruktywną krytykę trzeba umieć przyjąć, mieć w sobie na tyle pokory, by nie robić o takie sprawy awantury. Jednak tę krytykę, a nawet opinię należy (tak, moim zdaniem należy) napisać w taki sposób, by nie był on hejtem czy jedynie sformułowaniem "co za gówno, beznadzieja, nie podoba mi się". Ma prawo nie podobać się wszystkim, ale swoją opinię i wrażenia powinno się odpowiednio uargumentować. To, że piszemy w mediach społecznościowych, w internecie wcale nie znaczy, że mamy zachowywać się jak buraki. Poza tym uważam, że jeśli nie mamy nic dobrego do powiedzenia autorowi tekstu, to czasem lepiej milczeć.
OdpowiedzUsuńPrzeprowadzałam podobną dyskusję na jednej grupie na Facebooku. Jestem także jednym z administratorów grupy dla pisarzy i redaktorów, gdzie członkowie mogą wrzucać swoją twórczość do oceny. Wrzucany tekst nie musi koniecznie być idealny ortograficznie, z przecinkami w odpowiednich miejscach itp. Takimi sprawami zajmuje się i redaktor i korektor. Oczywiście znacznie lepiej czyta się tekst napisany poprawnie. Jednak publikując cokolwiek do oceny należy nastawić się na mocną krytykę. Tak samo ta krytyka powinna być konstruktywna, a nie jedynie hejtem.
Tak, zgadzam się, ale jak już ktoś mnie skrytykuje Bez hejtu oczywiście) to jednak chyba lepiej nie robić z tego burzy, nie warczeć, "walić" po kompetencjach, czy grozić. Bo to jest śmieszne. Wiadomo, przecinki (koszmarek), literówki, (paskudztwo), (kocham moich redaktorów) ale mogą się zdarzyć każdemu. A tekst... To już inna historia, ale też nie każdemu przypadnie do gustu.
UsuńWłaśnie o tym powiedziałam. Że i krytykę trzeba umieć przyjąć. Jak jest konstruktywna i normalna, a nie hejtem. Jak najbardziej. A literówki czy błędy zdarzają się każdemu. Korektorom także. Gdy sama oceniam tekst, bo ktoś o to prosi, robię to najlepiej jak umiem. Przekazuję i dobre i złe strony, ale nie wyśmiewając, tylko konstruktywnie właśnie. A jeżeli ktoś się o to awanturuje, to jego problem. Nie mój.
UsuńPowiem Ci, że wpis bardzo ciekawy. Poruszyłaś problem tzw internetowych ekspertów, którzy wiedzą lepiej niż my. To prawda, kiedy ktoś prosi o ocenę swojego dorobku, musi liczyć się z tym, że pod tak zwany tapet ludzie wezmą pod uwagę wszystko i to dosłownie, nawet czcionkę, którą napisany jest tekst. Według mnie trzeba być nie tylko odważnym aby swoją pracę oddać do oceny innym, ale być też silnym psychicznie, bowiem wiadomo, że poleje się kwaśny sos o nazwie krytyka, a nie każdy potrafi przyjąć ją godnie na klatę, jak piłkarz wykopaną w jego stronę piłkę na główkę.
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy wpis i lubię takie i takich tu trzeba więcej :) zgodzę się z tym że jeżeli co wrzucasz do oceny to zadko kiedy będzie to ocenione super pozytywnie... myślę że nawet jak tekst jest dobry to znajdzie się wiele osób które uzna że jest jeszcze dużo do poprawki...sama byłam przykładem takie ataku... Jedna z blogerek napisał krótko pod jednym z moich wpisów że "wdala się literówka" opisałam krótko "zdarza się najlepszym"
OdpowiedzUsuńTo temat rzeka i można o nim dyskutować godzinami :)
Tyle, że to durne być takim "literówkowym nazistą". Tekst powinien być jednak najważniejszy, ja dostałam OPIERNICZ i to KOSZMARNY, za to, że dałam spację po otwarciu nawiasu... To jednak przesada :)
UsuńJestem korektorem, ale nie wytykam ludziom literówek, ani drobnych błędów. Szczególnie nie robię tego publicznie, jeśli już to w wiadomości prywatnej zwracam uwagę.
UsuńPrzede wszystkim, gdzie to było wystawione? Bo z tego co czytam to nie byli ludzie z branży. Kto prosi o opinię ludzi, którzy nie mają o pewnych rzeczach zielonego pojęcia. Przejmowanie się krytyka kogoś kto nie ma żadnego pojęcia o tym co robisz lub jak to nazwę zna się na tym lepiej od Ciebie bo gdzieś coś usłyszał piąte przez dziesiąte jest dla mnie śmieszne. Zdecydowana większość z reguły nie ma pojęcia o czym mówi, a pewna cześć jest najwiczajniej w świecie złośliwa. Na przykład: chcieliśmy telefon dla córki ajfon... ile? a to na sklepie jest za 200zl... i następuje koniec rozmowy bo nie ma już o czym rozmawiać ;-)
OdpowiedzUsuńTakie wrzucanie tekstu do internetu do oceny to nie jest najlepszy pomysł...
OdpowiedzUsuńPoddając ocenie swoją pracę można się spodziewać zarówno pozytywnych, jak i negatywnych komentarzy. To na co ktoś zwraca uwagę stanowi zawsze bardzo indywidualną kwestię. Podobnie jest w przypadku zdjęć - dla jednych ważna będzie kompozycja i właściwy podział kadru, dla innych strona techniczna. Takie oceny mnie więc nie dziwią.
OdpowiedzUsuńTrzeba być bardzo odważnym, albo bardzo pewnym siebie, żeby w internecie prosić o ocenę. Ja podobnie jak Małgosia uczestniczę w grupie o fotografii i też nie odważyłam się jeszcze na ocenę mojej pracy. Nie jestem gotowa na krytykę. Jeśli faktycznie ktos się na to decyduje, to powinien mieć dystans do tego. I potraktować to jako materiał do poprawy.
OdpowiedzUsuńI nie za bardzo się przejmować, bo to może zabić jego pasję!
UsuńUdzielając się w internecie, na różnych blogach czy instagramie, to jesteśmy wystawieni na ocenę. Jestem zdania, że jak długo, to jest konstruktywne krytyka, to ok. Jednak jak zamienia się w hejt, to tak fajnie nie jest.
OdpowiedzUsuńBo przyjmowanie krytyki jest trudne dla wielu! Sama niejednokrotnie spotkałam się z zapytaniem "co myslisz?" moje myśli są różne na różne tematy, ale uważam, że jeśli ktoś już pyta, to raczej jest nastawiony na każdą ewentualność... Niestety nie zawsze tak jest.
OdpowiedzUsuńŚciskam mocno, fajnie że poruszyłas ten temat! 😊
Niestety to już chyba zaczyna być normą takie zachowanie, ale cóż wpływu na to nie mam. Sama często unikam takich sytuacji gdy ktoś zapyta mnie o coś, bo jak odpowiem, co myślę to się zaczyna "gównoburza", ale ja wolę mówić, co myślę w oczy niż zrobić to za plecami danej osoby, a jak ktoś nie umie przyjąć konstruktywnej opinii to może lepiej niech dwa razy się zastanowi jaką podjąć decyzję
OdpowiedzUsuńProśba o pomoc w Internecie to odważne posunięcie, nigdy nie wiadomo kto siedzi po drugiej stronie monitora.
OdpowiedzUsuńKrytyka boli, ale sztuką jest zrozumieć sugestie innych i spojrzeć na tekst krytycznie, bo jeśli rozumiem, to właśnie po to został wrzucony na grupę.
OdpowiedzUsuńDobry tekst. Pozdrawiam.