Jakiś czas temu znalazłam się w pewnej grupie skupiającej początkujących powiedzmy niech będzie „kucharzy”. Nie udzielałam się zbytnio, ale czasem coś komuś podpowiedziałam. Coś przecież wiem. Piekę różne komiczne dania więc wiem jak mieszać mąkę jak dodawać cukier, o ile go mam, jak rzucać mięsem, choć unikam.
Nie należę do osób wyśmiewających krzywe naleśniki, czy wyszydzających zbyt rumiane bułki, a już najbardziej u początkujących kucharzy, bo to im nie pomaga, a mnie satysfakcji nie sprawia.
Podczytywałam sobie niektóre „opowieści z krypty” podrzucając czasem jakiś pomysł, na przykład taki, że do naleśników z dżemem lepiej nie dodawać cegły kruszonej bo danie, co prawda będzie chrupkie , ale może nie być zjadliwe.
Taki też wpis uczyniłam nieopatrznie pod pewnym przepisem na temat jajecznicy na miękko, stwierdzając, że jednak dwie i pół godziny smażenia to za długo i miękka nie będzie, po czym zadowolona ze spełnionego obowiązku zajęłam się swoimi sprawami, a nie powinnam.
Nie powinnam w ogóle się odzywać co okazało się po jakimś czasie.
Właściciel tego "kulinarnego królestwa", który sam zresztą do niego mnie zaprosił wyraził obawę, że mój wpis jest nie w porządku, poważnie!
Otóż napisał mi, że owszem, mogę mieć rację, choć oczywiście nie muszę, ale zapomniałam o pochwale, a ten portal właśnie na pochwałach się skupia.
Nie, nie chodzi o ty nie unikać negatywnych przekazów! Tu czynne chwalenie należy uprawiać! NALEŻY!
Nie wiedząc co miałabym chwalić w zbrylonej grudzie jajecznego błota, zapytałam czy mam chwalić ten przepis na silę?
I otóż okazało się, że tak!
Chyba, bo dostałam bana… Wywaliło mnie z grupy w kosmos kulinarnych doznań związanych z użyciem pieprzu.
Nie, nie cierpię.
Ubolewam jednak nad zasadą.
Zgadzam się z tym, że hejt jest zły, a pochwały są dobre, ale nie każda uwaga jest hejtem i nie każda pochwała pochwałą.
Czego się dowiedział autor tej katastrofalnej jajecznicy? Niczego! Dowiedział się, że jeżeli komuś nie będzie smakować jego dzieło to powinien go zabić…
Nie dowiedział się natomiast że jajka należy solić, że wrzucanie ich w skorupkach smaku nie poprawia, że szczypiorek raczej należy pokroić bo inaczej wyjdzie z tego zbrylony jeż…
Co miałam chwalić? Chrupkość skorupek, czy gumowatą konsystencję?
Grupy, w których należy chwalić dzieła innych są czymś ciekawym, o ile nie przesadzi się z przymusem.
Ale dla chętnych kilka porad w chwaleniu.
- Jaki piękny kotlet, nie szkodzi, że wybił szybę, nie, nie jest za twardy, szczękę da się naprawić!
- Przecudny serniczek, kto powiedział, że serniki nie powinny uciekać pod szafę?! To kłamstwo, a, że jest oślizły? Lepszy do przełknięcia.
- Oczywiście! masz rację! Zupa powinna być gęsta! Wydłub te kawałki połamanych łyżek i będzie dobrze!
- Grillowane mięso? Ależ tak! Tylko bierzcie z góry, to pod spodem to węgiel drzewny, ma trochę inny odcień...
No i w sumie świat jest piękny, dobrze, że nie ma takich PISARSKICH grup, bo to by zryło beret tym początkującym pisarzom…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz