sobota, 30 lipca 2022

Eliza Veinard Komisarz Olovski i francuskie klimaty

ELIZA VEINARD
Dom z ogrodem tanio sprzedam 
Świąteczne porządki Genevieve Hibou


Na Legimi w ramach odstresowania przeczytałam sobie przedwczoraj książkę o komisarzu Olovskim.

Wcześniej nic tej autorki nie czytałam. Ciekawa byłam jej z kilku powodów, po pierwsze Francja, moje ukochane klimaty i odniesienia do języka, po drugie kryminał po trzecie jego lekkość, bo ja ostatnio trudno znoszę flaki i bebechy, tak wiem, to prawie to samo, ale oddaje moje podejście do tego ostatnio często nadużywanego motywu jakim jest cielesna makabra w każdym wydaniu. Po ostatnich latach gdzie newsy na tym się zasadzają w literaturze zaczynam szukać czegoś innego.

I znajduje.

Ta książka składa się z dwóch części o oddzielnych sprawach, ale tym samym środowisku i bohaterach. „Dom z ogrodem tanio sprzedam” i „Świąteczne porządki Genevieve Hibou” Czyli mamy dwie odrębne opowieści, niezbyt długie (czego żałuję) osadzone w klimacie francuskiej prowincji.

Jakże ja kocham ten klimat! Trochę klaustrofobiczny w wymiarze społecznym, maleńki i zaściankowy w winiarze geograficznym. Pełen osiadłych na prowincji starszych ludzi, którzy trochę sobie życiowo już nie radzą. Bohaterowie to dwoje ludzi, którzy właściwie życie mają już za sobą. On emerytowany policjant Francuz z polskimi korzeniami, ona Polka zamieszkała na francuskiej prowincji i borykająca się z całkiem przyziemnymi problemami.

I to oni rozwiązują zagadki, ale są takie jak przystało na to miejsce, zwyczajne, ale oczywiście bardzo ciekawe, delikatne, ujmujące wręcz prostotą, ale nie prostactwem.

Bohaterowie to ludzie, a nie twory Bondopodobne (do Bonda się odnoszę nie do Bondy!) Tacy, którzy wychodzą z domu po bagietkę, a nie po torebkę Vuittona, mogą żyć bez wycieczki na Malediwy, ale nie bez szklaneczki wina (czasami zdarza się, że dobrego).

I sama opowieść jako w pewnym sensie pretekst do opowieści, zapętlona w sobie leciutka jak mgiełka, pełna zapachów i wspomnień, bez wykładania kawy na ławę.

Bardzo mi się spodobała.

Takie właśnie mogłyby być kryminały Agathy Chrisie gdyby ta urodziła się Francuzką. Zatopione w obyczajowym tle i nieco nostalgiczne. Nie spodziewajcie się fajerwerków i szoku, nie, te książki ich wam nie dostarcza, to będzie raczej literacka przyjemność oddech, ukojenie zmysłów i czysta przyjemność obcowania z dobrym tekstem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz