sobota, 17 lipca 2021

Nowy "shaming", ale czy taki nowy?


Każdy wie co to jest fatshaming, czy bodyshaming. Słyszy się o tym dużo, ale to nie jest coś zupełnie odosobnionego, o różnych shamingach już słyszałam, a ostatnio trafiłam trafiłam nawet na zjawisko hairshamingu. Postanowiłam wam więc przedstawić jeszcze jedno zjawisko, którego z pewnością nie jesteście świadomi. To jest bookshaming!

Oczywistym tego przykładem jest stwierdzenie „nie czytasz nie idę z tobą do łóżka” choć to właściwie tylko podskórnie dotyczy książek, bo może też dotyczyć analfabetyzmu. I tu można by nawet zrozumieć. Bo niby w tych sprawach znajomość literek nie jest konieczna, żadna z części ciała do tego potrzebnych nie ma instrukcji w stylu ikeowskim „wtyczkę A wcisnąć w gniazdko B”, ale to jednak może mieć znaczenie, bo choć analfabeta SMS-y odczyta bez problemu, pismo hieroglificzne całkiem dobrze się sprawdza, to jednak żaden prawnik nie napisze pozwu rozwodowego za pomocą ikonek, choć nie wątpię, że to tylko kwestia czasu.

Bookshaming ma swoje odmiany bo książki są naprawdę doskonałym sposobem aby komuś nawtykać i go zawstydzić.

Ogólnie, ludzie niezbyt obeznani traktują to całościowo, ale to tylko marnotrawstwo. Wystarczy się przyjrzeć takiemu zachowaniu.

No co ty? To ty czytasz książki? Wziął byś zrobił coś pożytecznego! Piwo się samo nie wypije!” -krzyczą jedni.

Jak można nie czytać książek? Między przewijaniem dzieci, a zmywaniem podłóg jest całe dwanaście minut wolnego czasu, wystarczy się postarać!”.

Jak ty chcesz dziecko wychować? Przecież potknie się o jakąś książkę i szpital gotowy! Wynieś to z domu jeżeli cenisz życie!

- A moja córka to tylko czyta i czyta i nie wiem, czy to nie jest jakimś objawem – pyta zatroskana mama.

- Kup jej lepszy telefon na pewno pomoże - odpowiada internautka, na pewno pomoże i spal książki, sa objawem hipsteryzmu.


Wiadomo, każdy ma jakąś racje.

Są jednak i inne shaimingi.

Literarygenreshaming czyli zawstydzanie gatunkiem – „O nie, jak można czytać romanse?!” „Brrr kryminały? I i co wniesie w twoje życie?” „Powieść obyczajowa? Nikt tego nie czyta!”

Authorshaming – „Wyrobiony czytelnik nie tknie tego autora, ja wam to mówię! Toż to wstyd!”

Może być też shaming na wydawnictwo – „Wybaczcie, ale od nich książek się nie czyta!” Ktoś, kto czyta takie coś jest niedorozwinięty czytelniczo”

I kilka podstawowych zwykłych (wręcz typowych) innych bookshamingów w stylu: 

„Taka gruba książka? I po co męczyć oczy?” 
„Wynocha z tym z autobusu, w razie wypadku poleci i zabije kierowcę” 
albo 
„Za cienka, nie ma nawet jak się z nią wśród ludzi pokazać, czytając coś takiego niszczysz lasy”

Raz nawet przeczytałam coś takiego. „Po seksie z takim jednym co czyta książki (nie przyznał się) coś mi się z głową porobiło, dwa miesiące przechodziłam koło księgarni i o mało co tam nie weszłam! Zioła pomogły, ale ciężko było!”

Czasami mam wrażenie, że na FB ludzie tylko szukają pretekstu do zawstydzania innych niezależnie od tematu, jakby im to sprawiało przyjemność.

Ten tekst jednak wymaga ciągu dalszego i poważnego pogłębienia, bo szukając w sieci przykładów znalazłam kopalnie shamingów...

Tak więc ciąg dalszy nastąpi.
Tym razem od środka... Pisarze to też ludzie różne shamingi ich się imają, choć za wszelkie podpowiedzi będę wdzięczna!

12 komentarzy:

  1. A możne tak shamingishaming - no bo jak tutaj nie mieć powodów do zawstydzania innych ? Ja w sumie nie rozumiem, tej mody na to wszystko. Zawsze komuś coś tam pasowało a teraz robi się aferę jak ktoś po prostu powie coś szczerze

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczerość w internecie jest niebezpieczna, ale po co w ogóle kogokolwiek zawstydzać? Każdy powinien zając sie swoimi sprawami i dać spokój innym!

      Usuń
  2. Ostatnio coraz więcej chamstwa w sieci można spotkać, tak jak piszesz tylko patrzą co nie którzy, żeby się przywalić i powymądrzać, dosłownie na każdy temat, irytują mnie strasznie tacy ludzie!!! Zupełnie nie moje klimaty.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ha, ha, ha dawno mnie tu nie było i zapomniałam, jak doskonałe są Twoje spostrzeżenia 🙂 Najbardziej rozbawił mnie tekst: "między przewijaniem dzieci, a zmywaniem podłóg jest całe dwanaście minut czasu na czytanie książek" 😂
    A tak serio, to rzeczywiście w sieci skrytykować można wszystko. Znawców I ekspertów coraz więcej. Czasem mam wrażenie, że to jakaś epidemia, dlatego staram się nie cztać tych wszystkich porad.

    OdpowiedzUsuń
  5. A ja nie zwracam na to wszystko uwagi i jakoś przechodzę obok wszelakich shamingów bez uszczerbku na zdrowiu. Życie jest za piękne, żeby się tym ekscytować.

    OdpowiedzUsuń
  6. Shamingi wszelkich odmian mam na szczęście, bardzo głęboko w .... Zgadzam się w pełni z Amber, że życie jest zbyt piękne i szkoda na takie (...) tracić czas

    OdpowiedzUsuń
  7. A ja książki czytam, ale nie mam tv, unikam wszelkich durnych stron w internecie, mam swoje prywatne problemy i nawet nie wiedziałam, że jest coś takiego jak shaming. To źle, czy dobrze, bo już sama nie wiem. Krytykowanie innych to nasza narodowa cecha, a internet daje poczucie bezkarności. Twój tekst jak zwykle świetny.
    Irena - Hooltaye w podróży

    OdpowiedzUsuń
  8. Genialny tekst który jak zwykle pokazuje naszą narodową słabość do oceniania innych poprzez pryzmat samego siebie. Na początku bardzo mnie to irytowało byłam wręcz zdenerwowana jak tak można narzucać innym siebie, ale potem machnęłam ręką bo stwierdziłam że szkoda czasu. Wydaje mi się że zachowanie takie ma jakiś na pewno podtekst psychologiczny. Bardzo krótko i świetnie to wszystko ujęłaś.

    OdpowiedzUsuń
  9. Dzieje sie oj dzieje sie... Na szczęście omijam tego typu rzeczy, czy sytuację... szkoda naszego życia na coś takiego. Świata nie zmienimy, ludzi nie zmienimy.. Nie jeden próbował i poległ, także nie ma co...

    OdpowiedzUsuń
  10. O kurczę serio? Nawet nie wiedziałam ze takie określenia istnieją. Co to się porobiło. Biorąc pod uwagę ilości książek jakie rocznie czytam to tez powinnam sie juz chyba czuć zagrożona i do autobusu z książka wchodzić w konspiracji hehe

    OdpowiedzUsuń
  11. Spotkałam się z tym na grupach w sieci, że są ludzie, którzy tylko wyłapują sytuacje, do których można się przyczepić. I wcale nie w jakimś jednym konkretnym temacie, ale ogólnie, węszą jak psy myśliwskie. Zapisują się do wielu grup, szczególnie takich gdzie można trafić na kontrowersyjne tematy i ,,jadą z koksem,, ;))) Cóż pewnie tylko tu mogą zaistnieć :/
    Pozdrawiam ciepło, Agness:)

    OdpowiedzUsuń