poniedziałek, 2 grudnia 2019

Troll totalny - na zbity profil!


Facebook ostatnio stał się jakoś tak coraz bardziej naszym ojcem, matką, żeby nie powiedzieć instancją wyższą. (Jak coś nie tak, to jemu właśnie się spowiadamy) Ludzie całkiem poważnie myślą, że pozałatwia za nich wszystko i wszystkich (tak, też) oraz uświadomi żonie, że nie wolno zdradzać męża, ciotce, że homo jest sapiens, a nie, że sapie i sprawi, że szef wywali konkurenta na zbity profil (facebookowy). 

Tak więc ludzie ogłaszają na Facebooku, że żona ich zdradza, że pies ma wysypkę na genitaliach (dzięki bogu, że tylko pies), że Dagmara Zięba jest hakerem, oraz, że pani iksińska źle postawiła przecinek. 

Niektórzy ogłaszają też, że ta i ta osoba jest wredna i że należy ją omijać. 

Mówią to głośno rozsyłając takie wiadomości na różnych wallach, portalach, grupach i za każdym razem skarżą się, że zostali bezczelnie zaatakowani, oraz, że to stalking. 

Czy tylko ja czegoś tu nie rozumiem? 

Bo to mi wygląda na typową awanturę, kiedy złodziej krzyczy „łapaj złodzieja” a sam dyskretnie chował zrabowany łup do kieszeni. 

Nie biorę udziału w tego typu przepychankach, nie interesują mnie zdrady żon, kłamstwa mężów, hemoroidy, ani wypryski na genitaliach (na psich też nie), niestety włazi mi to w oczy, samo jakoś pojawia się na mojej ścianie i nie rozumiem, dlaczego wiadomości o premierze książki jakoś mnie ominęły, a opryszczka jest i ma się dobrze opłakana setkami smutnych buziek i oklejona serduszkami mocy. 

Intymność trochę nam się w szwach rozłazi na tym naszym facebooku, ale intymność mnie nie rusza tak jak agresja. 

Właśnie odkryłam postawę, którą można by nazwać postawą trolla? Nie, no, trolle istnieją od zarania internetu, ale się specjalizują. Taki troll wtyka pyszczek do dyskusji o dietach, ale stroni od szczepionek, inny specjalizuje się w religii, ale nie odzywa się w dyskusjach książkowych. Ostatnio jednak wpadłam na postawę „troll totalny”. W czym się to objawia? 

Gdzie nie wejdzie (a wchodzi wszędzie) tam burza. A co jeżeli nie ma żadnej burzy, bo miejsce spokojne? To się tę burzę wywoła… 

Padają ostre „proszę mnie nie obrażać”, „ja sobie wypraszam”, „z panią nie rozmawiam”… i tak dalej… I spokojne miejsce zalewa fala „miłego” smrodku… 

I to widać. 

Zasada jest jedna: Sprowokować i napaskudzić. Można by powiedzieć, że najlepiej nie dać się sprowokować, nie każdy jakoś tę zasadę (dobroczynną) jest w stanie opanować. 

A szkoda. 

Troll totalny zna się na wszystkim (o wiele lepiej od każdego innego człowieka i słownika też), zawsze ma rację, nie zna słowa „przepraszam”. Nie wybacza. Nie odpuszcza. Nie przegrywa. Po jego przejściu tylko „ruiny i zgliszcza” nie da się go uspokoić ani przywołać do porządku. Przejmuje kontrolę i rządzi. 

A potem trzeba to wszystko jakoś „posprzątać” o ile będzie jakieś „potem”. 

A może po prostu lepiej kogoś takiego wywalić „na zbity profil” zanim zacznie paskudzić? 

Co o tym sądzicie?

10 komentarzy:

  1. Właśnie wczoraj pozamiatałyśmy w naszej grupie, po trollicy, która się tam wkradła. Przeszkadzało jej wszystko, od rzekomo źle postawionego przecinka po nieprzyzwoitość memów. Na szczęście reakcja była błyskawiczna. Blokada to jedyny sposób na takie osoby,, bo żadne argumenty nie docierają.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety znam znam sprawę. Jestem w grupie... Niestety takich ludzi są setki.

      Usuń
    2. To się zdarza coraz częściej

      Usuń
  2. A ja tego staram się tego nie widzieć i naprawdę nie interesuję się takimi zdarzeniami. Niech ludzie piszą co chcą - to ich profile, ich życie, ich sprawy. Nie oceniam, bo jak mi powiedziała moja Koleżanka - psycholog biznesu i coutch, często jest to autoterapia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie to, że ja jakoś specjalnie się interesuję, widzę je. nie wchodzę z nimi w interakcje, ale jednak widzę, odczuwam i to mnie wkurza? Może nie aż tak, ale denerwuje na pewno.

      Usuń
  3. Prawda jest taka, że na niektóre grupy aż się wchodzić nie chce. Często jest ,,stała brygada,, krytykantów, którzy tylko wypatrują do czego można się przyczepić. A przyczepiają się naprawdę do bzdur - a to zdjęcie nieprofesjonalne, a to kawałek paznokcie widać, a to serwetka babcina, a to koniec świata, bo ktoś jabłko do rosołu dodaje... Powtarzają wciąż te same teksty, jedna kopiuje z drugiej... A przecież wystarczy traktować innych tak, jak sami chcemy być traktowani :/
    Pozdrawiam ciepło, Agness:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jest tak jak piszesz. Są ludzie, którzy w realnym świecie nie radzą sobie z emocjami, życiem. Dlatego w świecie wirtualnym odbijają sobie własne porażki życiowe, trollując wszystkich i wszystko, co zakrawa na sukces, czy szczęście. Dlatego takich ludzi trolli można częstować tylko dobrym słowem i uśmiechem. Niech pękną od naszej dobroci :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Niewielki wpływ mamy na to, co ludzie wypisują. Mamy jednak wpływ na to, kogo obserwujemy czy "mamy w znajomych". Od pewnego czasu usuwam toksyczne profile czy spamujące naprawdę głupimi rzeczami typu linki do dziwnych portali z niesprawdzonymi wiadomościami. To akurat jakoś wybitnie mnie irytuje.

    OdpowiedzUsuń
  6. Iwonko uwielbiam Cię za Twoje wpisy, za twoje teksty :) uśmiałam się do łez :)
    Szczera prawda to co piszesz, ale jaki my mamy wpływ na to... Żaden... Ja już dawno zrobiłam porządek na swoim Facebooku. Zablokowałam tych co wiecznie głupoty wstawiali, a miałam takich... oj miałam aż żal było patrzeć...

    OdpowiedzUsuń
  7. To co ludzie wypisują, a mnie nie dotyczy omijam szerokim łukiem. Dla mnie FB to przede wszystkim to co dotyczy bloga. A resztę omijam:-)

    OdpowiedzUsuń