środa, 26 czerwca 2019

Plagiat, plagiatowi plagiatem


Od jakiegoś czasu mam problem z plagiatem, nie żeby ktoś mnie okradał w ten sposób z moich tekstów, jak na razie nic o tym nie wiem, ale wiadomo nikt nie biega i nie chwali się czymś takim. Tylko ogólnie jakoś się dużo o tym mówi, a nawet krzyczy.

Znam kawał, o tym, że korzystanie , przy pisaniu „z jednej książki to plagiat, z dwóch to kompilacja za z trzech to magisterka”. 

No bo wiecie, w sumie jak ktoś ukradnie cały akapit słowo w słowo, przecinek w przecinek to jest to BEZSPRZECZNIE plagiat, jeżeli poprzestawia przecinki i trochę pozmienia, to już niekoniecznie tylko plagiat, czasami też koszmarek językowy. 

Gorzej jest z czymś głębszym… Bo tekst to tekst, co tam. Da się wszystko udowodnić, ale cała reszta? Imiona, nazwiska, tożsamości, pomysły… 

Ludzie przecież teraz kradną wszystko. 

No i tu dochodzę do sedna sprawy. 

Chodzi mi o książki, to znaczy o pisanie książek. Bo w zasadzie wszystko już napisano… Naprawdę. Wszystko! Choćby tytuł. 

Weźmy taki „Dom na klifie” wiecie, że są aż cztery? autorzy to  Szwaja, Delinsky, Kowalski i Gable? To jak? Czy któryś tytuł to plagiat? 

A imiona? U mnie w „Pewnej zimy nad morzem” jest bohaterka, o imieniu Majka, czyżbym więc splagiatowała Szaleństwo Majki Skowron Minkowskiego

A jeżeli napiszę książkę o jedenastoletnim chłopcu, który dowiaduje się, że jest czarodziejem,  ale mieszka w Polsce i wcale nie chodzi do szkoły magii to powinnam, czy nie powinnam się spodziewać pozwu od J.K. Rowling? 

Całe szczęście, że Lucy Maud Montgomery zeszła z tego świata, bo całe rzesze autorek romansów miałoby koszmary z powodu swoich rudych bohaterek ( ciekawe, że z blondynkami to jakoś nie działa). 

A jeszcze gorzej jest w obyczajówkach, bo co druga bohaterka wyjeżdża na wieś, ( plagiat?), zakochuje się (plagiat?) jest młoda i ładna(plagiat?) a śluby? A praca w korpo? A nieślubne dzieci? Niechciane ciąże, mężowie idioci? 
A łzy, bzy i wzruszenia? No? Powiedzcie sami!

Normalnie koszmar. 

Z definicji wiadomo, że plagiat to działanie CELOWE, a więc nie pomysł w stylu „Napiszę książkę w klimacie tej, bo jest dobra, a ja też chcę dobrze pisać”… Ale, „Skopiuję pół tej książki, pozmieniam imiona oraz nazwę miejscowości, dziewczynie dodam egzemę, a facetowi urwę siusiaka” nikt się nie zorientuje… 

I cały w tym problem. 

Nikt nie ma praw autorskich do seksu, nieba, bogini miłości i koloru zielonego… Do kosmitów, i bogów ( o ile sam ich nie wymyślił), do wrednych teściowych, ani do porannego kaca.
Aż chciałoby się zaśpiewać "Wolniej, wolniej wstrzymaj konia, dokąd pędzisz w stal odziany"... wszystkim tym, którzy lecą właśnie do prawnika, bo pani XXX w swojej książce ukradła pani YYY,  sformowanie "padał deszcz, ulice były mokre i śliskie", oraz 16 razy słowo "ukochany"

Choć zdarzają się dziwne sprawy... 

Podobno starszy bliźniak oskarżył młodszego bliźniaka o splagiatowanie siebie samego. Finału sprawy nie znam, ale że to było w USA, wszystko jest możliwe, jak znam życie jeszcze posadzą matkę, za współudział.

A wy macie jakieś doświadczenia na ten temat?

28 komentarzy:

  1. Ciekawy post ^^ a plagiaty to masakra :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pisałam o plagiatach recenzji i to jest straszne, widoczne, widziane i niestety częste, natomiast kradzież pomysłów, cóż niektórzy jednak to rozdmuchują do przesady...

      Usuń
    2. Plagiat recenzji to nic w porównaniu do tego, że polscy wydawcy wydają plagiaty książek amerykańskich pisarek, których to powieści najpierw wypuścili na rynek. Oglądałam zdjęcia na grupach, masakra.

      Usuń
    3. No coś obiło mi się o uszy, ale w takich układach nie bardzo się boją, bo kto z zagranicznych przeczyta, zrozumie i się odniesie?
      Fatalna sprawa!

      Usuń
  2. Tak jak napisałaś: wszystko już było. Ale, o takim samym (albo prawie takim samym)białym domku i ślicznej rudowłosej zostanie napisanych 20 książek. Punkt wyjścia może być dla nich ten sam, nawet ilość postaci (jak się zdarzy ktoś kto liczy) a jednak będzie to 20 różnych książek. To że jest królewna i 7 krasnoludków nie oznacza automatycznie, że ktoś splagiatował pierwowzór ;) co do plagiatów recenzji to jest to chory pomysł. Przecież pisanie o przeczytanych książkach wymaga indywidualnego podejścia, to jest moja opinia, moje przemyślenia i moje wspomnienia wiążące się z czytaniem konkretnego tytułu. Ale ludzie zapominają, że tak jak czasem lepiej milczeć, tak czasem lepiej nie pisać, zwłaszcza jak się nie ma nic do powiedzenia od siebie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie, ja nienawidzę kradzieży w każdej formie, więc także i kradzieży własności intelektualnej czyli plagiatu, pisząc staram się kombinować, by pisać "inaczej", ale pewne schematy są i będą... Tak już jest. A kradnących cudze recenzje karałabym przykładnie!

      Usuń
    2. O tak, ja zjawiska kradzieży cudzych recenzji nie rozumiem, ale być może właśnie w tym przejawia się moja nie ukrywajmy tego wiekowość ;) ciut inaczej zostałyśmy wychowane - cudze nietykalne. Proste.

      Usuń
  3. Z pomysłem to faktycznie przesada, bo w obyczajówkach naprawdę było już wszystko! Natomiast plagiat recenzji, czy wypracowania w szkole to masakra.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podejrzewam, że specjalista byłby w stanie ocenić co jest a co nie jest kradzieżą pomysłu, ale to czasami idzie o wiele za daleko...

      Usuń
  4. Jedno wydawnictwo kartograficzne zarzuciło drugiemu (w którym pracowałam)plagiat (i wstrzymało sprzedaż atlasów) ponieważ (no dobrze, między innymi) w atlasie na mapach rzeki były narysowane na niebiesko (tak samo jak w atlasie pierwszego wydawnictwa!) - no pewnie, powinny być różowe... Tak naprawdę problem jest trochę bardziej złożony - redaktorzy kartografowie zmieniają pracę, przechodzą do innego wydawnictwa - robią mapy tak jak umieją - czy plagiatują samych siebie, pracujących wtedy dla wydawnictwa pierwszego? Czy żeby uniknąć zarzutów mają rzeczywiście malować wody na różowo?

    OdpowiedzUsuń
  5. Żyjemy z tym i obok tego, nawet na poziomie 5 klasy szkoły podstawowej :-0

    OdpowiedzUsuń
  6. Plagiat hmm u mnie w szkole uczniowie odpisują od siebie zadania domowe. Jeszcze, żeby to była matma, fiza, ale nie, przepisują w słowo w słowo histę, polski itd I co ma zrobić nauczyciel obu wstawić po 1? Bo ten dał, a ten ,, zgapił" z drugiej strony, czy to nie zabije tzw dobroci, koleżeńskości i umiejętności dzielenia się? Jak widać plagiat może mieć i drugą stronę medalu ;) Nie mniej jednak jest to nadal oszustwo jednak nie zawsze ma zły motyw..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Koleżeńskość przy ściąganiu może i jest zabijana, ale kreatywność, uczciwość trochę też. Są kraje, gdzie ściąganie jest traktowane bardzo ostro i mnie się to nawet podoba. Niestety dochodzi też przeładowanie programem... każdy kij ma dwa końce.

      Usuń
  7. Jeśli ktoś kradnie treści z rozmysłem to powinien ponieść karę za to. Dużo było dyskusji o plagiaty przepisów. Jednak wystarczy, że zmienisz jedną proporcję i już nie ma problemu. Jeśli jednak czerpiesz z czyjegoś pomysłu, to powinno wspomnieć się źródło. W literaturze to chyba większość nie można nazwać plagiatem.

    OdpowiedzUsuń
  8. Istnieją specjalne programy i instytucje wychwytujące splagiatowane teksty. Mój mąż ma z tym do czynienia, bo recenzuje prace profesorskie, doktorskie, magisterskie itp. No i sam pisze książki naukowe. W swojej pracy trafił na sporo spektakularnych plagiatów. Zjawisko stare jak świat i na pewno nic się nie zmieni.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Słyszałam o takich programach. W pracach naukowych z pewnością się sprawdza.

      Usuń
  9. Interesujący temat. Czytałam,że są specjalne programy antyplagiatowe, więc obecnie jest to chyba łatwiejsze do wychwycenia?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O ile jasno się wyjaśni co jest, a co nie jest plagiatem. Bo to nie zawsze jest jasne. Np Tytuł książki? Jest, czy nie?

      Usuń
  10. No właśnie... jak ustalić co jest plagiatem, a co nim nie jest :D Czasami jest to bardzo proste, a czasami trudno zdecydować.
    Historia z bliźniakami niesamowita :)))
    Pozdrawiam ciepło, Agness:)

    OdpowiedzUsuń
  11. Plagiat był jest i będzie... Niestety nic na to nie poradzimy. Już spotkałam się z takim tematem u innych blogerek i opisywałam jak z mojego wpisu był ewidentnie rąbnięty kawałek... Dziewczyna sobie uzupełniła wpis moim kosztem... A wiem że nie miała tego akapitu bo zanim swój wpis zrobiłam byłam ciekawa co mogła napisać o Norwegii...
    I tak jak piszesz pozamieniała przecinki, zdania także do czego ja się mogę czepiać... A nich jej tam...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja wiem, w takich przypadkach mądry głupiemu odpuści, ale niesmak pozostaje.

      Usuń
  12. Czasem ciężko ocenić co jest plagiatem. I tak jeśli jest skopiowany bezczelnie tekst- to wiadomo. Nawet jeśli pozamieniane przecinki, można się domyślić. Gorzej jest jeśli chodzi o pomysły. No bo naprawdę większość już została napisana...

    OdpowiedzUsuń
  13. Patrząc na to z innej strony - istnieje coś takiego, jak wskaźnik cytowań - im więcej razy dana praca jest cytowana, tym wyżej jest ceniona.

    OdpowiedzUsuń
  14. Widzisz to trudne, trzeba bardzo ostrożnie to oceniać. Raz dziewczyna mi napisała, że moje opowiadanie bardzo jej przypomina tekst jakiejś tam autorki, o której ja nawet nie słyszałam, a z pewnością nie czytałam jej książek. Podobny pomysł i postrzeganie świata...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To właśnie o to, o co mi chodzi. Każdy ma prawo pisać. Ma prawo "być podobnym" bo przecież nie przeczytasz wszystkiego... Moim zdaniem to nie jest plagiat.

      Usuń