poniedziałek, 17 czerwca 2019

To nie deszcz to ludzie.


TO NIE DESZCZ TO LUDZIE HALINA BIRENBAUM 
w rozmowie z 
MONIKĄ TUTAK- GOLL

Wydawnictwo AGORA


Bardzo trudny i piękny w swoim tragizmie wywiad, rozmowa o holokauście, ale zupełnie inna niż te, które czytałam dotychczas. To raczej opowieść o człowieku w całej tej nienormalnej normalności, która stała się udziałem ludzi, Żydów, społeczeństwa. 

I o tym w jaki sposób to co nienormalne powoli rozgaszcza się i zastępuje wszystko inne, trwoga, śmierć, obóz… wszystkie te potworności… 

Halina Birenbaum opisuje je z pozycji człowieka sprzed wydarzeń, czyli niedoświadczonej, naiwnej, szczęśliwej dwunastolatki ze spolonizowanej żydowskiej rodziny, która nie wierzy, że coś takiego jest możliwe, ale też z pozycji kobiety, która to wszystko przeszła i dla której odzyskana normalność jest bardzo krucha. 

Nie opowiada o swoim życiu z goryczą, nie epatuje makabrycznymi scenami, a jednak to co mówi porusza do głębi, bo opowieści o mordowaniu i głodzie każdy już słyszał, one się jakoś „roztarły w świadomości społecznej”, opatrzyły, a mało kto mówi o świecie z punktu widzenia codzienności. Tej, której mimo wszystko każdy stara się za wszelką cenę utrzymać i zatrzymać licząc, że wojna nie wedrze się do wnętrza, do rodziny, domu, do duszy. 

I to jest porażające. Autorka pisze też o swojej izraelskiej rodzinie. Synach, których wychowywała jak umiała, choć nie umiała, a którzy tę wojnę, traumę „odziedziczyli” mimo wszystko. Jako matka rozlicza się ze swoją przeszłością i ze swoimi błędami, nie wynikającymi przecież ze złej woli, czy braku woli, ale właśnie z traumy. 

Zresztą autorka wcale nie jest osobą ani smutną ani ponurą, ani nawet rozgoryczoną, ona kocha życie, ale czasami nie umie sobie z nim poradzić. 

Dodatkowo ten wywiad to tekst bardzo piękny, nawet zwiewny. Delikatny, porażający swoją urodą, choć przecież mówi o zagładzie, a może nie o samej zagładzie, ale trwaniu wobec niej. 

Niektóre fragmenty sprawiają, że człowiek z lękiem rozgląda się dookoła siebie. Przecież nic się nie może stać. Prawda? Nasz świat jest zwykły, normalny, ba nawet w miarę bezpieczny, ale jej świat też taki był, a jednak powstały w nim obozy, getta, potworności o jakich nie chce się myśleć. Wojna. 

I to się może powtórzyć. 

To w końcu zawsze się powtarza. 

Tę książkę trzeba przeczytać z wielu powodów, bo jest piękna, bo jest niesamowicie mądra, bo przestrzega. 

Nie jest to z pewnością lektura na jeden wieczór, bo niektóre sceny po prostu dławią człowieka gulą w gardle i trzeba przerwać. 

Trzeba odłożyć, ale też trzeba wrócić. 

Ja jestem tą książką oczarowana, mimo trudnej tematyki. Należę do rodziny, w której ( w jak bardzo wielu) obozy koncentracyjne też niestety były obecne, choć niewiele się o tym mówiło. A mówić trzeba… 

To co się dzieje na świecie tego wymaga, a ofiary zasługują na to by o nich pamiętano.


5 komentarzy:

  1. Mój dziadek też był w obozie, też miał numer na przedramieniu. I nigdy o tym nie mówił.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie dziadek i dwie siostry babci... Teraz dopiero szukam, dowiaduję się, ale... warto. W zasadzie jest za późno, ale tak to bywa.

      Usuń
  2. Trudna, ale ważna. Na pewno sięgnę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiele na ten temat czytałam, ale tak dziwnie (mimo wszystko) pogodniej ( choć twardej) książki jeszcze nie.

      Usuń
  3. Bardzo fajny wpis. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń