poniedziałek, 12 marca 2018

Mongolia po męsku...


 Paweł Serafin

Mongolskie historie wilczym pazurem pisane. 4000 km w siodle po bezdrożach dzikiej tajgi



Mongolia to jeden z już niewielu zakątków ziemi, gdzie dzikość jest dzika i prawdziwa, gdzie niebezpieczeństwa nie polegają na zagubieniu siebie i bagażu w miejskiej dżungli, a atrakcje turystyczne wcale nie są przeznaczone dla turystów, albo inaczej, atrakcjami są prawdziwe zmagania z głuszą z własną słabością i z klimatem.

Wielu ludzi wybierając się na wyprawy wszelkiej maści najbardziej ceni sobie hotele i wygodne dojazdy, albo eleganckie restauracje, w Mongolii i to można znaleźć, ale nie to przyciągnęło tu młodych, żądnych przygód Polaków i to przyciągnęło na długo.

Książka, choć opowiada o przygodach w dziczy jest próbą zademonstrowania zupełnie innej koncepcji wypoczynku niż ta znana wszystkim i przez wszystkich promowana. Wypoczywać przecież można nie tylko w luksusach, ale czy dzika przyroda nie jest teraz coraz większym luksusem?

Mongolia to kraj zamieszkały przez ludzi o zupełnie innej kulturze historii i języku. Jest tak odmienna od tego co znamy, że Europejczykowi trudno początkowo się tam odnaleźć i choć odrobinę zorientować w zwyczajach jej mieszkańców, w większości ludzi ubogich, ale bardzo serdecznych.

Przemek, Damian i Paweł, czyli Bagwaj, Jama i Czon bardzo zrośli się już z tamtejsza kulturą, podróżując konno po północnej części Mongolii są rozpoznawani i szanowani przez jej mieszkańców zwłaszcza, że znają już trochę język.

W latach 2005-2015 odwiedzili Mongolię aż jedenaście razy i zawsze kiedy mogą właśnie tam wyruszają. Pokochali te tereny i ludzi.
Aby wyruszyć na dzikie tereny tego kraju, tak dzikie i nieprzystępne jak choćby pustynia Gobi trzeba dużo odwagi i samozaparcia, ale nie trzeba wcale fortuny.

„Mongolskie historie wilczym pazurem pisane – 4000 km w siodle po bezdrożach dzikiej tajgi” to książka dla ludzi, którzy lubią wypoczynek nieco inny niż większość. Dla tych, którzy cenią sobie wolność i wiatr we włosach, a nie drinki z palemką i zwiedzanie galerii sztuki, ale to też opowieść o trudach takich wypraw, o zmaganiach ze zwierzętami, z postsowiecką mentalnością niektórych ludzi z pogodą, która nie rozpieszcza i z przyrodą, która potrafi dać porządnie w kość. Bezdroża i bagna, dzikie zwierzęta, a także, co oczywiste wszelkie te większe i mniejsze niedogodności jakich można się spodziewać zawsze i wszędzie, rany, upadki, jakieś dolegliwości...
Autor opisuje mongolskie sposoby na leczenie zwierząt, które ( sposoby oczywiście nie zwierzęta) z pewnością przyprawiłyby o ból głowy niejednego weterynarza.

Te podróże w głąb Mongolii to także niesamowici ludzie spotkani w drodze, zmagania z naturą, połowy i polowania, zmęczenie, ale nie wielkomiejski cywilizacyjny stres...

Książka wydana jest wręcz perfekcyjnie pięknie na wspaniałym papierze, z fantastycznym opracowaniem graficznym i zawiera cudowne zdjęcia ukazujące nie tylko trzech głównych bohaterów, ale też dzikość przyrody i przyjazne twarze mieszkańców Mongolii.
Nie zabraknie w niej wielu ciekawostek i ciekawych odniesień. Opowieści o zwierzętach, górach i tajdze. To bardzo męska opowieść, nie to, że nie dla kobiet, każdy przeczyta ją z zachwytem, ale jednak jest właśnie męska. To apoteoza dzikiego, zmęczonego i utaplanego błotem szczęścia. To opowieść o tym co dorośli chłopcy chcieliby w życiu przeżyć, cudowna baśń o tym, że w świecie, który coraz bardziej staje się plastikowy istnieją oazy natury, dzikości i nieprzemijającego, prawdziwego szczęścia.

Doskonała na prezent, książka którą naprawdę warto przeczytać nawet jeżeli nie jest się nabuzowanym energią pasjonatem wycieczek konnych.
Napisana pięknie i przystępnie, oprawiona i wydana cudownie, posiada słowniczek wyrażeń mongolskich i jest po prostu świetna.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz