Zuzka, córka koleżanki ma wielkie i
romantyczne plany literackie.
Obecnie chce zostać Barbarą Cartland
polskiej literatury, co nawet cieszy jej matkę, bo miesiąc
wcześniej Zuzka chciała zostać Popkiem w wersji żeńskiej i już
szykowała się do tatuowania oczu, ale na szczęście tatuażysta
zauważył, że żeński Popek ma trzynaście lat, wyrzucił Zuzkę na zbitą twarz z
gabinetu i w ten sposób złamał jej życie i karierę.
Matka Zuzki na drugi dzień przyniosła
mu dwa kilo sernika. Rzadko spotyka się aż tak rozsądnych
tatuażystów.
Teraz jednak Zuzka „wpadłszy” w
szpony gimnazjalnego romantyzmu nabawiła się osobistego hejtera.
Na to matka pomóc nic nie może, mogę lub mogłabym natomiast ja,
gdyż... Ale o tym potem.
Zuzka publikuje swoje romantyczne
opowiadania na FB.
Hejter (lub co bardziej pewne hejterka
– nick ma (no, miała) Pinguiiin146, a na zdjęciu kota) co chwila
ją krytykuje, a nawet poniża. No ale, do rzeczy. Czytam dzieło
Zuzki i dostaję zboczonego orgazmu gramatycznego – jestem
masochistką, jeżeli ktoś się jeszcze nie zorientował.
„ Wychodząc z domu poraził ją
widok błękitnych oczu i ust” - co ten widok robił w domu i
dlaczego miał błękitne usta - pyta hejterka – pytanie całkiem
zasadne
„Zatoczyła się w prawo i w lewo,
padła prosto wpadając w jego erotyczne objęcia” - była
pijana?
„Kot przebiegł galopem przez
salon i padł pod stołem” - znaczy zmarł?
„Po jej policzkach sikała
fontanna łez” - czy fontanna robiła też kupę?
„Chwycił ją seksualnie za biust
i zaniósł do łóżka” - Ło matko, za biust? Do łóżka? I
ona to przeżyła?!
I tu pytanie hejterki uważam za bardzo
zasadne, gdyż przed moimi oczyma jawi się facet niosący kobietę
za biust... lepiej już sobie tego nie wyobrażać.
„Jej usta wbiły się w niego
ostrzem miłości, pokazując jej serce” - normalnie
kardiochirurgia...
Kiedy opowiadanie zbliża się do
końca, a wiadomo gimnazjalna miłość nie karmi się happy endami,
bo są za mało romantyczne, chłopak postanawia zabić się z
miłości.
Skoczył z góry pod pociąg,
stracił głowę, serce i duszę, pociąg obciął mu nogi.
- dziewczyno, przestań się znęcać nad tym biedakiem! – napisała
hejterka.
Zaniemówiłam,
a że hejterkę znam i mam w znajomych napisałam do niej, żeby się
czegoś dowiedzieć. To polonistka.
- Daję
jej korki z polskiego – odpisała - ale na lekcjach nic do niej nie
dociera, mówię, proszę błagam, a ona i tak swoje wie, ale kiedy
piszę jako anonimowa internautka, przynajmniej poprawia swoje
teksty.
Jak
chce pisać, niech pisze, ale na litość boską, niech się uczy!
I to
by było na tyle.
Człowiek
nie rodzi się z umiejętnością pisania, tego trzeba się nauczyć.
Jak? Czytając, czytając i jeszcze raz czytając, a hejterzy bywają
różni, nie każdy to świr, który chce ci zrobić krzywdę, są i
tacy, których zdanie warto czasami wziąć pod uwagę...
Zuzka
jednak nie będzie miała okazji. Jak to Zuzka, znów zmieniła
zdanie, nie chce być Barbarą Cartland. Teraz chce zostać
piosenkarką.
Jej
kot, który „przebiegł galopem i padł pod stołem”
teraz siedzi w szafie i przeraźliwie miauczy do melodii Martyniuka.
Matka Zuzki zastanawia się poważnie, czy nie nagrać jego wycia...
Jest możliwe, że kot ma talent, z pewnością większy niż Zuzka.
Pocieszeniem
może być jednak to, że Zuzka pewnie wkrótce znów zmieni
zdanie... Oby tylko nie chciała zostać szefem kuchni, bo nas
wszystkich wytruje.
Piękne! Szkoda, że niektórym nie przechodzi i piszą dalej ;)
OdpowiedzUsuńNiechaj Zuzka zostanie politykiem. Idealnie się wpasuje w klimat :)
OdpowiedzUsuńBTW bohaterka niesiona za cycki - ten widok pojawił mi się przed oczami i nie chce się odjawić, ale to nic, lubię się śmiać :D
Niestety wciąż mam ją przed oczyma i nie mogę tego sobie logistycznie wyobrazić, a wciąż próbuję - zaczęłam matematycznie opracowywać konieczną długość biustu.
UsuńPrzepraszam, ale płakałam ze śmiechu czytając Pani wpis. Mogę udostępnić dalej, ku przestrodze? Bo takich Zuzek, wbrew pozorom, chodzi po świecie bardzo wiele. Pozdrawiam! :-)
OdpowiedzUsuńOczywiście! Zawsze :)
OdpowiedzUsuńBoska jesteś, Iwonka!
OdpowiedzUsuńNie chcę, żeby Zuzka została czyjąś szefową. A na to właśnie się zanosi. Zgroza!
No, jeszcze nie podjęła decyzji :) Nigdy nic nie wiadomo!
OdpowiedzUsuńMnie takie Zuzki, także w wersjach chłopięco-męskich, przysyłają wciąż swoje teksty "do oceny". Potem się obrażają, gdy odsyłam im cennik usług. Czasem jednak zerknę. Nie mogę się powstrzymać. Nie wiecie, czy jest jakaś promocja na pampersy dla dorosłych?
OdpowiedzUsuńTeż tak miałam i normalnie zaplułam monitor, klawiaturę i co się dało, potem odesłałam uwagi. Byłam zbyt uczciwa, żeby zachować nawet dla siebie to cudo, ale... Było wspaniałe. Aż szkoda :)
UsuńZniechęciłyśie drugą (albo którąś tam) Mniszkównę
OdpowiedzUsuńTaka strata!!!!!
😂😂😂
No Mniszkówna już w swoich czasach była uważana za potworną grafomankę, może nie czego żałować :)
UsuńTu pasują tylko stare, wielodzietne Indianki. ( długość biustu) 😃
OdpowiedzUsuńNo tak, to prawda, ale jaz ze starą wielodzietną Indianką do romansu??? Nie nada się :)
UsuńPani Iwono jest pani genialna!! Normalnie popłakałam się ze śmiechu..
OdpowiedzUsuńSerdeczności!
Świetny tekst. Absolutnie genialnie ujęcie tematu :)
OdpowiedzUsuńNo tak...hejt tutaj jest jak najbardziej a propos. Nazwałabym go krytyczną recenzją raczej, bo widać, że osoba komentująca te 'dzieła' ma rację.
OdpowiedzUsuńGalopujący kot ( może to jakaś metafora) i niesienie do łoża trzymając niewiastę tylko za biust wywołała u mnie szczery uśmiech na twarzy. No cóż nie każdy rodzi się od razu poetą, czy pisarzem. Czasem ciężko jest przenieść nasze myśli na tzw papier. Sama coś o tym wiem, siedząc przed komputerem by sklecić kilka zdań. Bardzo pozytywny wpis :)
OdpowiedzUsuńOj ubawiłam się i dobrze mi to zrobiło dzisiaj :) Iwonka więcej takich teksów poproszę na te trudne chwile...
OdpowiedzUsuńTaki hejt to na wagę złota☺️ Pomocny😉 Świetny post, uśmiałam sie☺️ A dzisiaj to u mnie ciężko z tym...
OdpowiedzUsuńKochana jesteś rewelacyjna, jak tylko przypomnę sobie ten biust, niebieskie usta albo sikającą fontannę łez nie mogę przestać się śmiać. Szczególnie urzekły mnie erotyczne objęcia :D normalnie padłam jak ten kot :)
OdpowiedzUsuńO raju! �� popłakałam się że śmiechu �� padłam jak ten kot pod stołem ��zapisuje sobie w ważnym miejscu! Będę sięgać w chwilach smutku... ��
OdpowiedzUsuńPrzez Ciebie zaplułam się kawą... ze śmiechu. Hejterce 3 kg szarlotki!
OdpowiedzUsuńTaki hejter to jest na wagę złota. Tak się zaśmiewałam, że rodzina patrzyła na mnie jak na wariatkę. :P Przydał się ten humor właśnie teraz, od razu dzien/wieczór staje się lepszy. :)
OdpowiedzUsuń