„Uważam, że co i jak czytasz określa cię jako człowieka” – przeczytałam w jednym z postów na FB, a w następnym, że „rozrywka nie powinna być miałka i głupia”, jeszcze w trzecim, że „czytanie głupich książek powinno być zakazane” i tak w trzech wypowiedziach trójki zupełnie mi obcych ludzi w ciągu zaledwie godziny zobaczyłam jak rośnie w siłę swego rodzaju sekciarstwo.
Palenie książek dlatego, że komuś nie odpowiadają to palenie i nie ma znaczenia, czy palono je z powodu jakiejś religii, czy jakiegoś wodza, ogień to ogień, Zawsze taki sam.
Nie spodziewam się tylko, że FB stanie się takim stosem (oby nie przyczynkiem innych) do palenia książek, (a może wkrótce) ludzi, a nawet (na pewno) radości życia.
Kochani to tak nie działa. Ludzie mają prawa! Jednym z tych praw jest prawo do samodzielnego wybierania sobie rozrywki, na szczęście jeszcze tego nie zakazano. Swoją rozrywką nie musisz zadowalać gustów sąsiada, który lubi się umartwiać i przesiadywać w oknie z nienaruszonym egzemplarzem jednej z książek Prousta, bo to elegancko wygląda (uwaga, chwalę się, też czytałam).
Czy to co czytam mnie określa? Czytam ostatnio książkę o pracy patologa sądowego, Koran (a tak, tak po francusku), kryminał „Spadek nieboszczyka” Iwony Mejzy oraz biografię Agathy Christie, czy to znaczy, że jestem:
A. Terrorystką?
B. Psychopatką?
C. Islamistką?
A może, co gorsza, feministką?
Mogę być kim chcę, dopóki nie krzywdzę tym innych, mogę czytać co chcę, koniec kropka, dopóki nie zostanie to zakazane.
Czytanie książek ma być przyjemnością dla mnie, a nie dla tych, którzy mnie oceniają.
Nie, nie czytam głupich książek, książki, które czytam automatycznie stają się dobre. DLA MNIE i niech tak pozostanie.
Są takie, które nie odpowiadają moim zapatrywaniom więc ich nie czytam, ale nie uznaję ludzi, którzy je czytają za idiotów!
To co czytam nic nie znaczy, nie określa mnie, a właściwie pokazuje tylko to, że właśnie takie książki miałam OCHOTĘ przeczytać!
Wybór nie należy do nikogo, tylko do mnie.
Inaczej to by było tak, jakby ktoś popatrzył na mój talerz pełen smakowitej kaszanki i powiedział, że jestem kretynką, morderczynią i mam pospolite gusta.
Prawda?
A nie, no fakt, to już się dzieje! Czy teraz już czas na książkowy weganizm, książkanizm? Książkarianizm?
Ciekawe czy ktoś wprowadzi KLATOksiążkanizm (zakaz czytana książek z klatą na okładce) i KRYMINOksiążkanizm (zakaz kryminałów bo głupie).
ROMANSOksiążkanizm?
OBYCZAJÓWKOksiążkanizm?
A może KOMEDIOKRYMINOksiążkanizm? – widziałam już niezłe zaczątki (naprawdę wielu ludzi uważa, że takich książek nie powinno się czytać - ci co nie chcą NIECH nie czytają! ICH wybór), ale się nie dam. Nadal będę pisać komedie kryminalne!
Już napisałam na FB - cieszę się, że jeszcze ktoś czyta Prousta i mam nadzieję, że jeszcze komuś oprócz mnie się podoba. Pozdrawiam. Błękitny Płomień. (też Iwona)
OdpowiedzUsuńJa to nawet po francusku czytałam, choć i po polsku też :) Nie jest to lektura "codzienna", ale niewątpliwie smakowita!
Usuń