niedziela, 10 maja 2020

UDOSTĘPNIACZU czytaj co udostępniasz...

Jestem pewna, że prawie każdy słyszał o „booktourach”, ale gdyby jednak nie, to przybliżę, autor daje książkę, bloger robi listę i potem według tej listy książka idzie od czytelnika, do czytelnika, który ją czyta, wpisuje swoje imię i nazwisko, a potem odsyła dalej. Dla autora piękna pamiątka, dla czytelnika możliwość przeczytania książki prawie za darmo (koszt wysyłki), a dla złodzieja… TAK! Okazja! 

Nie raz już tak było, że książka gdzieś po drodze utknęła i nigdy nie wróciła do autora. 

I niby nic strasznego, ale i przykro i głupio, i nieprzyjemnie. 

Ostatnio znów pewna pani (blokując żądających zwrotu książki) zdecydowała książkę zatrzymać dla siebie. 

Weszłam na profil i co ja widzę? Same udostępnienia! 

I nic więcej. Ktoś zapyta czy to mało? 

Mało, bo to konto to tylko jakiś fake… 

Babka sobie je założyła, żeby zaśmiecać je udostępnieniami. 

I pomyślałam, że teraz, kiedy życie z realu przeniosło się do sieci warto trochę przyjrzeć się ludziom, których możemy spotkać na Facebooku. 

Udostepniacz panikorób – udostępni każdą wiadomość o znikomej wartości, o ile ta zaczyna się od „wymordują nas”, albo „depopulacja”. Oraz czasami szczepionki, chemitrailsy i Bill Gates, wiadomo, wymordują nas... 

Udostepniacz konkursowy - jak wyżej, ale bez mordowania, wiadomość za to musi zawierać słowo „konkurs” nie ważne co można wygrać, papier toaletowy, środki na porost włosów, na rozwolnienie, zupy w proszku albo przeterminowany majonez… I pocieszające jest jedno, nikt nikogo nie zamierza tu mordować. 

Udostępniacz polityczny – daruję sobie opis, jest wkurzający z każdej strony, szczególnie, że i ci i tamci, i jedni i drudzy teksty zaczynają znów od „wymordują nas”. 

Udostępniacz „Pilnik”, udostępnia tylko to co zawiera w nagłówku PILNE, wielkimi literami często na czerwonym tle. Jest to rodzaj swoistej sraczki, która po przeczytaniu okazuje się ani pilna, ani ważna, ani rozsądna. Udostępniający nie czyta tego co udostępnia. Często okazuje się, że pod nagłówkiem „PILNE Bezwzględny morderca zabił i zjadł dziecko” jest historia kota, który zniszczył tort urodzinowy, na którym była cukrowa lalka. 

Udostępniacz zdjęciowy – udostępnia wszelkie apele, nawet te w których policja prosi, żeby nie udostępniać, bo sprawa już nieaktualna. Nic w tym dziwnego – nie czyta. W ten sposób FB szuka nadal ludzi, którzy odnaleźli się dziesięć lat temu, schronisko ma zostać zamknięte, choć nigdy nie miało do tego dojść, żabi skrzek robi za jaja kleszczy, kwiaty lotosu za chorobę dermatologiczną, a łańcuszki krążą i zaśmiecają sieć. 

Udostępniacz niedoinformowany – udostępnia zdjęcia przerobione w Photoshopie, na których widać wróżki (wróżki istnieją – oto dowód) gigantów (giganci istnieją, oto dowód), rośliny doniczkowe pożerające właścicieli (wiem, przesadzam, ale to celowe) i jaszczuroludzi (Reptilianie istnieją oto dowód). 

Udostepniacz lajkowy – zbiera lajki na karmę dla zwierząt, na pomoc dla dzieci, albo „z szacunku” dla tego czy innego człowieka, czy grupy ludzi, nie zastanawiając się na tym, że lajki nie mają wiele wspólnego z szacunkiem, nikt za nie nikomu nic nie daje, a nawet ich nie liczy, i ani zwierzęta, ani dzieci się nimi nie najedzą

Nie wymieniłam tu wszystkich udostepniaczy, zresztą wiele udostępnień ma sens. Tylko trzeba czytać to co się udostępnia…

18 komentarzy:

  1. Oj tam oj tam, trzeba być czytać, a po co? Można udostępnić bez czytania posty o dzieciach zaginionych pięć lat temu.

    OdpowiedzUsuń
  2. Albo o psa co już dawno w nowym domu. Co w sumie optymistyczne jest, ale inne psiaki, kociaki oraz króliki i jeże nadal szukają.

    OdpowiedzUsuń
  3. Udostepniam, może i często - ale to, co uznaję za ważne, ciekawe choć dla niektórych znajomych, apele, które uznaję za prawdziwe i istotne - np. o zaginionych zwierzętach.
    I teraz sobie uświadomiłam, ze o ile często komentuję,to rzadko wrzucam coś swojego ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie, prawdzie, przeczytane, w miarę swoich możliwości (choć trochę) sprawdzone! To jest ważne!

      Usuń
  4. Kurczę, od zawsze burzę się na to, że ludzie nie czyteją tego o czym mówią i piszą! To jest jakiś dramat tych czasów i niedouczonych ludzi. Komentujesz, udostępniasz - przeczytaj. Ktoś mi ostatnio skomentował, że lubi kaczkę, a w tytule posta i na zdjęciu, i w przepisie jest kurczak!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jeszcze w sumie przejdzie odrobine... To drób i to drób. To smaczne i to smaczne. To zjadliwe i to zjadliwe... Nie to co facebookowe wymysły.

      Usuń
  5. To prawda, wystarczy czytać i myśleć, zanim się puści dalej. A najbardziej to dobijają mnie wszelkiego rodzaju łańcuszki, które kończą się tekstem ,, wyślij dalej, bo jeśli zatrzymasz, to czeka Cię...,, i tu następuje lista nieszczęść :/ Ale takie rzeczy to już przeważnie na priv.
    Pozdrawiam ciepło, Agness:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Oj , tak, znam takie typy. Co śmieszne sama się kiedyś dałam w to wciągnąć. A najgorsze osoby co niby w rozwoju osobistym to robią. Że niby chcą nas uratować przed katastrofą. Wyobraźnia, ech..

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja praktycznie niczego nie udostępniam, łańcuszków, prośby o grupy krwi ( posty są identyczne od 5 lat temu), filmików.
    Czytam i myślę. Poziom bezmyślności jest wielki. Do mnie dziennie przychodzi masa tego. Ja rozumiem, że ludzie się nudzą, chcą zaistnieć...ale niech myślą!
    Pozdrawiam:-)
    Irena-Hooltaye w podróży

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nuda, nudą, są ciekawsze zajęcia niż sianie śmiecia. Jeszcze gdyby robiły to osoby nieświadome...

      Usuń
  8. Nie słyszałam o booktourach, ale przyznam szczerze, że bardzo fajna inicjatywa :-)Ja jestem udostępniaczem kulinarnym ha ha. Czasem ludzie takie głupoty udostępniają, że aż w tyłku rwie, na szczęście u mnie na FB same grupy kulinarne, także jedzenie w 100 % rządzi.

    OdpowiedzUsuń
  9. Super nazwy. Pilnik mnie rozłożył pozytywnie! Znam pilniki i panikoroby. Ja czasem udostępnie sobie NOŻYCE 🤣🤣🤣🙈 Uderz w stół ,a nożyce się odezwą 🤣🙈 Czasem jakaś fajna myśl się przewinie przez moją tablicę. Acha, pokazałam też szpilki, ale potem łydki musiałam smarować Voltarenem i podziwiać dziurki w parkiecie 🙈🙈🙈🙈

    OdpowiedzUsuń
  10. Boszzz....jak ja się uśmiałam znowu 😎😂😁 Chociaż tak naprawdę nie ma tu nic do śmiechu...
    Zdarza mi się usuwać ze znajomych tych, którzy udostępniają głupoty, posty fejkowe i zaśmiecają tym przestrzeń. Powala mnie właśnie głupota i niechęć czytania ze zrozumieniem. Sensacyjny nagłówek? Bach! Udostępniamy! Oj nieważne, ze to klasyczny klikbajcik, oj tam... 🙃

    OdpowiedzUsuń
  11. W tym temacie nie wypowiem się za wiele... Nic nie udostępniam... Nie lubię tego i nie lubię jak ludzie udostępniają głupoty, ale na to nie mam wpływu...

    OdpowiedzUsuń
  12. Oprócz wpisów kulinarnych niewiele udostępniam, a praktycznie nigdy udostępniam wpisów o charakterze politycznym

    OdpowiedzUsuń
  13. Właściwie to udostępniam tylko wpisy o charakterze podróżniczym, to moja broszka,że tak powiem. Zgadzam się co do faktu,że trzeba bacznie przyglądać się temu kto do nas zagląda i co nam proponuje w sieci, nie tylko na fb. Niestety większa część nastawiona jest na branie a nie dawanie, stąd drażnią mnie zaproszenia nieznajomych kobiet, które zaraz po chwili chcą zalać mnie propozycjami super cud diety, ekstra mikstury na życie, zdrowie i urodę...natręctwo w każdej postaci. Na koniec warto tylko dodać, jak najmniej fałszywych udostępniaczy Ci życzę i aby wszystkie książki, kiedyś wróciły do autora.

    OdpowiedzUsuń
  14. To prawda, zalewa nas potok bzdurnych i niesprawdzonych informacji. O chorym dziecku z grupą krwi taką a taką dostaję regularnie. I za każdym razem ten sam numer telefonu. Wystarczy sprawdzić, że e to kant. A o tej akcji z przesyłaniem książek nie słyszałam. Fajna sprawa ☺️

    OdpowiedzUsuń
  15. Podpisując się imieniem i nazwiskiem, udostępniając swój wizerunek, jestem świadoma, że w necie pójdzie to wszystko za mną, pod czym się podpiszę... ale rzeczywiście wszystkie opisane osobowości na fb występują :) Iwonka, może to sposób na emocje, na samotność, na frustrację... gorzej, kiedy to zakrawa o szaleństwo :)

    OdpowiedzUsuń