WALDEMAR CISZAK
MARTWE CIAŁA
Wydawnictwo OFICYNKA
Nazywano go „zimnym chirurgiem” albo „nekrofilem z Poznania” i jego historia jest czymś co trudno sobie nawet wyobrazić. Gdzieś pod spodem, kiedy czyta się o Edmundzie Kolanowskim w głowie pojawia się pytanie jakim cudem, dlaczego, z jakich przyczyn ten zdawałoby się nijaki, spokojny, i niepozorny człowieczek dopuścił się takich czynów. A to historia i odrażająca i przerażająca.
Książka „Martwe ciała” jest zapisem „polowania” na nekrofila, ale także rozpracowywania go i policyjnego śledztwa. Ukazuje pracę ludzi, którzy w tej sprawie uczestniczyli.
Przesłuchania, śledztwo, wizje lokalne, rozważania i wkład ekipy w to, żeby tego człowieka złapać, osądzić i skazać.
Po „Mężczyźnie w białych butach” tych samych autorów, reportażu, który był nieco inaczej napisany i (choć w niewielkim stopniu) zbeletryzowany ten reportaż czytało mi się o wiele lepiej. Dlaczego? Bo oparty jest w całości bardziej na faktach niż na ocenach czy domysłach.
To trudna książka, choć jakimś cudem autorom udało się w tym temacie wyważyć emocje na tyle, żeby mimo momentów przerażenia i odrazy książkę czytało się z zapartym tchem, a zakładam, że nie było to łatwe.
Ten reportaż czyta się naprawdę świetnie może dlatego, że został on napisany w taki sposób, że emocje zostają odrobinę odsunięte na bok, a autorzy głos oddają dokumentom i wspomnieniom. Nie mogło to być łatwe, bo sprawa „Kolanosia” (jak go nazywali) miała wydźwięk koszmaru. Jego skłonności do nekrofilii, a więc rozkopywanie grobów, czy okaleczanie zwłok to przecież tylko jedna strona jego działalności, on także zabijał. Zamordowanie jedenastolatki jest w tym wszystkim jeszcze większą tragedią.
Wycinanie, preparowanie, i zabijanie dla zaspokojenia popędu do współżycia ze zwłokami...
Albo zeznania jego własnej konkubiny… Świadectwo mentalności które sprawia, że człowiek otwiera oczy ze zdumienia.
Warto przeczytać.
Jak to możliwe, że ja o tej książce nie słyszałam wcześniej - ja cie pierdziucie �� Koniecznie muszę przeczytać.
OdpowiedzUsuńFajnie się z resztą złożyło, że wpadłam na tę recenzję, bo sama właśnie piszę na temat Czarciego kręgu ��
UsuńO boziuniu ... Czarci krąg? Ten sam? Już się spinam :(
UsuńCiekawe ^^ nigdy wcześniej nie słyszałam o tej książce ale jak na nią trafię to z chęcią przeczytam ;)
OdpowiedzUsuńDla mnie to też novum a o samym (istniejącym naprawdę) nekrofilu także nie słyszałam, a to straszne... Bo nigdy nie wiadomo gdzie człowieka los poniesie, co i jak się stanie...
Usuń