piątek, 8 listopada 2019

Martwe ciała...

MICHAŁ LAREK
WALDEMAR CISZAK

MARTWE CIAŁA

Wydawnictwo OFICYNKA


Nazywano go „zimnym chirurgiem” albo „nekrofilem z Poznania” i jego historia jest czymś co trudno sobie nawet wyobrazić. Gdzieś pod spodem, kiedy czyta się o Edmundzie Kolanowskim w głowie pojawia się pytanie jakim cudem, dlaczego, z jakich przyczyn ten zdawałoby się nijaki, spokojny, i niepozorny człowieczek dopuścił się takich czynów. A to historia i odrażająca i przerażająca. 

Książka „Martwe ciała” jest zapisem „polowania” na nekrofila, ale także rozpracowywania go i policyjnego śledztwa. Ukazuje pracę ludzi, którzy w tej sprawie uczestniczyli. 

Przesłuchania, śledztwo, wizje lokalne, rozważania i wkład ekipy w to, żeby tego człowieka złapać, osądzić i skazać. 

Po „Mężczyźnie w białych butach” tych samych autorów, reportażu, który był nieco inaczej napisany i (choć w niewielkim stopniu) zbeletryzowany ten reportaż czytało mi się o wiele lepiej. Dlaczego? Bo oparty jest w całości bardziej na faktach niż na ocenach czy domysłach. 

To trudna książka, choć jakimś cudem autorom udało się w tym temacie wyważyć emocje na tyle, żeby mimo momentów przerażenia i odrazy książkę czytało się z zapartym tchem, a zakładam, że nie było to łatwe. 

Ten reportaż czyta się naprawdę świetnie może dlatego, że został on napisany w taki sposób, że emocje zostają odrobinę odsunięte na bok, a autorzy głos oddają dokumentom i wspomnieniom. Nie mogło to być łatwe, bo sprawa „Kolanosia” (jak go nazywali) miała wydźwięk koszmaru. Jego skłonności do nekrofilii, a więc rozkopywanie grobów, czy okaleczanie zwłok to przecież tylko jedna strona jego działalności, on także zabijał. Zamordowanie jedenastolatki jest w tym wszystkim jeszcze większą tragedią. 

Wycinanie, preparowanie, i zabijanie dla zaspokojenia popędu do współżycia ze zwłokami...
Albo zeznania jego własnej konkubiny… Świadectwo mentalności które sprawia, że człowiek otwiera oczy ze zdumienia. 

Przyznam, że nie wiem jak to się udało autorom, ale całkowicie powstrzymali się od ocen, co trudne i przenieśli punkt ciężkości z horroru na to co dookoła i zrobili z tego reportażu majstersztyk. Całą książkę przeczytałam w jedną noc. Z fascynacją i przerażeniem, ale też z zaciekawieniem tym nie tylko co robił nekrofil ale co robili śledczy, jak przebiegała cała sprawa. Zabrakło mi tu trochę biografii samego Kolanowskiego, jakiegoś pogłębionego przyjrzenia się jego życiu, czy zaburzeniom, (choć w III części temat został trochę poruszony) ale możliwe jest, że po tylu latach nie było odpowiednio dużo materiałów, aby to rzetelnie opisać. 

Warto przeczytać.

5 komentarzy:

  1. Jak to możliwe, że ja o tej książce nie słyszałam wcześniej - ja cie pierdziucie �� Koniecznie muszę przeczytać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fajnie się z resztą złożyło, że wpadłam na tę recenzję, bo sama właśnie piszę na temat Czarciego kręgu ��

      Usuń
    2. O boziuniu ... Czarci krąg? Ten sam? Już się spinam :(

      Usuń
  2. Ciekawe ^^ nigdy wcześniej nie słyszałam o tej książce ale jak na nią trafię to z chęcią przeczytam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla mnie to też novum a o samym (istniejącym naprawdę) nekrofilu także nie słyszałam, a to straszne... Bo nigdy nie wiadomo gdzie człowieka los poniesie, co i jak się stanie...

      Usuń