czwartek, 21 marca 2019

Grypa bojowa.

Jestem nienormalna i wiem o tym, ale żeby aż tak? Normalnie coś mnie otumaniło. 

A zaczęło się od tych cholernych niewypałów w centrum miasta, niby mojego bloku nie ewakuowano, ale ja wyobraźnię mam niestety bardzo przewrotną. I co? To proste wyobraziłam sobie że to cholerstwo jednak wybucha, walą się wieżowce, fala uderzeniowa wywala okna. 

Spuściłam żaluzje i czekałam na katastrofalne rezultaty, potem wyobraziłam sobie fałszywych policjantów pukających do ludzi, żeby ich okraść ewentualnie zamordować, głupie? Jasne, ale powiedzcie to mojej wyobraźni? 

Potem dołożyłam do tego brak wody, gazu i zapchany kibelek… Gruzy i szkło na podłodze, może wyrwane okno... Brrrr!

No i prąd.... 
Natychmiast przyssałam się do internetu, żeby wchłonąć trochę Facebooka na zapas, ale śledziłam też strony miejskie, wiecie, relacje, opinie, zdjęcia i komentarze i tak, przypadkiem wlazłam na ogłoszenia. 

I co znalazłam? 

„Potrzebny mężczyzna z grypą do sprzątania.” 

Najpierw pomyślałam o antyszczepionkowcach. 

No tak, chcą pozarażać się i jeszcze doprowadzić do jakiejś epidemii… A może chcą kogoś zarazić? Na przykład nauczycieli? Żeby nie strajkowali?

Bezmyślność ludzka nie ma granic!

Moja wyobraźnia działała jednak jak w transie. 

Dziwne, pomyślałam, a może chodzi o jakieś narzędzie budowlane albo rolnicze. Czasami szukają kogoś z traktorem, to może chodzi o jakąś maszynę budowlaną, albo rolniczą. 

Wpadłam na Googielka i wpisałam „grypa budowlana” najpierw nic, potem, że to inna nazwa KACA, ale po co komu facet z kacem? Przecież to nawet pracować nie jest w stanie! I jak on będzie sprzątał? Leżąc na ryju?! 

Zaczęłam szukać pod hasłem „grypa rolnicza” - a koło Bolesławca jest dużo terenów rolniczych najpierw  ktoś  podał, że to nic poważnego, tylko siniaki po sztachetach oraz złamana szczęka po weselu, a ktoś inny, że to ptasia grypa. 

Tylko po co komu ptasia grypa? 

Może ktoś chce komuś zarazić stado kur? Ale to się tak nie za bardzo przenosi… I stąd to sprzątanie? Taki kurzy kiler? 

OTO PRZYKŁADOWE ZLECENIE:

- Sprzątnij pan sąsiadowi trzysta kur, dobrze zapłacę, ale żadnych karabinów - to musi wyglądać na wypadek. 

- No tak! Panie! Jak ja wepchnę trzysta kur do samochodu? 

- Jakiś inny wypadek może być losowy, nie koniecznie samochodowy! 

I stąd ta grypa, ale człowiek z ptasią grypą to rzadkość. Chyba dobrze mu zapłacą. 

I już się zastanawiałam jakie jeszcze właściwości bojowe ma grypa, i co to za bojowe sprzątnie, kiedy…. Ktoś napisał, że tam jest błąd i chodzi nie o GRYPĘ a o GRUPĘ

Inwalidzką. 

Jakie to szczęście, bo przecież jeszcze chwila a wymyśliłabym jakieś super bojowe, zaczepno obronne zastosowanie grypy przydatne przy sprzątaniu. 

Na przykład smark zdalny. Charkniecie zaczepne? Gorączka bojowo potna? 

I do czego doszłam tym rozumowaniem? Już nie szukamy najprostszych rozwiązań, nie wierzymy w swoją wiedzę, ale natychmiast biegniemy do googla przekonani, że on nam wszystko wyjaśni. Trochę szkoda.

Z drugiej strony, to jednak wyobraźnia ma przewrotną moc...

10 komentarzy:

  1. Jedna malutka literka, literówka a miałam Ubaw po same pachy. Fajnie czyta się takie teksty bardzo leciutko!

    OdpowiedzUsuń
  2. Te wyobrażenia czasami nas zabijają psychicznie. To zależy wprawdzie od psychiki, ale generalnie trzeba powiedzieć - a kysz!

    OdpowiedzUsuń
  3. Literówki często wpływają na wyobraźnię, a ta nas potem ponosi. Ja ostatnią rzecz, jaka robię, to szukam w google. Jest tam wiele mylnych i błędnych informacji. Wolę polegać na sobie.
    Irena-Hooltaye w podróży.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak, google z kopalni wiedzy stał się prawdziwym śmietniskiem.

      Usuń
  4. Wyobraźnia to najcudowniejszy wynalazek w naszym mózgu :D Dzięki temu można robić cuda na kiju ;) A literówki doprowadzają bardzo często do śmiesznych rozkminek.
    Kiedyś walczyłam z taką "literówką" - nie dosłowną, ale podobnie jak Ty zmęczyłam się umysłowo :D I nawet to zmęczenie opisałam na blogu:
    Rozwiązuję krzyżóweczkę... Rozpykuję kolejne hasełka, aż tu nagle zgrzyt! I to poważny! Utknęłam na haśle „dom dla krasnali”. Brzmi banalnie, ale w banałach tkwi największa moc sprawcza popychająca nas do zbrodni w afekcie ;) Mijają kolejne minuty, a ja ulokowałam krasnale już wszędzie: w grzybkach, muchomorkach, dziuplach, budkach, norkach, dziurkach, torebkach, szufladach, skarpetach, strychach… Inwencja twórcza powoli zamienia się w irytację z dużym napięciem zlokalizowanym w najaktywniejszym obszarze mózgu odpowiedzialnym za wulgaryzmy – tak to poetycko nazwijmy... Wszystkie pozostałe hasła wokół mi pasują, tylko tych cholernych krasnali nie można nigdzie upchnąć. Szukam w Internecie, gdzie te krasnale stacjonują, ale nic odkrywczego nie znajduję. Poddaję się… Krasnoludki powaliły mnie na glebę, a ja leżę i kwiczę jak różowiutkie prosięcie. Ta krzyżówka zmiażdżyła mnie jak nieświadomy popełnianego czynu przechodzień miażdży niewinne dżdżownice, które hurtowo zalegają na chodnikach po deszczu. Siedzę i gapię się po raz sto pięćdziesiąty ósmy na pole z hasłem: „dom dla krasnali”… Chwila, chwila! Jaki „dom dla krasnali”!?! Przecie jak wół stoi: „dom dla krasuli”! O ja durna, ciemnotą zamroczona! No to wiadomo, że „obora”! I wszystko pasi! Morda mi się cieszy, tylko lekki niepokój nawiedził mój umysł w związku z tą ślepotą czy zaćmieniem jakie mnie dorwało… Czas na specjalistę…? E tam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. czas nie czas, to raczej nie kwestia oczu, tylko czytania "na pamięć", zbyt szybkiego pożerania liter i wyrazów... Na sto procent czytasz za szybko, to znaczy nie w ogóle, ale czasami - daje to takie rezultaty, a przyznam, że świetne :)

      Usuń
  5. Uśmiałam się jak zwykle :) Iwonko jesteś stworzona do pisania i jak nic masz talent :) z literówkami to jest ubaw, ja każdego dnia mam z tym do czynienia, a jeszcze jest to norweskim języku to mam ubaw po pachy, a moje koleżanki Norweżki mają razem ze mną :) długo by pisać na ten temat i o tym :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Literówki spędzały mi sen z powiek w moim początkach łamania zębów na angielskim, tak pamietam te moje wpadki i przejęzyczenia. U Ciebie jak zawsze wesoło, no ale wszak mam tutaj do czynienia z prawdziwą królową słowa :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Iwonko, dlaczego dziwią Cię te wszystkie obrazy? Przecież jesteś uznaną pisarką, posiadaczką wyjątkowej wyobraźni splecionej z unikalnym poczuciem humoru. Inaczej więc być nie może ;)))

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetnie się czyta Twoje teksty, uśmiałam się przy tym :) Literówki potrafią płatać figle. Sama się wielokrotnie nacięłam. Do dziś pamiętam moje językowe wpadki po przyjeździe do NIR

    OdpowiedzUsuń