poniedziałek, 7 stycznia 2019

Czytelnictwo - wrednooka instrukcja obsługi....

Ponieważ ostatnio wiele się o tym mówi, a nawet pisze, (Alek Rogoziński, dziękuję za post, który mnie natchnął) pomyślałam, że warto byłoby zrobić coś w rodzaju instrukcji obsługi dla czytelnika, żeby w wiedział co i jak. Wiadomo, zjesz coś nie tak i niestrawność gotowa, albo nawet zagrożenie życia o ile zjesz granat… uzbrojony, a jak jest z literaturą? 

Chodzi mi o kwestie czytalności i poczytalności w pewnym senie też. 

Pokusiłam się więc o taką jakby instrukcję… Ciekawe jak się spodoba i czy nie zdenerwuje zbyt wielu osób. Jest to oczywiście instrukcja, której sama nie stosuję, gdyż czytam dla przyjemności to na co mam ochotę nie przejmując się zdaniem domorosłych i facebookorosłych krytyków. 

Do dzieła więc: Oto ona! 

Nie będziesz czytał romansów. To literatura dla kucharek, nie wypada, po prostu nie wypada! Jeżeli ktoś ci powie, że istnieją w klasyce literatury dzieła, które podpadają pod tę kategorie, to pogonisz go kłonicą i złamiesz dwa żebra gdyż w dół literackiej drabiny chce cię ściągnąć i w kiczu pogrążyć. 

Nie będziesz czytał literatury erotycznej. To dla niewyżytych… Nie, nie to miałam na myśli. To tylko wygodna alternatywa dla oglądania pornusów, a tego nie chcesz, prawda? Nie czytać! To badziew. Wszystko… Jak leci. 

Będziesz omijał literaturę obyczajową szerokim łukiem bo to dla podlotków i bab, starych, młodych, wielkanocnych, ale jednak bab! A jak ktoś powie, że istnieje dobra, ba nawet klasyczna literatura obyczajowa, to go wyśmiej. Nie zna się. Chce ci zaszkodzić. 

Nie będziesz czytał komedii kryminalnych, a jak nie daj Boże przeczytasz, to musisz się wstydzić ( musisz, nie masz wyjścia) i przeprosić natychmiast, (tak, tak, przeprosić!) Dlaczego? Bo komedie ( wszelkiej maści, romantyczne, kryminalne, czy obyczajowe) są lekkie i przyjemne więc umilają życie, a to nie w porządku! Nie wolno sobie umilać czytelniczego, czy jakiegokolwiek innego życia. Ma być buro, smutno i ponuro! Nie czytać

Nie będziesz (zbyt często czytał) kryminałów, ani thrillerów. To ostatnio modne, a przecież modom ulegać nie należy. To nawet nieeleganckie, a już sensacja? Mowy nie ma! 

Nie będziesz czytał fantasy, to dla dzieciaków, ani SF, bo to dla dziwadeł, po co ci to? To ci przyjaciół nie przysporzy. 

Literatura podróżnicza… No nie. Też raczej nie. Przygodowa tym bardziej nie! 

Żeby stać się wielkim, czytelniczo ( mam na myśli czytelniczą wielkość tylko i wyłącznie) musisz czytać tylko wielką literaturę. 

Reszty nie tykaj, a jeżeli już czytasz coś co nie jest wielką literaturą starannie to ukrywaj. Zamieniaj okładki, wstydź się i NIKOMU o tym nie mów. 

Dostaniesz za to trochę lajków i podziw. 


Będziesz czytał tylko to co trudne i wielkie, nawet jeżeli nic z tego nie zrozumiesz, ale dzięki temu będziesz umartwiał się czytelniczo - a wielkość jest tego warta. 

Jeżeli jednak lubisz traktaty, eseje, reportaże i literaturę z najwyższej półki i jeżeli masz na nią ochotę, to powstrzymaj się! Czytanie nie jest po to, żeby sprawiało przyjemność, ma męczyć, skręcać i wykańczać! 

No i to by było na tyle… Chyba? 

Tyle, że jak sądzę czytanie to sprawa prywatna, wręcz intymna i powinno się czytać to co człowiekowi trafia do umysłu i serca, a nie przejmować się internetowymi „gadaczami”, więc moim zdaniem warto czytać wszystko na co ma się ochotę, jako i ja czynię. 

17 komentarzy:

  1. Oooo... i ja się właśnie dostosowuję do tej ostatniej wskazówki. Czytam i będę czytała to co mi pasuje, co mi się spodoba, na co akurat w danym momencie życia mam chęć i potrzebę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też, ale wkoło tyle głosów, że nie wolno, że nie wypada, że aż śmiać się chce...

      Usuń
  2. Wypadałoby wiernie pochylać się nad encyklopediami i słownikami. A najlepiej "róbmy swoje", to znaczy czytajmy to, co lubimy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak i ja myślę, choć jestem w mniejszości! ( A właściwie jesteśmy)

      Usuń
    2. Świetnie czuję się w mniejszości. Niezbyt dobrze czuję się w tłumie (szczególnie malkontentów) ;)

      Usuń
  3. Zawsze tak było. Na biurku Proust, w szufladzie Rodziewiczówna. Wróciłam ostatnio do jej książek, według mnie arcydzieła.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja trochę też, jest ciut ława, ale da się czytać, za to "Pani na Hruszowej", o Rodziewiczównie Skirmunttówny to taki panegiryk, że nie dałam rady.

      Usuń
  4. Jako, że instrukcji nie czytam ;) to i tak nie zastosuję się do niej :D

    OdpowiedzUsuń
  5. I cóż począć bo i thrillery i fantastyka i ostatnio romans niby... Zua ja. Oj zuuuaaa...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To tak jak ja... No może nie przepadam za romansem i erotyka, za to fantasy i SF koszę jak leci i pogryzam kryminałem. Brzydka, bardzo niegrzeczna ja!

      Usuń
  6. Jestem babą,bywam kucharką, lubię umilać sobie życie, w nosie mam mody, opinie, odrzuca mnie od trendów. Kocham Chmielewską, uwielbiam Norę Roberts, chichoczę przy Samozwaniec. A gdy słyszę, że od Ani z Zielonego Wzgórza gnije umysł, to stwierdzam, że tylko słaby. Czytam co chcę i w nosie mam krytyków.

    OdpowiedzUsuń
  7. Rany, ale się urehotałam. A swoją droga wkurzające jest to, jak inni ludzie zupełnie świadomie próbują komuś w życiu mieszac. Niech się lecza. Może im pomoże.

    OdpowiedzUsuń
  8. Czytanie to sprawa prywatna i nie znoszę osób, które krytykują czytających coś co tym "intelektualistom" się nie podoba. Na naszej "stroniewieszktórej" też się tak porobiło. Już dawno. Dlatego więc nie odzywam się tam. Poza "wieszczym". Czytam wszystko i nie udaję, że jestem taka wyrafinowana i z górnej półki. Zresztą najczęściej to są udawacze. Im się wydaje, że wyjdą na inteligentniejszych, gdy wszystkich skrytykują.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Udawacze - doskonałe podsumowanie, znałam takich i znam... Niestety, a bycie wyrafinowanym w oczach innych to trochę tak jak może się czuć atrapa tortu w witrynie cukierni :)

      Usuń
  9. Zawsze w takich sytuacjach myślę o Miłoszu, który otwarcie mówił, że czytał Harrego Pottera, a przecież chyba nobliście nie wypada (idąc tokiem myślenia przykazań czytelniczych). A tak poważnie, to mnie niezwykle irytuje, jak czytam recenzję zaczynającą się od słów, to nie jest genialne dzieło. Noż, kurza twarz. Od razu mi się nóż w kieszeni otwiera. A kto powiedział, że jest czy ma takie być. Albo: książka nudna, ale czytało się przyjemnie, polecam. To tak na marginesie, bo chyba odeszłam od tematu. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, nie weszłaś w mą myśl, która własnie snuję, czyli to co zamierzam wkrótce napisać, pozwolisz, że zacytuje, jak będę gotowa? :)

      Usuń
  10. Zmagam się ostatnio z tym samym zniesmaczeniem. Kilka dni temu wdałam się w krótką acz treściwą rozmowę z kilkoma osobami czytającymi "właściwą literaturę". Pozwoliłam sobie na komentarz (pozwól, że sama siebie zacytuję ;)): Jakoś mnie uwiera zaprzeczanie temu, że świat literatury to świat ludzi, często radosnych. To nie tylko bezosobowe, depresyjne opary... Ja sama czytam literaturę piękną, przepiękną, trudną i w owych oparach brodzącą. Czytam także wszystkie inne gatunki, szczególnie te kryminalno-sensacyjne, jeśli trafiam na ciekawy tytuł, frapujący opis albo zwyczajnie chcę się bawić i odpoczywać czytając. Ostatnio rośnie grupa osób, które dyktują kto zasługuje na miano "Prawdziwego Czytelnika". Ujęłaś to idealnie. I cóż... pozostaje mi się tylko ukorzyć i przeprosić ;) Pozdrawiam ciepło.

    OdpowiedzUsuń