Z polecaniem książek jest trochę tak
jak z pytaniem skierowanym do kelnera: „Co pan dziś poleca”?
Jeżeli kelnera nie znamy i nie mamy do niego zaufania możemy go
podejrzewać o to ( i niestety często mieć rację), że wciska nam
danie z kenozoiku, a sałatka wcale nie pochodzi ze szklarni tylko
wyrosła sobie samodzielnie na mięsku zaraz po tym jak przeżuł je
ostatni klient.
Tak samo może być z książkami, a
szczególnie z komediami, bo poczucie humoru to coś takiego jak szczoteczka do zębów,
bywa bardzo osobiste i nie zawsze wszystkim się podoba.
Jedni śmieją się z wypadków na
skórce od banana inni z ataku zombie. Na szczęście humor nie
został jeszcze poddany regulacjom prawnym ( a mówię tu o humorze,
a nie o seksizmie, rasizmie czy zwykłym chamstwie) więc śmiejmy
się do woli.
Właśnie przeczytałam dwie książki
Evžena Bočka.
„Ostatnia arystokratka” i „Arystokratka w ukropie”. Tak,
były śmieszne, dla mnie, bo autor nieźle sobie „jeździ” po
ludzkich przywarach, co bawi i śmieszy. Czasami czepia się
„symboli” wielkości i narodowego podziwu, jakimi dla niektórych
jest Helena Vondrackova, albo arystokracja.
Śmieje się nieco zgryźliwie ze
snobizmu i mód wszelakich, wycieczek szkolnych, hipochondrii,
skąpstwa i zachłanności, oraz z ( niektórych) wielkich tego
świata.
Te książki to coś w rodzaju
dziennika Marii, a właściwie hrabianki Marii, która ma za zadanie
nie dożyć dwudziestych urodzin, gdyż z pewnością przyciągnie to
zwiedzających.
Maria patrzy na wszystko z pewnym
dystansem, a dystans to coś co inni przyjmują wraz z prozakiem,
którego walizkę przewiozła z USA hrabina Vivien Kostka.
Jest więc arystokratyczna rodzinka,
jest zamek i są oczywiście pieniądze, to znaczy nie, rodzina jest
średnio arystokratyczna, zamek dość zapuszczony, a pieniędzy nie
ma wcale nawet na benzynę, o froterce do parkietu nie wspominając...
Rzeczywiście zapomniałam wspomnieć,
że ci czescy arystokraci, który jakimś cudem zwrócono rodowy
zamek, to też odrobinę Amerykanie, a ich amerykańskość (
nasilona w różny sposób u wszystkich członków rodziny) trochę
im przeszkadza zaaklimatyzować się w czeskiej rzeczywistości i w
jej arystokratycznej odmianie.
A obie książki wciągają i bawią,
bo w tym gąszczu zdarzeń i dziwnych okoliczności jest się z czego
naprawdę pośmiać.
Jeszcze jedna ważna uwaga. Biorę
odpowiedzialność za to co piszę, ale nie za poczucie humoru innych,
tak więc jest możliwe, że niektórym książka się nie spodoba.
Książek od nikogo nie dostałam,
własnoręcznie wypożyczyłam je z biblioteki.
Arystokratka jest cudna, prawdę mówiąc tarzałam się ze śmiechu. Prochu przodków i te snobizmy służby ;) poza tym cały czas zastanawiałam się czy rzeczywiście Helenka brała tam ten ślub, czy niekoniecznie ;)
OdpowiedzUsuńA ja jestem zafascynowana Launami i...Deniską!
UsuńGorąco polecam trzeci tom -"Arystokratka na koniu".
OdpowiedzUsuńNAJLEPSZY!!