PREZES SEKCJI GENIUSZY
Bardzo trudno recenzuje się – czy też jak kto woli pisze się opinię o
książkach, które są zbiorami anegdot, bo, co oczywiste, choć mają treść
i to bardzo ciekawą, nie posiadają akcji jako takiej, bo akcja w
zamknięta jest w każdej anegdocie jak w mydlanej bańce, a przecież nie
jest zadaniem recenzenta streszczanie( a wręcz przeciwnie, nie jest w
recenzji ani dobre, ani mile widziane) czegokolwiek, a już tym bardziej
opowiadanie, czy przytaczanie zawartych w publikacji anegdot.
Nie. To już dziedzina, w którą czytelnik wkroczyć musi sam. Nie można mu tej przyjemności odbierać.
Ponieważ jednak książka mimo, iż zatytułowana jest „Prezes Sekcji
Geniuszy” ma też drugi tytuł, lub jak kto woli podtytuł,: „Portret
Jerzego Vetulaniego”, trzeba odrobinę przybliżyć jej bohatera.
Publikacja ta dotyczy anegdot zaczerpniętych z życia wspaniałego
człowieka i genialnego neurobiologa oraz jednego z największych polskich
uczonych naszych czasów, ale też człowieka, w którym był więcej niż
obraz świata, więcej niż jeden geniusz, a także więcej niż jeden talent.
Nie był ponurym, smętnym, nudnym naukowcem, Wyraźnie pokazywał, że
można być naukowcem bez bycia smętnym i nudnym. Interesował się światem,
a nie tylko swoją dziedziną, czuł się człowiekiem kultury, myślicielem,
ale też zwykłym zjadaczem chleba i przyjacielem.
Tył okładki określa go takimi słowami jak: PROFESOR, ŁOBUZ, MĘDRZEC, BŁAZEN, GENIUSZ.
Prawda, że trudno sobie wyobrazić te wszystkie określenia razem i znaleźć kogoś do kogo by pasowały?
Tytuł zbioru anegdot, o którym mowa odnosi się do jednej z
przytoczonych tu dowcipnych historyjek. Kiedy to od Piotra Skrzyneckiego
w Piwnicy pod Baranami, gdzie jak twierdzą niektórzy w tym Wikipedia
Vetulani bardzo się udzielał, w połowie lat 50 władza zażądała by
podzielić pracujących tam artystów na sekcje, powstała wówczas między
innymi Sekcja Zwłok i Sekcja Geniuszy, do której Vetulani wpisał także i
siebie, twierdząc, że jest geniuszem, co rzeczywiście było prawdą.
Z książki dowiemy się jak profesor ratował koty, które były kupowane
po to by na nich potem prowadzone były doświadczenia, jak potrafił bawić
wszystkich, ale też równie często wszystkich wkurzać. Cenił ludzi
nieposłusznych, ale myślących bardziej niż grzecznych i potulnych.
Uważał, że w Polsce uczenie typu szkolnego w bardzo niewielkim stopniu (
o ile w ogóle) rozwija mózg, bo szkoła uczy posłuszeństwa i
rozwiązywania testów, a życie w ogóle na tym nie polega.
Jego podejście do marihuany ukazane w książce „A w konopiach strach”
książce – wywiadzie przeprowadzonym z profesorem Vetulanim przez Marię
Mazurek zawsze było szczególne i wiele anegdot tego podejścia dotyczy,
tak jak i samego wywiadu.
Profesor jako jedyny wspierał swoim nazwiskiem i autorytetem legalizację marihuany i działania stowarzyszenia Wolne Konopie.
Był bezkompromisowy i odważny.
Mówił, że nosi legginsy zamiast kalesonów, bo woli „wyglądać jak podstarzały paź niż umierający starzec”.( n 139)
Był osobą bardzo pozytywnie nastawioną do ludzi, dlatego też jak
sądził odniósł sukces był też bardzo pracowity i ciekawy świata.
Zbiór anegdot poświęconych profesorowi Jerzemu Vetulaniemu opracowany
został na podstawie wielu publikacji, których spis znajdziemy na
ostatnich stronach książki.
W opowieściach o profesorze przewijają się wielcy naukowcy, ale też
wielcy artyści, ludzie z pierwszych stron gazet, jak choćby papież Jan
Paweł II, ale też pieśniarze jak Leszek Długosz oraz ludzie nauki.
O! Zainteresowałaś mnie! Muszę sobie to zapisać.
OdpowiedzUsuńMuszę kupić, uwielbiałam Profesora, a każdy wywiad, każda książka były okazją by się czegoś więcej nauczyć. Nadal podczytuję blog, który prowadził.
OdpowiedzUsuńA ja nawet nie wiem nic o blogu... Czytałam tę książkę o konopiach "A w konopiach strach"i byłam zachwycona :) tym bardziej, że (rodzinnie) otarłam się o uzależnienie od narkotyków, a to co mówił było bardzo i sugestywne i mądre i wydaje mi się korzystne dla pacjenta.
UsuńFajnie, Iwonka, że masz tego bloga i tak nam przybliżasz literaturę ( i nie tylko). Dzięki Ci serdeczne. Do schowka!
OdpowiedzUsuńA ja się ciesze, że ktoś mnie czyta, każdy "ktoś" jest ważny, ale akurat ty, bardzo :)
Usuń