Jak już się bombę ( jajeczną)
dostało z dalekich, dalekich krajów ( w tym momencie moja mama
zawsze dodaje daloko, daloko gdzie kaczajut tumany, a
moja córka oświadcza, że tumany to koczują wszędzie) to trzeba
ją wypróbować.
Ja dostałam od Alicji ( kto wie, ten wie) takie
dwie bomby, jedną nieco bardziej niebezpiecznie zębatą, która
także obcina kiwi – ale nie jest do tego przeznaczona...
To tylko moja natura.
Zawsze usiłuję kombinować...
Otóż oświadczam, że jest to
wynalazek wszech czasów, idealne, cudne, wspaniałe ustrojstwo
bez którego nie wyobrażam
sobie życia.
Inna
sprawa, że ta bomba z kulką życie ułatwia niesamowicie!
Jajko
jest tak wspaniale odcięte ( to znaczy skorupka), że szok!
Nie
trzeba się obawiać, że kawałki skorupki wpadną do środka, że
będą chrzęścić w zębach, że choćby zniechęcą dziecko do
jedzenia jajka.
Idealna
do jajek na miękko, półtwardo i twardo.
Bomba
zębata, choć sadziłam, że gorsza jest równie genialna. JEST co
dziwne OSTRA i odcina skorupki zamiast je miażdżyć.
Bardzo
polecam !
A na
dodatek zabawa przednia i wyobraźnia ma też wielkie pole do
popisu.
Mnie
udało się zdobić dzięki tej z kulką statek kosmiczny z jajka
oraz planetę z pierścieniami jajecznymi :)
Wspaniałe.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz