Recenzje moich książek

Strony

Strony

niedziela, 11 lutego 2018

Poczucie humoru mile widziane.


Z polecaniem książek jest trochę tak jak z pytaniem skierowanym do kelnera: „Co pan dziś poleca”? Jeżeli kelnera nie znamy i nie mamy do niego zaufania możemy go podejrzewać o to ( i niestety często mieć rację), że wciska nam danie z kenozoiku, a sałatka wcale nie pochodzi ze szklarni tylko wyrosła sobie samodzielnie na mięsku zaraz po tym jak przeżuł je ostatni klient.

Tak samo może być z książkami, a szczególnie z komediami, bo poczucie humoru to coś takiego jak szczoteczka do zębów, bywa bardzo osobiste i nie zawsze wszystkim się podoba.

Jedni śmieją się z wypadków na skórce od banana inni z ataku zombie. Na szczęście humor nie został jeszcze poddany regulacjom prawnym ( a mówię tu o humorze, a nie o seksizmie, rasizmie czy zwykłym chamstwie) więc śmiejmy się do woli.

Właśnie przeczytałam dwie książki Evžena Bočka. „Ostatnia arystokratka” i „Arystokratka w ukropie”. Tak, były śmieszne, dla mnie, bo autor nieźle sobie „jeździ” po ludzkich przywarach, co bawi i śmieszy. Czasami czepia się „symboli” wielkości i narodowego podziwu, jakimi dla niektórych jest Helena Vondrackova, albo arystokracja. 

Śmieje się nieco zgryźliwie ze snobizmu i mód wszelakich, wycieczek szkolnych, hipochondrii, skąpstwa i zachłanności, oraz z ( niektórych) wielkich tego świata.

Te książki to coś w rodzaju dziennika Marii, a właściwie hrabianki Marii, która ma za zadanie nie dożyć dwudziestych urodzin, gdyż z pewnością przyciągnie to zwiedzających.

Maria patrzy na wszystko z pewnym dystansem, a dystans to coś co inni przyjmują wraz z prozakiem, którego walizkę przewiozła z USA hrabina Vivien Kostka.

Jest więc arystokratyczna rodzinka, jest zamek i są oczywiście pieniądze, to znaczy nie, rodzina jest średnio arystokratyczna, zamek dość zapuszczony, a pieniędzy nie ma wcale nawet na benzynę, o froterce do parkietu nie wspominając...

Rzeczywiście zapomniałam wspomnieć, że ci czescy arystokraci, który jakimś cudem zwrócono rodowy zamek, to też odrobinę Amerykanie, a ich amerykańskość ( nasilona w różny sposób u wszystkich członków rodziny) trochę im przeszkadza zaaklimatyzować się w czeskiej rzeczywistości i w jej arystokratycznej odmianie.

A obie książki wciągają i bawią, bo w tym gąszczu zdarzeń i dziwnych okoliczności jest się z czego naprawdę pośmiać.

Jeszcze jedna ważna uwaga. Biorę odpowiedzialność za to co piszę, ale nie za poczucie humoru innych, tak więc jest możliwe, że niektórym książka się nie spodoba.

Książek od nikogo nie dostałam, własnoręcznie wypożyczyłam je z biblioteki.

3 komentarze:

  1. Arystokratka jest cudna, prawdę mówiąc tarzałam się ze śmiechu. Prochu przodków i te snobizmy służby ;) poza tym cały czas zastanawiałam się czy rzeczywiście Helenka brała tam ten ślub, czy niekoniecznie ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Gorąco polecam trzeci tom -"Arystokratka na koniu".
    NAJLEPSZY!!

    OdpowiedzUsuń