wtorek, 30 stycznia 2018

Im większa awantura tym lepiej?

Ostatnio byłam w małej, super klimatycznej knajpce, czymś co jednocześnie pełni funkcję kawiarni i restauracji. Knajpka, posiadająca mnóstwo odseparowanych od siebie, mniej lub bardziej, saloników doskonale nadawała się dla grup i grupek, tak, że każdy mógł pogadać, bez przeszkadzania innym gościom. 

I wyobraźcie sobie teraz, że siedzicie w takiej salce zagadani, uśmiechnięci, szczęśliwi, a tu nagle wchodzi zakapturzony facet, albo lalunia z maską na pyszczku i robi kupę na środku dywanu, a potem pluje wszystkim do kawy...

Niemożliwe? Z pewnością skończyłoby się to co najmniej lekkim uszkodzeniem fizjonomii delikwenta.

Coś wam to przypomina? Mnie to przypomina … Facebooka! Jego wirtualna przestrzeń podzielona jest na grupy i grupki. Tajne, zamknięte, dobrowolne, do których wpisuje się kogo popadnie bez wiedzy i zgody, na towarzystwa wzajemnej adoracji i kółka tematyczne... I jest miło. 

Tu młode matki udowadniają sobie, która lepsza i której dziecko nie ma urodzin, a wydobyciny, tam ktoś linczuje jakiegoś płaskoziemcę, jeszcze gdzieś indziej ludzie z rozkoszą pochylają się nad wadami i zaletami soku z surowych ziemniaków, jako antidotum na zdradę małżeńską, i nagle wchodzi ktoś...
Tak, troll, powiedzmy sobie otwarcie. Troll! 

Nie wiadomo jak wygląda, bo zamiast zdjęcia ma kotka, myszkę, pieseczka, zamiast nazwiska ciąg znaków, często bez jakiegokolwiek sensu, ale za to ma wiele do powiedzenia.

Zastanawiałam się nad tym zjawiskiem po wczorajszej goownoburzy na jednej z grup, bo o ile nie lubię towarzystw wzajemnej adoracji, picia z dzióbków i serduszkowych „achów, ochów” to nie znoszę też tej drugiej skrajności. I tak zdałam sobie sprawę, że trolli można jakoś podzielić na kategorie. Istnieje na przykład taki gatunek jak troll osobisty. Łazi za jedną osobą i gdzie tylko się da kontestuje wszystko co ta osoba powie. Czasami zmienia się w osobistego trolla piętrowego, wtedy kontestuje wszystkich w danej konwersacji. A... zapomniałam, taki torll, nie rozumie trudnych słów, takich jak kontestować, czy konwersacja... bo zazwyczaj ma jedenaście lat i lubi się bawić internetem, kiedy rodziców nie ma w domu. 

Jest też taki gatunek jak troll ideologiczny. Ten opluwa dla przyjemności. Zupełnie inaczej sprawa ma się z trollem fetyszystą, on działa dla idei. Własnych, ale jednak wielkich. Istnieje także gatunek trolla trefnisia. Ten wstawia gdzie popadnie memy lub posty „od czapy”. Na przykład w grupie poetyckiej wstawia reklamę środka na zatwardzenie. A ile ma przy tym radochy?!

Zaraz wszyscy się spinają. Zaczynają mu tłumaczyć, że kolego, hmmm.... to jakby nie tu! Problemy jelitowe, to grupa obok. On dokłada lewoskrętną witaminę F16. Ludzie spinają się jeszcze bardziej. Proszą, żeby przestał. On natychmiast wali w nich lakierem do podłóg, hybrydowym oczywiście.
Awantura przecudna. 

Troll z zasady pisze nieortograficznie, bo, co oczywiste, lubi szokować, kocha wyzwiska, ale nade wszystko dba o swoje dobre imię. On nie pozwoli się obrażać! O co to to nie! Zastosuje obrażanie wyprzedzające i... naprawdę dobrze się bawi.

Im większa awantura tym lepiej! Wpada na grupę kulinarną i oświadcza, że mięsożercy to mordercy, w chwilę potem jest u wegan z oświadczeniem, że porządny Polak trawy nie żre, u pisarzy oświadczy, że wszystkie ich książki wydane zostały po znajomości, bo to „szajs i dreck” w czystej formie, a u matek karmiących oburzy się na cycki, które wywalają bez potrzeby przy ludziach.

Czy da się go jakoś spacyfikować? Nie łudźmy się! To nie jest możliwe. Troll ma wiele, czasami bardzo wiele, kont i ogromną przyjemność z tej zabawy, szczególnie wtedy kiedy innym puszczają nerwy.
Co więc robić?

Nie karmić trolla, olać, to dla niego największa kara. Nie widząc odpowiedzi na swoje prowokacje szybko umrze z głodu i pójdzie szukać żeru gdzieś indziej, a poza tym, na litość, nie dołączajcie do grup na siłę kogo się da! Po co? Im więcej tym lepiej? Wcale nie!
Trolle lubią tłok!
I na litość, nie dokarmiajmy bestii, bo nas rozszarpią!

2 komentarze: