czwartek, 4 kwietnia 2019

Widmo z Głogowego Wzgórza - elegancja w formie i treści.

EDWARD FENTON
WIDMO Z GŁOGOWEGO WZGÓRZA

Wydawnictwo DWIE SIOSTRY


Uwielbiam wracać do książek, które czytałam w dzieciństwie. Takie powroty są pełne niespodzianek, nie zawsze miłych, bo człowiek się zmienia, jego podejście do życia też a co za tym idzie także i spojrzenie na literaturę dziecięca, czy młodzieżową. Tak książki też się starzeją, ale na szczęście nie wszystkie. 


Dlatego z ogromną przyjemnością odkrywam te, które nadal są takie jakie były. Zabawne, zaskakujące, żartobliwe, nieco staroświeckie, bo opowiadające o czasach, kiedy nikt nie słyszał o telefonach komórkowych, pisarze płodzili swoje książki ca pomocą staroświeckich maszyn do pisania, burze śnieżne pozbawiały domostwa prądu, a ludzie zamiast siedzieć na FB opowiadali sobie mrożące krew w żyłach historie o duchach. 

To właśnie taka książka, kryminał dla młodzieży, napisany dość dawno temu i wydany po raz pierwszy w Polsce w latach sześćdziesiątych. 

Wspaniałe tłumaczenie Ireny Tuwim sprawiło, że książka bawiła i bawi nadal. 

Cudnie się ją czyta, a niesamowite ilustracje dodają jej tylko uroku. 

I co my tu mamy? Sprytny ( no dobrze, trochę przemądrzały dwunastolatek) jedzie do kuzynów, którzy właśnie są w trakcie przeprowadzki na wieś. 

Stary dom, w którym zamieszkali nie jest jednak tak spokojny jakby się wydawało. James, to ten przemądrzały dwunastolatek, Amanda, zakochana w literaturze dziewczyna, jej uzdolniony technicznie brat Obi i Dzidzia, sześcioletnia „terrorystka”, oraz dwa psy ( jeden z nich to jakmnikopodobna kiełbaska na krótkich nóżkach o imieniu Zyglinda) prowadzą śledztwo w sprawie niepokojącego widma pojawiającego się w domu. 

Dziwne zdarzenia sprawiają, że czujemy się jak u Agathy Christie przemieszanej odrobinę z Edgarem Allanem Poe. 

Uroku dodaje wujek pisarz, wciąż marudząca choć dobroduszna kucharka i śnieg, którego o tej porze roku wcale nie powinno być, a jest i odcina dom od reszty świata… 

Świetna, choć inna od tych, które pisze się teraz. 

Kładzie nacisk na inne aspekty, może dlatego czyta się ją z prawdziwym zachwytem. 

Trzeba też powiedzieć, że wydanie ( wydawnictwa DWIE SIOSTRY) które wpadło w moje ręce jest przepiękne. Cudowne! Twarda okładka i seria „Mistrzowie Ilustracji” ze wspaniałym odniesieniem do pierwszego polskiego wydania tej książki. 

( a było ich kilka). 

Książka napisana pięknym, czystym, młodym językiem (bez przekleństw) elegancka w formie jak i treści, przemiła, a jednak wciągająca, niepokojąca i trzymająca w napięciu. 

Ja szczerze polecam młodszym czytelnikom, starym wiekiem, a młodym duchem oraz tym, którzy lubią wrócić czasami do literackich zakątków dzieciństwa. 

Wspaniale się czyta, a tęsknoty i wspomnienia kłębią się przy czytaniu jak dym z kominka, a może ogniska?

6 komentarzy: