wtorek, 11 września 2018

Casting na wariatkę? Proszszsz!


Historię o tym jak to sąsiadka kuzynki sąsiadki  ( zawsze gdzieś się taka trafi) ze swoim zezowatym i pryszczatym dzieckiem, pojechała na jakiś casting i wydała grubą forsę bo powiedzieli jej, że dzieciak się nadaje, po czym zamilkli i rozpłynęli się we mgle, (zabierając ze sobą nadzieje na wielką karierę małego Brajanka i ponad tysiąc złotych) zna u nas każdy i każdy się z tej kobiety śmieje, bo w końcu ślepa nie jest i widzi jak wygląda jej dziecko. Matczyność to często poważna wada wzroku granicząca ze ślepotą mimo to jednak nawet ślepota nie wszystko usprawiedliwia. 

Gdzieś indziej jakiś rolnik szukał żony do wielkiej miłości ( wiadomo trudno na wsi o żony), a kiedy wyszło na jaw, (i to na wizji, że jej zdjęcia były nieco podretuszowane), okazało się, że miłości to on szukał, ale nie takiej… wielkiej! Wyszło na to, że miłość, miłością, dobre serce na pewno się przyda, bo na wsi praca ciężka i o zawał nie tak znowu trudno, ale na litość boską, on takiej do traktora by nie wpuścił, a tu mu się gruba baba z butami w życie pcha. 

Inna sprawa, że ona naprawdę ciut z Photoshopem przesadziła… 

Kłamstwo, na kłamstwie siedzi i kłamstwem pogania. 

Niedługo przestaniemy wychodzić z domu, żeby nikt nas nie mógł obejrzeć i porównać ze zdjęciem profilowym na Facebooku. 

Ale ja nie o tym. 

Moja koleżanka w wieku mocno popoborowym ( po dobrze po sześćdziesiątce, ale z duszą nastolatki – co niejednokrotnie doprowadza wszystkich do szaleństwa) chciała się zabawić i namówiła mnie na casting, który odbywał się w sali za zamknięta restauracją. To znaczy ona poszła na casting, ja jako obstawa – kiedy widzę kamerę drętwieję… 

Moja szalona koleżanka ubrana jak kolorowy stóg siana ze wstążeczkami we włosach a la Pippi Langstrump w wersji tęgawego zombie, grzecznie czekała w kolejce pomiędzy stadem anorektycznych glonojadek z jednej strony, a grupką „lolitek” z drugiej - ( nie było wiadomo ile mają lat, ale były bez rodziców więc musiały być dorosłe) 

Czekałyśmy dobre trzy godziny wśród chichotów i prychań glonojadek, w końcu koleżanka weszła do prowizorycznego studia i zniknęła mi z oczu na niezbyt długą chwilę. Potem dało się słyszeć straszne przekleństwa i trzaski. Koleżanka wyszła, złapała mnie za rękę i pociągnęła za sobą z taką szybkością, że mało nie spadły mi trampki. 

Kiedy w końcu usiadłyśmy przy kawie w jej mieszkaniu rozluźniła się nieco. 

- Najpierw kazali zapłacić 1200 złotych. Zapłaciłam. Mówili, że to konieczne, nawet nie zrobili mi żadnych zdjęć tylko kazali powiększyć biust, zrobić liposukcję, wstawić implanty zębów… Wtedy się wściekłam. Po co mi implanty zębów skoro mam własne? Zrobiłam awanturę, walnęłam takiego jednego torbą, odebrałam pieniądze i uciekłam – powiedziała wykładając wyjęte z kieszeni banknoty. 

Kłopot w tym, że było ich zdecydowanie za dużo. 

- Trzynaście tysięcy? Nie wiedziałam, że tyle ich tam będzie - stwierdziła wzruszając ramionami.

- I co teraz? 

- Nic teraz. 

- Idź z tym na policję! 

Poszła i stało się coś naprawdę dziwnego. 

Po dłuższych badaniach kazało się, że nie było żadnego castingu, nikt nie wynajmował sali, nikt nie zgłosił kradzieży i teraz koleżance odbiło totalnie. 

- Wiesz, 13 000 to całkiem dobry zarobek,  może by tak iść na jakiś kolejny casting i trochę sobie dorobić do emerytury? Teraz już będę wiedziała jak to działa.

Co jak co, ale według mnie casting na niebezpieczną wariatkę to ona już wygrała! 


7 komentarzy:

  1. a na Podkarpaciu wcale nie ma castingów... :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas to też nowość i nie podejrzewam, że są to prawdziwe castingi, a raczej żerowanie na głupocie.

      Usuń
  2. Takie castingi często są robione dla żartu, albo w celu werbowania ludzi do produkcji typu "trudne sprawy". Niestety takie produkcje aktualnie są w cenie, więc i ludzie się na to łapią. Miejmy nadzieję,że niedługo umrze to śmiercią naturalną.

    OdpowiedzUsuń
  3. Castingi do programów, takich jak "Rolnik..." to są jakieś żarty. Poziom w TV strasznie niski od kilku ostatnich lat. Oby to się w końcu skończyło, bo to strasznie zaniża poziom programów.

    OdpowiedzUsuń
  4. Niestety telewizja z roku na rok obniża loty. Pamiętajmy jednak, że to wina odbiorców - skoro znajdują się chętni na takie programy, to takie będą emitowane. Na pewno zdarzają się w nich osoby, które mają dobre intencje, ale niestety trudno to powiedzieć o większości.

    OdpowiedzUsuń