niedziela, 9 lipca 2023

Czytelnicze ADHD z LEGIMI

 

Z abonamentem (bibliotecznym) na LEGIMI czuję się jakbym zamieszkała w bibliotece.

Nie, nie jest to tekst sponsorowany, a właściwie tak, ale sponsoruje go moje czytelnicze ADHD.

Gdyby nie LEGIMI, czułabym się o wiele gorzej.

ale jak to mawiają Francuzi „revenons, a nos moutons”, czy jakieś inne "c’est la vie".

Otóż, zawsze czytałam dużo, a może i nawet bardzo dużo, choć wolny czas nie jest czymś co posiadam w nadmiarze, ale zawsze byłam wybredna co do tego co czytam, nie żeby gatunki jakieś mnie denerwowały, nie, raczej miałam specyficzne podejście do swoich czytelniczych potrzeb. Były jak narkotyczny głów, a ja po prostu im ulegałam.

I było tak

Te moje potrzeby dziś rzucały mnie w otchłań horroru.

Jutro wołały o kryminał i byłam pewna, ze pojutrze najdalej za kilka dni zażądają dobrego reportażu. O biografiach nie wspominając. Najgorsze jednak było to, że nie uprzedzały mnie o swoich wybrykach z góry i wieczorem, kiedy zabieram się do swojego czytelniczego seansu nagle okazywało się, że mam wszystko tylko nie to czego mi trzeba.

To były ciężkie chwile.

Krążyłam więc między biblioteką a domem, a moje marnej postury (niezmotoryzowane) ciało taszczyło tony książek w plecaku.

Często nie tych co trzeba, w dwie strony.

Jednocześnie uważałam, że e-booki to nie dla mnie.

Kiedy jednak pandemia dopadła mnie skrycie (nie wychodziłam prawie z domu, na co mogłam sobie jako emerytka pozwolić) zdecydowałam się na czytnik i przepadłam.

I tak w dzień sprawdzam co mogłoby mi podejść. Po tych horrorach ostatnich lat bardzo uważnie dobieram lektury, bo koszmary senne nie są mi do niczego potrzebne, te na jawie wystarczą.

Toteż wieczorkiem zaglądam do jednej książki, nie pasuje, do drugiej? Nie wciąga, trzecia? YES! To jest to!

I tak właśnie umilam sobie moje życie, a ADHD (to czytelnicze) sprawia, że skaczę po lekturach, ale… na szczęście, nie wiąże się to z torbami pełnymi ciężkich woluminów, a jedynie z dobrze naładowanym czytnikiem i (różnorodnie) załadowanym kontem.

Dzięki temu czytam też to czego inaczej bym nie tknęła, pewna, że nie podejdzie. A tu widzę, że po kilku, kilkunastu stronach książka mnie „kupuje” całkowicie.

Czyż to nie jest cudne?
Czy wszyscy tak macie? Czy to ADHD wynika z natury czytelnika, czy z czytnika? A może to LEGIMI jest winne?

6 komentarzy:

  1. Ze skakaniem po lekturach też tak mam, ale daję drugą, albo i trzecią szansę, dlatego wokół mojej kanapy rosną pryzmy książek na każdej płaszczyźnie poziomej (oprócz podłogi, bo mam psa, który jest na bakier z higieną). W sumie to nawet rolet bym nie potrzebowała, bo te na parapecie sięgają do połowy okna. Gorsza sytuacja jest z książkami mojego męża, które są po prostu wszędzie, że żadnej szafki nie da się otworzyć bez demolki. Ja dla swoich przeczytanych znalazłam odbiorczynię i pryzmy wprawdzie nie znikają, ale tak nie rosną, a mąż nie, bo to specyficzna lektura. Niestety, żadne z nas nie jest zwolennikiem czytników, więc możesz sobie wyobrazić, jak to wygląda (6200 książek).
    Pozdrawiam. Barbara

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale ja oprócz tego stosy też mam w ilosciach straszliwych!

      Usuń
  2. Ja zawsze kochałam czytać książki. Od dziecka pamiętam, że je pochłaniałam wręcz. Zresztą wyrosłam w domu, gdzie książki były i teraz, w moim domu również są. Od kilku lat mam mało czasu na czytanie, znacznie mniej niż bym chciała. Ale pamiętam czas, kiedy taszczyłam do domu siatkę książek z pobliskiej biblioteki. Nawet był taki moment, że zaczęłam jeździć autobusem na drugi koniec miasta do innej, bo moja była "wyczytana" :D To jest taki cudny nałóg D:

    OdpowiedzUsuń
  3. Czytanie to piękny nałóg. Od zawsze mi z nim po drodze. Z tym, że ja muszę mieć własną książkę i biblioteczne mnie nie zadowalają...W związku z tym mam wieeeeeelką bibliotekę.

    OdpowiedzUsuń
  4. Takie czytelnicze uzależnienie jest mi bardzo bliskie. Długo broniłam się przed elektonicznym czytnikiem, ale częste przeprowadzki i podróże skutecznie mnie do niego przekonały. Mimo to od czasu do czasu pozwalam sobie na chwilę rozkoszy z prawdziwą książką :-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Zawsze kochałam czytać i udało się tym zarazić Synka, teraz to samo chcę osiągnąć z Córeczką. Do czytników nie umiem się przekonać. Kocham szelest kartek i to uczucie kiedy z wdzięcznością zamykam tom po zakończonej lekturze. Po prostu MAMA

    OdpowiedzUsuń