wtorek, 27 czerwca 2023

Jak nie być wielbłądem w pisarskim kociołku...

                                „W zamian za storkę”

Ostatnio jest coraz więcej osób z kręgu influencerów, którzy chcą czegoś w zamian za „storkę” i ta chęć zamieniania wszystko w „storki” przypomina stonkę ziemniaczaną zrzucaną ( albo też i nie) przez USA na miodem i ziemniakiem płynące pola PRL-u.

I to wygląda mniej więcej tak samo.

Ktoś znany (często tylko we własnym mniemaniu) proponuje taki układ. Ty mi dasz ( tu wstaw cokolwiek, towar albo usługa), a ja powiem, że jesteś świetny.

No cóż, mało kto by się złapał na „prawdziwość” tego stwierdzenia, nie mówiąc już o tym, że jedna strona daje towar (jak choćby zakwaterowanie czy wyżywienie), a druga mgliste obietnice.

Tak się porobiło, ale dlaczego o tym piszę?

Bo z pisarzami często jest podobnie, choć zupełnie inaczej.

Fajnie nie?

Nie chodzi o to, że dasz, a ja przeczytam, ale o to, że ukradnę ci, przeczytam, rozniosę po sieci, ale żebym miał jeszcze pisać opinie? Nie, no, to poniżej mojej godności!

I na dodatek za darmo?!

Jakiś czas temu usłyszałam (ocznie, gdyż w sieci) dyskusję pomiędzy początkującą pisarką, a osobą bezpłatnie pobierająca jej książkę ze zwierzaka (każdy wie jakiego, no przecież).

Zwierzak niczemu nie winien, ale na swoim ciele hoduje małe zwierzaczki, które rozdają cudze książki, choć te do nich nie należą.

Nie da się tego ukrócić, więc nie ma sensu o tym pisać (to było tylko tak poglądowo).

Otóż, pisarka, młoda trochę się spięła, bo wydawca powiedział jej, że drugiego tomu nie wyda, bo pierwszy się nie sprzedaje, a ona zauważyła, że może sprzedawać to nie, ale pobrań ma bez liku, normalnienie w tysiącach.

Wyraziła więc swój żal i to NIE w słowach uważanych za obraźliwe.

Na to jedna z osób, które w ten sposób książkę przeczytały obwieściła.

- Powinnaś być mi wdzięczna. Dzięki mnie ktokolwiek cię czyta! Inaczej byś była skazana na zdech!

Słowo „zdech” wkurzyło pisarkę, więc odpowiedziała, że i tak jest skazana, bo nie ma co do garnka włożyć.

I tu się rozegrała batalia słowna (nie tak już grzeczna), z której wynikło, że pisarka jest roszczeniowa, głupia, chamska nie docenia swoich czytelników i powinno się spalić jej książki gdyż jej chamstwo nie zna granic.
Oraz, że powinna się wziąć do jakiejś pracy jeżeli chce jeść, bo NIE MA NIC ZA DARMO, a nie obrażać uczciwych ludzi.

No i w tym momencie pisarka zapytała, czy w takim razie, te osoby, które pobierają za darmo jej książki (co niestety nie jest przestępstwem) mogłyby choć napisać kilka słów i wstawić ocenę na LC to może wydawca by się zlitował nad drugim tomem i zechciał go wydać.

I wiecie co jej odpisano?

- Pisać opinie? Reklamować? Za darmo? Ty Boga w sercu nie masz! Za pracę się płaci….

Tu polecała jedna wywłoka i dwie szantrapy oraz kilka innych niecenzuralnych określeń, oczywiście na temat pisarki.

I to sprawiło, że pomyślałam. Sienkiewiczowski Kali jest wiecznie żywy, a przekonanie niektórych użytkowników sieci o własnej wyjątkowości i sprawczości niezwykłe.

Może dlatego, że nigdy nie musieli stoczyć walki na śmierć i życie o jakieś durnowate zaświadczenie, z panią z dziekanatu, która jak nikt inny potrafi każdemu pokazać jego miejsce.

2 komentarze:

  1. Proceder niecny i ze wszech miar godny potępienia, choć autorka chyba nie tak całkiem bezsilna i powinna to zgłosić (choć może patrzę na to zbyt idealistycznie). Nigdy nie pobrałam żadnej książki, bo uznaję wyłącznie egzemplarze papierzane i to własne, ale kilka lat temu dostałam powiadomienie, że jestem na liście osób, które pobrały jakiś tytuł (już nie pamiętam jaki, ale to chyba jakieś romansidło było) i trwa postępowanie. Lista była długa, kilkanaście stron, z numerami IP. Oczywiście zadzwoniłam wyjaśnić moją tam obecność i okazało się, że takich przypadkowych trafień, jak ja było więcej, bo po prostu wpisywali "pobieracza" i sąsiadów. Na początku pisma podali jakąś niebotyczną karę, ale, niestety, z przeprosinami nikt się już nie pofatygował. Stąd wiem, że dochodzenie swoich praw autorskich jest możliwe.
    Pozdrawiam. Barbara















    , ograniczyli się tylko do podania jakiejś

    OdpowiedzUsuń
  2. Tu akurat autorka nie miała racji. U nas pobieranie nie jest uznawane za "winność", karalny jest tylko proceder udostępniania, ale tylko w teoirii niestety. A IP może być złudne, bo i przechodzień skorzysta jak niezabezpieczone.

    OdpowiedzUsuń