OCZY UROCZNE
UROBUROS
Tak jak Terry Pratchett stworzył swój dyskowy świat po to żeby ( między innymi) pokazywać nasz własny w nieco krzywym i prześmiewczym zwierciadle tak Marta Kisiel do tych samych celów używa świata, który już istnieje, ale odświeża jego obraz starannie i z pietyzmem, jakby zmywała z niego mgłę zapomnienia tak, że nagle możemy zauważyć wszystko to co od zarania dziejów nam towarzyszyło, tylko trochę wyblakło w zderzeniu z elektroniczną rzeczywistością.
Zresztą ten, kto powiedział, że nie da się napisać już niczego nowego, bo wszystko zostało napisane bardzo się w tym przypadku pomylił. Ta powieść to jest coś nowego! Autorka znalazła swoje specjalne miejsce w literaturze i pisze jak nikt inny dotąd.
„Oczy uroczne” to opowieść która, nie podpiera się żadnymi utartymi schematami, choć to o czym opowiada jest znane od wieków, a niektóre motywy, niby nowe, a stare wciąż są obecne w naszym życiu.
Ta powieść to połączenie starej, odwiecznej i codziennej grozy z grozą, która towarzyszy nam i dziś. Ściera się w niej współczesna wiedza i dawny zabobon, oraz dawna wiedza i współczesny zabobon. ( Współczesny zabobon, zapytacie, co to takiego? Przeczytajcie!)
Wierzcie mi, to połączenie jest doskonale dopracowane, a fakty tak świetnie ze sobą splecione, że i bawią i szokują i wzruszają(!) zarazem.
Przyznam, że Bazyl jest cudny… Zresztą, wszyscy są świetni. Wodzony na Pokuszenie Michałko, Krzyś, lekarz bojący się dzieci ( o tak, jak ja go rozumiem!) pochmurny płanetnik… Nie mogę wymienić wszystkich, ale wszyscy są wspaniali. I to miejsce… Przecież to tu kiedyś spłonęła Lichotka!
Książka otwiera oczy też, te zwykłe nie tylko „uroczne” na świat dookoła, na jego złożoność i nieodgadnione, odwieczne, zapomniane prawa nim rządzące.
Z jednej strony to opowieść fantasy, z drugiej przypowieść o świecie i człowieku. O nie, wcale nie moralizatorska czy nudna, raczej zaskakująca, genialnie poskładana z drobnych zdarzeń i faktów.
Antropomorfizacje dawnych i obecnych lęków, odwieczne prawa natury, ludzkość i nieludzkość w człowieku…
Cudowna książka, którą naprawdę warto przeczytać.
Kto zna poprzednie powieści Marty Kisiel nie będzie zaskoczony tym co mówię, ale wszyscy inni powinni spróbować. Nie trzeba znać poprzednich książek autorki, aby się zachwycić, wystarczy mieć otwarty umysł, niczemu się nie dziwić i dać się porwać opowieści!
Och, uwielbiam książki Marty Kisiel. "Oczy uroczne" też mi się podobały. Bardzo :-)
OdpowiedzUsuńMam jeszcze tylko "Szaławiłę" i "Pierwsze słowo" przed sobą, ale TOŃ mnie też zachwyciła.
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńPolecam całą serię "Dożywocie" oraz "Mełe Licho", co to niby miało być książką dla dzieci ;-)
UsuńWszystkie wymienione zrecenzowałam u siebie :-)
Czytałam, nawet mam :) ale chętnie poczytam fajne recenzje!
UsuńZapisana !
OdpowiedzUsuńKsiążka wydaje się ciekawa a po takiej recenzji nie można nie przeczytać :)
Doskonale połączenie tego co kiedyś i tego co teraz, szkoda, że nie mogę powiedzieć więcej, ale szczerze zachęcam :)
Usuń