poniedziałek, 5 lutego 2024

Uwaga! Przeklinam.



Uwaga, przeklinam!

Nie, że kogoś! Co to, to nie! NIGDY! Ja tylko używam języka niecenzuralnego, ale to właściwie nawet nie ja, tylko bohaterowie moich książek, najczęściej tylko niektórzy, ale i tym innym czasami się trafia coś soczystszego, jak im na przykład cegła spadnie na głowę.

Narrator jest grzeczny i święty jak niemowlę w kąpieli, nawet się cholerą nie zająknie. Nic z tych rzeczy, a część czytelników ma do mnie pretensje, nie o narratora, a o bohaterów.


Że „tam są przekleństwa!”

No i tak jakoś nie rozumiem.

Życie składa się (także) z przekleństw! Język tak ma! Każdy, nie tylko nasz, wszystkie składają się w niektórych sytuacjach nawet ze sporej ich ilości.

Niektóre osobniki, bohaterowie, a mam takich wielu, też składają się z przekleństw, niekiedy nie są w stanie wypowiedzieć zdania bez kilku przerywników.

I teraz mam pytanie.

Jak ja mam ich dialogi pisać?


- Piii, piiiip, piiiiip, szlag trafił piiiip?

Nie bardzo.

Mam im odebrać głos? Niestety w filmie może zagraliby twarzą, w książce się nie da.

Co więc zrobić|?

Jedna z czytelniczek stwierdziła, że powinnam przestać pisać o takich osobach.

No, nie wiem, a czy to nie dyskryminacja?

A poza dyskryminacją ja nie umiem pisać o świętojebliwych panienkach z ciupem i małdrzykiem, ja nie umiem w romanse!

Nie umiem w westchnienia.

Moi bohaterowie żyją, a jak ktoś żyje i uważnie się życiu przygląda to nie może nie kląć.

No i nie klnę w książkach dla dzieci.

Lubię moich bohaterów bo mają charakter. Nie są mimozami. Są żywi i nie używają ani „motylej nogi”, ani „laboga”, ani „o jejciu, jejciu” bo nikt tego już nie używa!

Język jakiego używa bohater to środek do celu, on go charakteryzuje, wyróżnia, on go odmalowuje!

Piszę to po raz kolejny bo bardzo mnie dziwi, że wciąż i wciąż ktoś każe mi przestać kląć.

I co ja zrobię jak czarny charakter wdepnie w g… (przepraszam w kał, stolec, ekskrementy lub odchody)?

Mam mu kazać wołać, o jejciu, upaprałem buty?

Kogoś to przekona?
Oczywiście gdyby to były przekleństwa odautorskie, albo gdyby narrator sobie za dużo pozwalał, to wtedy tak... Ale też nie zawsze. Taki język czemuś służy!


A wy jak?

2 komentarze:

  1. Nie dość, że przekleństwa wzmacniają przekaz, to czasem rozładowują napięcie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja staram sie nie naużywać, przekleństwa mają u mnie znaczenie, w każdym razie tak ma być, ale pewnie nie zawsze wszystko się udaje.

      Usuń