ADAM WIDERSKI
PROROCTWO
Przed przeczytaniem „Proroctwa” odświeżyłam sobie „Odwyk” i miało to sens. O Odwyku pisałam TUTAJ "ODWYK"
Dlaczego to miało sens? Obie powieści łączą bohaterowie i parę innych kwestii, których nie zamierzam zdradzać, ale książki są całkowicie odrębnymi opowieściami. O ile Odwyk w dużym stopniu bazuje na tym, że zło nie tylko „istnieje” i jest wynikiem rożnych, nie zawsze dobrych, choć na dobru opartych poczynań i tyle „Proroctwo” zagłębia się trochę w słowiańskim mistycyzmie, choć NIE jest to horror, po prostu autor pokazuje, że wszystkie aspekty rzeczywistości czasami łączą się, lub bywają łączone z tym co się dzieje w głowach ludzi.
To ten rodzaj narracji w której nikt nie wierzy, choć jakoś tam wierzą wszyscy. Ja jestem fanką pokazywania tego aspektu życia, bo nawet jeżeli ja nie wierzę, to inni wierzą nawet bardzo. Czasami za bardzo.
Paradoksalnie, w miejscu gdzie bohaterowie spodziewali się odpoczynku, w ośrodku o nazwie Raj, pojawia się zbrodnia.
No i na dodatek nikt nie zamierza ułatwiać policji zadania, a że zamordowanym jest człowiek na świeczniku w wymiarze sprawiedliwości, a dodatkowo syn właścicielki ośrodka śledztwo musi brać pod uwagę rożne aspekty sprawy, w czym nie pomaga rytualny, przynajmniej z pozoru charakter zbrodni.
Zamknięty krąg powiązań, krąg zależności przez które i dzięki którym, nie widać winnego, ani nawet światełka w tunelu, które pozwoliłoby rozwiązać sprawę. Tragedia już nie „wisi w powietrzu”, ale się ziszcza.
Widerski pisze „czysto”, to takie moje określenie, którego nie umiem wyjaśnić, po prostu mimo że mąci, gmatwa, ukrywa jest w jego książkach jakiś określony motyw przewodni, który dopiero na końcu uwydatnia się i ujawnia całą swoją złożoność.
„Proroctwo” to mroczna powieść w wielu aspektach, po pierwsze bohaterowie wnoszą ze sobą potworną traumę z poprzedniej sprawy, i jej wieloaspektową grozę, po drugie zbrodnie nie są tu „lekkie” i „lekko opisane”, a aspekt zagrożenia wyłazi z każdej strony.
Mimo, że ostatnio takich książek unikam, tę polecam.
Fakt, momentami jest okrutna, momentami fascynuje pomysłami, momentami podchodzi pod rasowy thriller, bo samym kryminałem nie jest na pewno, a w niektórych momentach człowiek się zastanawia, czy to nie skręci w klasykę horroru.
Jest to książka brutalna, krwawa, ale inteligentna, autor nie wprowadza makabry dla samej makabry, ona służy budowaniu napięcia, wątkom i samej akcji, choć przyznam, że z moim podejściem do tego tematu miałam ciarki na plecach podczas czytania i włos na głowie jeżył mi się niejednokrotnie.
Bardzo polecam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz