sobota, 5 czerwca 2021

Czytelnicza misja globalizacyjna.

Ostatnio zauważyłam, że wszędzie pojawia się coraz więcej ludzi z „misją”, tak jakby bez misji już się nie dało. Nie liczyło, czy w ogóle nie miało sensu.

Co gorsze ta „misyjność” weszła też do czytelnictwa, i choć może się tak nie nazywa to widać ją wyraźnie, a nawet czuć.

Są ludzie, których misją jest czytanie trudnych książek. Właśnie tak, nie czytają ich dla samego czytania, ale po to, żeby pokazać, że są mądrzy i w ogóle, maja mózg.

Problem w tym, że czytanie trudnych książek, jeżeli robi się to z jakąkolwiek misją, ale bez przyjemności (wynikającej choćby ze zrozumienia) jest naprawdę czynnością męczącą i NUDNĄ.

Można zmordować książkę, ale i książka potrafi wtedy (z wielką wzajemnością) zmordować człowieka.

Są tacy, których misją jest czytanie książek, tylko po to, żeby udowodnić, że są złe. Szuka się dziury w całym albo przecinka w nieodpowiednim miejscu i już można się pastwić nad tekstem, albo nad autorem w imię walki o język, literaturę, czy co tam jeszcze.

Są też ludzie z misją przeczytania jak największej ilości książek. Przypominają mi trochę Amerykańskich zawodników kulinarnych, bo smakoszami trudno ich nazwać, jedzących hamburgery na czas tylko po to, że zdobyć tytuł, albo nie zapłacić za posiłek.

Bywają też czytelnicy z misją wgniatania w… w cokolwiek. Robią to powtarzając wciąż „gniot, gniot, gniot”. I robią to z wielką przyjemnością.

Niektórzy czytają tylko „złe” książki, żeby udowodnić, że są złe, a inni tylko te uważane za dobre, w tym samym celu.

Zdaniami w stylu „no ja nie wiem co ludzie w tej książce widzą”, albo „skąd tyle dobrych ocen, przecież ta książka jest… ”

Tak jakby istniał zakaz lubienia czegoś, czego nie lubi ta właśnie osoba... Taka coraz większa czytelnicza globalizacja.
Misja ujednolicenia wszystkiego, skoro ja to i inni, albo skoro inni, to oczywiście i ja!

Zwykły czytelnik, taki czytający książki dla przyjemności to teraz dinozaur, ale ja wciąż się staram pozostać dinozaurem czytelniczym. Jak mam ochotę na komedię czytam komedię, jak chcę coś mocniejszego, zawsze coś znajdę (mam sporą biblioteczkę), czasami świetnie się bawię czytając fantasy (tak, czytam, jasne, uwielbiam fantasy, choć nie zawsze), czasem przeczytam sobie jakiś reportaż, czasem mroczny horror i NAPRAWDĘ NIE OBCHODZI mnie co ludzie o tych książkach sądzą! Potrafię sama stwierdzić, czy coś mi się podoba, czy nie.

Szerokim łukiem omijam posty w stylu „Zaczęłam czytać tę książkę, co o niej sądzicie”, bo zawsze mam wrażenie, że ta osoba nie jest pewna czy książka ma jej się spodobać czy nie i na wszelki wypadek pyta, żeby potem nie było, że „o boszszsz, spodobał mi się gniot… I co ja biedna zrobię?”

Czytam dla przyjemności, czasem dla pogłębienia wiedzy, a czasem dla ciekawego spędzenia czasu.

Moje gusta czytelnicze są „moje” i często nie pokrywają się z gustami większości czytelników, ale wcale z tego powodu nie płaczę.
Czy omija mnie czytelnicza globalizacja? Pewnie, nie, ale jeszcze w niej nie tonę. Ciekawe jak jest w innych krajach, czy takie trendy to tylko polski pomysł, czy na świecie też to mają?

15 komentarzy:

  1. Czytałam ostatnio Houellebecqa Cząstki elementarne. Odłożyłam i mam takie przemyślenia, że gdyby tę powieść napisała kobieta, pewnie przeminęłaby bez echa jako ta okropna literatura kobieca, ale napisał ją facet a jeden z bohaterów stałe się masturbuje, więc to jakaś rewelacja, tylko, że ja tego nie ogarniam.
    Nie wiem dlaczego literatura napisana przez kobiety jest uważana za gorszą niż tę autorstwa mężczyzn i strasznie mnie to fkurvia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo męskim tekstom nadaje się ZNACZENIE i podtekst, a kobiece są... hmm... Babskim gadaniem. Ja jego jeszcze nic nie czytałam, nie wiem czy w tej chwili mam wielką ochotę, może kiedyś?

      Usuń
    2. hahaha, rozwalilo mnie porownanie do burgerow na czas. wolalabym wprawdzie czytac masowo niz wpychac sobie na raz burgery :P Niemniej, zdecydowanie wole ksiazki kontemplowac, niż połykać je w calości

      Usuń
  2. No to nie mam żadnej misji.
    Czytam kiedy chce i co lubię. Nie interesuje mnie opinia innych.
    Zawsze zdumiewają mnie blogerki, które zajmują się recenzją książek i potrafią dodać codziennie recenzję i przeczytać kilkanaście książek tygodniowo, mając jeszcze dom, dzieci. Ja tego nie ogarniam.
    Irena - Hooltaye w podróży

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja na przykład czytam szybko i bez problemu czytałam książkę przez noc, ale... Jak mnie dopadło znużenie, to od kilku miesięcy przeczytałam może jedną dwie... Nawet nie myślałam, że to możliwe.

      Usuń
  3. Uwielbiam czytać ale rzadko sugeruję się oceną innych. Najczęściej okazuje się, że mamy odmienne gusta. Mało tego, negatywne opinie zachęcają mnie do przecztania książki I sprawdzenia czy rzeczywiście jest taka zła 😊 Nigdy nie bawię się w żadne misje, pewnie jestem dinozaurem, ale dobrze mi z tym 🙂

    OdpowiedzUsuń
  4. Czytam to co lubię, mam swoje typu i upodobania, nie mecze sie książkami których tematyka od razu mnie odrzuca i nieciekawi. Zdarza die mi pochłonąć książkę w jedna noc , a czasami tydzień bo czytam dla siebie i dla przyjemności. Nic nikomu nie muszę udowadniać.

    OdpowiedzUsuń
  5. O tych różnych misjach można by gadać dużo. Też to zauważyłam, a to że ludzie mają swoje misje w czytaniu, to chyba robią robią jakieś zawody w czytaniu...ja lubię przeczytać cos z polecenia i wiele razy trafiłam na pozadne książki, ale jal coś jest do kitu to męczę się..

    OdpowiedzUsuń
  6. Wiem co lubię i takie książki wybieram a jak nie trafię to się nie męczę. Zaliczyłabym się do zwykłego czytelnika i wcale mi to nie przeszkadza :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Zaczęłam się zastanawiać czy ja również mam jakąś życiową misję... I mam! Dokończyć remont domu, dokończyć ogródek, zmienić ogrodzenie, urządzić małe patio przed domem.....O matko! Życia mi nie starczy chyba na te wszystkie misje ;))))
    A tak serio to nie lubię jak ludzie dorabiają ideologię do wszystkiego. Chcą czytać książki, lubią to - proszę bardzo. Misja w tym żadna. Moim skromnym zdaniem rzecz jasna :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Czytam głównie dla przyjemności mojej i dzieci. Ale swego czas"grałam" ze znajomymi w taką "zabawę", że przy czytaniu wyłapywaliśmy np. literówki.

    OdpowiedzUsuń
  9. Wszystkie Twoje wpisy czytam z ogromnym uśmiechem na twarzy czasami udaje mi się zachichotać ,czasami, w niektórych się odnajduje ,a czasami daję sobie w pysk nawet. Ale nawet tragizm danej sytuacji potrafisz przekazać z takim humorem że muszę śmiać się po cichu żeby nikt nie uznał mnie za wariatkę. Nie umiem czytać na siłę lubię książki z polecenia ale z ręką na sercu niektóre z nich po prostu mi się nie podobają .... książka według mnie powinna mnie tak wciągnąć ,że podnosząc wzrok po skończeniu powinna być czwarta nad ranem...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Staram się trochę śmieszyć pisząc o jednak czasami poważnych sprawach, bo teraz tyle makabry (często zresztą sztucznej, tylko po to by epatować grozą), że nie chcę się do niej dokładać...

      Usuń
  10. Iwono, nie mam misji...czytam to co lubię i co wydaje mi sie godne czytania. Szkoda mi czasu a nic nie wnoszące książki. Życie galopuje do przodu...
    Zastanawiam się nad osobami recenzującymi książki na blogach - niektórzy dodają codziennie wpis. Wiem, że to niemożliwe aby tyle tak szybko przeczytać. No ale hej i do przodu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja szybko czytam, kiedyś wstawiałam cos kilka razy w tygodniu, ale wiesz, na nie pracuje, nie wychodzę z domu (sprawy rodzinne) nie wyjeżdżam, więc mogę, to mi zastępuje życie.

      Usuń