Richard Schwartz
PIERWSZY RÓG
Fantasy to gatunek, który na wiele
pozwala. Daje do dyspozycji inne światy inne czasy, magię i
niezliczone gatunki istot. Często więc autorzy fantasy czerpiąc z
tego „skarbca” nieco bez opamiętania tworzą fabuły mocno
„fantastyczne” i choć trzymają się gatunku to nie trzymają
się logiki. Chaos mieczy i fruwających kul ognistych ma zastąpić
ich książkom fabułę, smoki pożerające krasnoludy na
podwieczorek mają nadać choćby pozór sensu, a jakiś oboczny
romans ma udawać treść, czyli w skrócie mówiąc mamy wojnę,
krew, rąbaninę, dużo flaków i trochę seksu.
„Pierwszy róg” to zupełnie inna
klasa i o wiele wyższa liga. Mimo, iż jest powieścią fantasy i
posiada wszelkie cechy gatunku, to jednak próżno by w nim szukać,
tego fabularnego chaosu i przerostu formy nad treścią, to bardzo
ważne, bo ta książka jest powieścią logiczną, psychologicznie
prawdopodobną i nieoczekiwanie mądrą.
Śmiem twierdzić, że gdyby odjąć z niej magię byłaby
doskonałą powieścią psychologiczna, opowiadającą o ludzkich
zmaganiach z przeznaczeniem i okrucieństwem losu.
Początek wiele obiecuje, jeszcze
więcej zapowiada.
Mamy tu więc śnieżycę, przydrożny
zajazd i grupę obcych sobie ludzi, którzy w tym zajeździe muszą
pozostać dopóki burza śnieżna choć trochę się nie uspokoi.
Niestety nie wygląda na to, żeby miało to wkrótce nastąpić.
Gorzej, pewne sygnały wskazują, że może nie nastąpić w ogóle.
Podróżni w zajeździe zaczynają się coraz bardziej niepokoić.
Nie znają się, ale powoli zaczyna
dochodzić między nimi do interakcji, zupełnie naturalnych i
logicznie możliwych, które muszą, nie zawaham się użyć tego
słowa, MUSZĄ doprowadzić do konfliktu.
A przecież to dopiero początek. Nie
każdy jest tym kim się wydaje, albo za kogo się podaje.
No i jest oczywiście magia, ale magia
w tej książce jest stosowana logicznie i z sensem. Ma swoje
przyczyny i skutki, a jej fabularnym celem wcale nie jest zabawienie
czytelnika, a coś o wiele poważniejszego.
Richard Schwartz daje nam opowieść o
odwadze, lojalności i cenie jaką czasami trzeba zapłacić za obie
te cechy.
Opowieść piękna i pięknie
prawdziwą, która zachwyca językiem i poezją słowa, mimo, że z
pozoru jest mogłoby się zdawać opowieścią o przypadkowych
podróżnych uwięzionych w przypadkowym miejscu.
Powoli odkrywamy, że każdy ma swoje
tajemnice, historia lubi się powtarzać, a natura ludzka jest
skomplikowana. Zresztą nie tylko ludzka. Cudna opowieść, pięknie
napisana. Mogłoby się wydawać, że nie sposób umieścić
dynamicznej akcji w tak statycznym otoczeniu jak zasypana śniegiem
gospoda, a jednak akcja jest wartka, dynamiczna, a w niektórych
momentach wręcz szalona.
Schemat powieści wydawałoby się
prosty, jakby żywcem wyjęty z któregoś kryminału Agathy
Christie, zresztą z niejednego, bo zamknięte, niedostępne, lub
wręcz zasypane śniegiem miejsca zbrodni zdarzały się u niej
często, do tego przypadkowe osoby, które nie tylko nie są
przypadkowe, a nie są nawet tymi za kogo się podają....
No tak, ale przecież „Pierwszy Róg”
nie jest kryminałem...
Nie jest i jest zarazem. Tu też ktoś
morduje. Tu też jest tajemnica, a niemożność kontynuowania
podroży i wyrwania się z okowów lodu i śniegu bardzo dziwnie na
wszystkich wpływa.
Końcówka przepiękna i doskonale
dopracowana.
Jestem wręcz oczarowana ta książka i
gdyby dalsze jej części były w tej chwili dostępne już bym po
nie sięgnęła. Ciekawa jestem co stanie się z Havaldem i Leandrą,
jak potoczą się losy mrocznej elfki, kto zrzucił królową z
murów... Liczę na dużo ciekawych opowieści.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz