Recenzje moich książek

Strony

Strony

poniedziałek, 16 kwietnia 2018

Świetna... Niesamowita... Cudowna. Dla mnie BOMBA!


Richard Schwartz

PIERWSZY  RÓG
 

Fantasy to gatunek, który na wiele pozwala. Daje do dyspozycji inne światy inne czasy, magię i niezliczone gatunki istot. Często więc autorzy fantasy czerpiąc z tego „skarbca” nieco bez opamiętania tworzą fabuły mocno „fantastyczne” i choć trzymają się gatunku to nie trzymają się logiki. Chaos mieczy i fruwających kul ognistych ma zastąpić ich książkom fabułę, smoki pożerające krasnoludy na podwieczorek mają nadać choćby pozór sensu, a jakiś oboczny romans ma udawać treść, czyli w skrócie mówiąc mamy wojnę, krew, rąbaninę, dużo flaków i trochę seksu.

„Pierwszy róg” to zupełnie inna klasa i o wiele wyższa liga. Mimo, iż jest powieścią fantasy i posiada wszelkie cechy gatunku, to jednak próżno by w nim szukać, tego fabularnego chaosu i przerostu formy nad treścią, to bardzo ważne, bo ta książka jest powieścią logiczną, psychologicznie prawdopodobną i nieoczekiwanie mądrą. 

Śmiem twierdzić, że gdyby odjąć z niej magię byłaby doskonałą powieścią psychologiczna, opowiadającą o ludzkich zmaganiach z przeznaczeniem i okrucieństwem losu.
Początek wiele obiecuje, jeszcze więcej zapowiada.

Mamy tu więc śnieżycę, przydrożny zajazd i grupę obcych sobie ludzi, którzy w tym zajeździe muszą pozostać dopóki burza śnieżna choć trochę się nie uspokoi. Niestety nie wygląda na to, żeby miało to wkrótce nastąpić. Gorzej, pewne sygnały wskazują, że może nie nastąpić w ogóle. Podróżni w zajeździe zaczynają się coraz bardziej niepokoić.

Nie znają się, ale powoli zaczyna dochodzić między nimi do interakcji, zupełnie naturalnych i logicznie możliwych, które muszą, nie zawaham się użyć tego słowa, MUSZĄ doprowadzić do konfliktu.

A przecież to dopiero początek. Nie każdy jest tym kim się wydaje, albo za kogo się podaje.
No i jest oczywiście magia, ale magia w tej książce jest stosowana logicznie i z sensem. Ma swoje przyczyny i skutki, a jej fabularnym celem wcale nie jest zabawienie czytelnika, a coś o wiele poważniejszego.
Richard Schwartz daje nam opowieść o odwadze, lojalności i cenie jaką czasami trzeba zapłacić za obie te cechy.

Opowieść piękna i pięknie prawdziwą, która zachwyca językiem i poezją słowa, mimo, że z pozoru jest mogłoby się zdawać opowieścią o przypadkowych podróżnych uwięzionych w przypadkowym miejscu.

Powoli odkrywamy, że każdy ma swoje tajemnice, historia lubi się powtarzać, a natura ludzka jest skomplikowana. Zresztą nie tylko ludzka. Cudna opowieść, pięknie napisana. Mogłoby się wydawać, że nie sposób umieścić dynamicznej akcji w tak statycznym otoczeniu jak zasypana śniegiem gospoda, a jednak akcja jest wartka, dynamiczna, a w niektórych momentach wręcz szalona. 

Schemat powieści wydawałoby się prosty, jakby żywcem wyjęty z któregoś kryminału Agathy Christie, zresztą z niejednego, bo zamknięte, niedostępne, lub wręcz zasypane śniegiem miejsca zbrodni zdarzały się u niej często, do tego przypadkowe osoby, które nie tylko nie są przypadkowe, a nie są nawet tymi za kogo się podają....

No tak, ale przecież „Pierwszy Róg” nie jest kryminałem...
Nie jest i jest zarazem. Tu też ktoś morduje. Tu też jest tajemnica, a niemożność kontynuowania podroży i wyrwania się z okowów lodu i śniegu bardzo dziwnie na wszystkich wpływa.
Końcówka przepiękna i doskonale dopracowana.

Jestem wręcz oczarowana ta książka i gdyby dalsze jej części były w tej chwili dostępne już bym po nie sięgnęła. Ciekawa jestem co stanie się z Havaldem i Leandrą, jak potoczą się losy mrocznej elfki, kto zrzucił królową z murów... Liczę na dużo ciekawych opowieści.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz